Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-10-05
Strażak, który akurat przechodził ulicą, wskazał drogę do domu Marzyciela Filipa. Wóz strażacki, który zaparkowany był w bagażniku naszego samochodu aż zawył z zachwytu. Pierwsze spotkanie zapowiadało się zatem strażacko. Syreny wyły, woda z węża lała, karetki jeździły, a helikoptery machały swymi śmigłami. Sytuacja na polu bitwy wyglądała nieciekawie, lecz tylko do chwili, gdy do akcji wkroczył dzielny Filip. Z wprawą zawodowca rozłożył drabinę, zatankował wodę do zbiornika i już po chwili sytuacja została opanowana. Wszystko zostało nagrywane z wozu transmisyjnego, towarzyszącego dzielnej ekipie ratunkowej, która po chwili przekształciła się w odkrywców, ruszających z kamerą na poszukiwanie marzeń. Jako fachowcy wszystkie swoje odkrycia malowali na specjalistycznych kartkach. Pierwszy stworzony został zarys strażackich klocków lego, z wozem, helikopterem i wielką remizą. Na tym odkrywcy jednak nie skończyli. Spod ziemi wydobyli kartkę z narysowanymi mebelkami i wielkim łóżkiem. Długo zastanawiali się co mają wspólnego te dwa odkrycia. Myśleli, myśleli i myśleli, jak na odkrywców przystało. Czas jednak ich naglił, gdyż ktoś z oddali wzywał ekipę ratunkową. Strażacki pokoik z dużą ilością strażackich klocków lego. No i fajnie byłoby pobawić się z prawdziwymi strażakami - taki werdykt podjęła dzielna ekipa odkrywczo-ratownicza, która popędziła do kolejnej akcji.
Dziękujemy serdecznie Monice i Sławkowi z Gorzowa za zabawki dla Filipka.
inne
2008-12-06
Św. Mikołaj zapukał do drzwi Marzyciela. Ja wraz z moją siostrą Śnieżynką, trochę nieśmiało stanęłyśmy za nim. Nasze sukienki wzbudzały zainteresowanie przechodniów. Było nam strasznie ciepło (bo w Polsce te zimy jakieś takie gorące), a nasze małe serduszka biły coraz mocniej. Lęk spowodowany wizytą u tak grzecznego chłopca przeszedł nam na szczęście zaraz po ofiarowaniu pierwszego pudełka strażackich klocków. Mikołaj czynił swoją powinność z należytym skupieniem, a my przyglądałyśmy się uważnie. Święty wyciągał z worka prezenty, coraz to większe i większe....a wraz z ich otrzymywaniem radość Marzyciela rosła, rosła i rosła.
- Czy też możemy się pobawić?- spytałyśmy.
Chłopiec pozwolił. Usiadłyśmy więc na podłodze i zajęte zabawą całkiem zapomniałyśmy o Mikołaju. Ten z nieco srogą miną, wyjął ze swej magicznej torby coś niebieskiego, niedużego, z dużą ilością kabli. My Śnieżynki nie wiedziałyśmy co to, ale Filip od razu zorientował się, że to syrena alarmowa. - Ale ten chłopiec mądry - powiedziała do mnie siostra, i szybko sprzątnęła klocki, by zrobić miejsce dla strażackiego sprzętu.
Zabawa w strażaków była jednak nudna bez kasku i toporka. Mikołaj szybko dostrzegł problem i zawołał mnie do siebie. Już myślałam, że będzie krzyczał, kiedy on wsadził mnie do swojego wielkiego wora i poprosił bym wyjęła z niego odpowiedni sprzęt. Sukienka trochę mi się pogniotła, a czapka przekrzywiła, lecz znalazłam co trzeba. Teraz Filip był już prawdziwym strażakiem. Co to jednak za frajda bawić się w domu.
- Ubierzmy się i chodźmy na dwór, pokażę ci Filipku moje sanie - zaproponował Mikołaj.
