Moim marzeniem jest:

Spotkanie z drużyną Real Madryt

Jarek, 14 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-12-07

Choć grudniowe, to jednak w ciepłe popołudnie wybrałyśmy się do Sosnowca alby poznać naszego nowego Marzyciela Jarka.
Jarek jest bardzo otwartym chłopcem, który lubi poznawać nowych ludzi i spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi, (którzy ciągle go odwiedzają) i siostrami - grając w różne gry, rozmawiając, słuchając muzyki itp. Interesuje się sportem, hip-hopem i rapem(nawet wytłumaczył nam czym to się różni, gdyż żadna z nas nie wiedziała, a każdą to ciekawiło). Opowiadał nam, że zanim zachorował był bardzo dobry praktycznie we wszystkich dziedzinach sportu dlatego w przyszłości chciałby zostać sportowcem (najlepiej piłkarzem), ale niestety na skutek choroby jest to nie możliwe... Lubi oglądać mecze w telewizji, a jego ulubiona drużyna piłkarska to Real Madryt. Jeśli chodzi o muzyczne zainteresowania to gustuje w takich artystach jak 50cent, Peja, Eminem. Jego najwięszym maszeniem jest spotkanie z ulubiona drużyną czyli Realem Madryt.
Czas nas niestety naglił tak więc zrobiłyśmy jeszcze kilka zdjęć i wróciłyśmy do domów pełne nadziei ze damy rade spełnić tak trudne marzenie;)
 

inne

2008-10-28

Nasza wspólna, długo oczekiwana wycieczka do stolicy Hiszpanii - Madrytu rozpoczęła się od spotkania na warszawskim lotnisku. Wspólna kawa i herbata pozwoliły nam przełamać pierwsze lody. Odprawa biletowo bagażowa przebiegła sprawnie i sympatycznie, i już mogliśmy wygodnie usiąść w fotelach samolotu. Lot przebiegał bardzo spokojnie, zostaliśmy poczęstowani śniadaniem, kawą, herbatą, napojami różnymi innymi. Podróż umilały nam przepiękne widoki chmur i gór za oknami samolotu. Po ponad 3 godzinach lotu przywitał nas Madryt - niestety deszczowy. Udaliśmy się taksówkami do naszego hotelu. Po drodze chłopcy mogli zobaczyć miejsce, gdzie miało się spełnić największe marzenie - stadion treningowy drużyny Realu Madryt.

Po przyjeździe od hotelu, zakwaterowaniu w pokojach pierwszym miejscem gdzie się udaliśmy był Stadion Santiago Bernabeu. Stadion Santiago Bernabeu to miejsce szczególne. Był i jest świadkiem największych sukcesów w historii Realu, zarówno tych obecnych, jak i sprzed lat. Ze względu na historyczność, jak i swój wygląd, jest uważany za jeden z najładniejszych stadionów świata. I to na pewno nie ulega wątpliwości - nawet na mnie, chociaż nie jestem wielką fanką piłki nożnej, obiekt ten zrobił niesamowite wrażenie. Ponieważ było już dosyć późno, poszliśmy na kolację do przytulnej włoskiej restauracji.

Kolejny dzień miał być dniem spełnianych marzeń. O godzinie 9 rano byliśmy umówieni z Jerzym Dudkiem przed stadionem treningowym Realu Madryt. Na sam początek wspólna kawa i herbata z Jurkiem Dudkiem, pierwsze rozmowy, pierwsze zdjęcia i nadszedł czas treningu. Męska część naszej wycieczki spędziła prawie cały czas treningu na tarasie widokowym, uwieczniając poczynania piłkarzy na boisku. Nie przeszkadzało im nawet to, że na taras widokowy nie dochodziły promienie słońca i było strasznie zimno. Ale to poświęcenie chyba świadczy o tym, że naprawdę są wielkimi fanami drużyny Real Madryt. Po skończonym treningu zeszliśmy do innej sali, gdzie miało nastąpić kolejne, chyba najważniejsze wydarzenie - spotkanie z zawodnikami Realu Madryt. I zaczęło się istne szaleństwo - wspólne zdjęcia, autografy, uściski rąk. Udało nam się uwiecznić spotkanie z prawie każdym zawodnikiem Realu - jedynie Raulowi udało się uciec przed naszą ekipą paparazzich. Chłopcy posiadają naprawdę wielką wiedzę na temat zawodników drużyny. Zostałam kompleksowo wyedukowana ze składu osobowego drużyny i z ich pozycji na boisku. W międzyczasie chłopcy, którzy oprócz tego że są wielkimi fanami piłki nożnej ale również fanami motoryzacji, uwieczniali na zdjęciach piękne samochody swoich ulubionych piłkarzy. Po spotkaniu ze wszystkimi zawodnikami porozmawialiśmy jeszcze chwilę z Jurkiem Dudkiem i udaliśmy się do hotelu, gdzie po szybkim obiedzie po raz kolejny udaliśmy się na Stadion Santiago Bernabeu, aby tym razem zwiedzić go od środka. W muzeum Realu Madryt mogliśmy zobaczyć całą masę pamiątek związanych z tym klubem sportowym - puchary, proporce, pierwsze stroje do gry w piłkę nożną, pierwsze korki, zdjęcia wszystkich zawodników. Potem oglądaliśmy trybuny, boisko, szatnie, salę konferencyjną a na samym końcu trafiliśmy do sklepu pełnego pamiątek. I nastąpił szał zakupów - koszulki, szaliki, czapeczki. Po wspólnej kolacji udaliśmy się na zasłużony wypoczynek.

