Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-08-25
Naszego małego marzyciela poznaliśmy w Sosnowcu w późny popołudniowy poniedziałek. Po dotarciu na miejsce w drzwiach przywitał nas 3-letni Oskarek wraz ze swoimi rodzicami i siostrą Oliwią. Z uśmiechem na twarzy rozpakował wręczony przez nas lodołamacz, którym była maskotka, oraz autko i betoniarka do składania. Chłopczyk był tak pochłonięty zabawą, że nie zwracał początkowo uwagi na to co sie dookoła niego dzieje. Po chwili wstał i pobiegł do swojego pokoju przynosząc ze sobą swoje autka, a z opakowania po rozpakowanym prezencie zrobił garaż i razem kontynuowaliśmy zabawę. Po wspólnie spędzonym czasie nie zaskoczyło nas więc marzenie Oskarka, którym okazało się posiadanie własnego samochodu do którego będzie mógł wsiąść i jeździć. Mamy nadzieje, że marzenie naszego małego marzyciela w niedalekiej przyszłości sie urzeczywistni.
inne
2008-10-10
Późnym popołudniem udaliśmy się do Sosnowca, aby spełnić marzenie Oskara, którym był samochód na akumulator. Podczas spełnienia towarzyszyli nam sponsorzy - Elitarny Klub Geriatryczny - grupa miłośników motocyki. Zaraz po przyjeździe udaliśmy się po chłopczyka, a w tym czasie motocykliści zastanawiali się, co powiedzieć małemu Oskarkowi w momencie wręczenia prezentu. Marzyciel przywitał nas z uśmiechem, a gdy tylko wręczono mu samochodzik - nie interesowało go nic poza nim.
Ku naszemu zdziwieniu bardziej z prezentu ucieszyła się siostrzyczka Marzyciela, która była pasażerką Oskara i złościła się, gdy zabraliśmy chłopca dosłownie na chwilę by usiadł na prawdziwym motorze. Pierwsze próby jazdy nowym pojazdem przyczyniły się do pęknięcia naszych fundacyjnych baloników i skończyły się w krzakach. Jednak nic się nikomu nie stało, a rodzeństwo nadal testowało pojazd.
Podczas spełnienia towarzyszyła nam lokalna prasa, której mały rajdowiec udzielił później wywiadu. Dosłownie dwie minuty mogliśmy robić chłopcu zdjęcia, bo po chwili malec poganiany przez siostrę Oliwię znowu ruszał swoją bryką. :)
Gdy widzieliśmy, że Oskar poczuł się już prawdziwym rajdowcem postanowiliśmy pożegnać się z Nim i Jego rodziną i wróciliśmy do domu.