Na podwórku nie było jednak zaprzęgu, a zamiast reniferów biegały psy. Stał tam natomiast wielki, czerwony wóz strażacki. Panowie w niebieskich mundurach ładnie nas przywitali. Ja z siostrą trochę się zawstydziłyśmy, a na naszych bladych twarzach pojawił się rumieniec. Filip był jednak w swoim żywiole. Oglądał gaśnice, piły i inne sprzęty. Włączał syreny i alarmy. - A do czego to służy - pytał z zaciekawieniem starszych kolegów. Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Pomyślałyśmy sobie z siostrą, że musi być bardzo szczęśliwy. - Temu chłopcu spełniają się marzenia - powiedziała do mnie Śnieżynka, dodając, że chciałaby, aby jej marzenie też się spełniło. - Jakie ty możesz mieć marzenia? - zapytałam.
- Chciałabym, aby spadł śnieg - odparła.
Panowie strażacy usłyszeli naszą rozmowę.
- Możemy spełnić twoje życzenie - oznajmili, a my z aż siostrą podskoczyłyśmy z radości.
Wszyscy czekali, co wydarzy się dalej. Wtedy to mały strażak Filip wziął w ręce gaśnicę, a biel okryła całą drogę i pobliskie drzewa.
- Ale pięknie, wspaniale! - krzyczałyśmy nie wierząc, że dzieje się to naprawdę.
Mieszkańcy Lubska, nie byli jednak przegotowani na takie zimno. Wsiedli zatem do wozów (nie wiem jak się tam wszyscy zmieścili) i pojechali przed siebie. Krążąc po miejscowości postanowili zajechać do pewnego pokoju, o którym ostatnio głośno było w całej okolicy.
- To moje mieszkanie - rzekł Filip, kiedy przekroczyliśmy próg. Nie wyglądało ono jednak tak samo jak kiedyś. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. To był prawdziwy strażacki pokoik, taki z wielkim łóżkiem w kształcie wozu, z kontenerem i gaśnicami. Na ścianach wisiały obrazki przedstawiające strażaków w akcji, a z firanek i pościeli uśmiechał się radośnie Strażak Sam. Nawet dywan był w kształcie wozu. Filip oglądał wszystko dokładne. Otwierał i zamykał szafki, które wyglądały jak element wozu. Włączał światełka w samochodzie i tankował swój nowy pojazd. W zapomnienie poszli prawdziwy strażacy, Śnieżynki, a nawet Mikołaj. Nasz Marzyciel był już we własnym strażackim świecie. Tylko iskierki w jego oczach zdradzały, że jest naprawdę szczęśliwy.
Ach,co to była za wspaniała przygoda! .... za rok też poprosimy Mikołaja, żeby nas ze sobą zabrał.
Tego dnia każdy z zaangażowanych w spełnienie marzenia Filipa zasłużył na tytuł Fundacyjnego Mikołaja.
W szczególności pragniemy podziękować:
Monice Piaskowskiej, za stworzenie pokoju z jego najdrobniejszymi szczegółami. To dzięki Tobie pusty pokoik Marzyciela przemienił się w strażacką krainę, pobudzającą wyobraźnię i dającą radość.
Sławkowi Piaskowskiemu, za zmysł organizacyjny i pomysłowość, a także za przywiezienie wolontariuszek.
Strażakom z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej z Lubska, za pomoc w organizacji strażackiej niespodzianki. Dzięki Wam Filip mógł poczuć się jak prawdziwy strażak. Być może w przyszłości pójdzie w Wasze ślady.
Panu Robertowi Liwocha, za przewiezienie mebelków oraz za pomoc w ich ustawianiu. Bez Pana nie udałoby się tak sprawnie i szybko ustawić ich w pokoju.
Panu Michałowi Kowalewskiemu, za ofiarowanie kasku i toporka dla Marzyciela. Obiecujemy, że następnym razem przyjedziemy na herbatę.
Pani Katarzynie Śmietanka z LEGO Polska www.legopolska.pl/ za ofiarowanie strażackich klocków LEGO w ekspresowym tempie. Dziękujemy, że przy każdym marzeniu związanym z LEGO możemy na Panią liczyć.
Panu Bogdanowi Puścizna , za użyczenie strojów w których prezentowały się śnieżynki.
Panu Arkowi oraz Panu Michałowi Sopko za pomoc w przenoszeniu mebli. Bez Waszej siły, nie dalibyśmy rady.
Dziękujemy Wam za pomoc!