Kolejny dzień, jako że była to sobota, poszliśmy zwiedzać Madryt, już nie od strony piłkarskiej. Spacer Paseo del Prado zaprowadził nas do słynnej fontanny. Fontanny z posągiem bogini płodności Kybele - a słynna jest ona z tego, że po wygranym meczu swojej drużyny, kibice Realu Madryt na cześć zwycięstwa po prostu do niej wskakują. Następnie starymi i niezwykle uroczymi wybrukowanymi kocimi łbami uliczkami zrobiliśmy sobie spacer, podziwiając zabytki, ulicznych mimów, starą architekturę i zwiedzając kościół, który okazał się wielkim grobowcem. Zmęczeni zrobiliśmy małą przerwę na małe słodkości i poszliśmy dalej, aby tym razem trafić do zoo. Udało nam się trafić na prześliczny pokaz delfinów. Oglądaliśmy wielkie akwaria pełne milutkich rybek - piranii, rekinów i innych nie znanych mi gatunków. Jedynym zwierzątkiem które nie chciało nam się pokazać była panda -wolała spać ukryta w gałęziach niż się z nami przywitać. Ale widok pięknego białego tygrysa zrekompensował nam tą stratę. Zmęczeni, późnym wieczorem znaleźliśmy się w pokojach hotelowych gdzie przynajmniej ja od razu poszłam spać zmęczona atrakcjami tego dnia.

Następnego dnia mieliśmy w planach głównie mecz Realu Madryt z Athletico Bilboa. A ponieważ mecz był wieczorem, postanowiliśmy zrobić sobie spacer do jednego z wielu parków w Madrycie, gdzie mogliśmy na przykład zobaczyć jedyny pomnik szatana. Późnym popołudniem zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia na mecz. Każdy z nas zaopatrzony w szaliki klubowe, chusty, czapeczki, trąbki. Po zajęciu miejsc na trybunach pozostało nam jedynie oczekiwać rozpoczęcia meczu. I się zaczęło. Niesamowita atmosfera tego miejsca chyba w każdym wyzwoli ducha kibica piłkarskiego. Pełne trybuny - 80 tysięcy osób. Niesamowite emocje, wspaniałe gole, kilka decyzji sędziego z których widownia nie była zadowolona i wyraziła swoje niezadowolenie strasznym krzykiem - przypuszczam że było nas słychać na obrzeżach Madrytu. A co najważniejsze to atmosfera panująca na trybunach Ale mecz zakończył się wynikiem jak najbardziej zadowalającym dla nas i dla większej części widowni jaką byli kibice Realu Madryt - 3 : 2 dla gospodarzy. I tu w zasadzie kończy się nasza wycieczka do Madrytu, miejsca gdzie spełniło się największe marzenie naszego Marzyciela. Oczywiście nie mogę zapomnieć o ostatnim bardzo miłym i sympatycznym spotkaniu, które miało miejsce 2 godziny przed naszym odlotem do Polski. Otóż odwiedził nas na lotnisku gość, który niesamowicie poprawił humory chłopaków - Jurek Dudek. A prezenty przyniesione przez niego spowodowały szeroki uśmiech na twarzy Marzyciela - koszulka z podpisami całej reprezentacji Realu Madryt. Wspólna ostatnia cola, ostatnie wspólne zdjęcia i powrót do domu. Bez Jurka Dudka ale za to pełni wspomnień...