Moim marzeniem jest:

Spotkać Piotrka Kupichę z zespołu FEEL

Marta , 17 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • zespół Feel

pierwsze spotkanie

2009-01-21

Każdy z nas marzył w pewnym momencie swojego życia o spotkaniu swojego ulubionego artysty. Zamienienia z nim kilku słów. Nie każdy jednak miał odwagę, by o marzenie zawalczyć.
Jednak nie nasza nowa Marzycielka - Marta. Marta walczy o marzenia mimo swojej niesamowitej skromności i wrażliwości. Dziewczynka mimo choroby i niepełnosprawności potrafi cieszyć się życiem i szukać w nim tego, co najlepsze.
Zanim spotkałyśmy Martę już wiedziałyśmy dzięki Tacie o największym marzeniu Marty. Jak mogłyśmy wątpić w słowa Taty skoro słyszałyśmy, że Marta wielka fanka obecnie najsłynniejszego zespołu w Polsce była na ich pięciu koncertach. Nie zdziwił więc nas fakt, że podczas wizyty Marta zdradziła, że Jej prawdziwym marzeniem jest spotkać i porozmawiać z Piotrem Kupichą z zespołu FEEL. Długo rozmawiałyśmy o szczegółach spotkania, jednak to, co się wydarzy podczas realizacji będzie dla nas największą niespodzianką. Tym bardziej dla naszej Marty.
Mamy nadzieję, że staniemy na wysokości zadania i uda nam się zrealizować to piękne marzenie i że znów zobaczymy ten błysk w oczach Marty.

 

spełnienie marzenia

2009-03-09

Każda gwiazda ma wielu fanów, dziś jednak skupię się na Marcie - fance nr 1 zespołu FEEL - dziewczynce bardzo wrażliwej.
Ale po kolei...
Martę poznałam już jakiś czas temu. Jest dziewczynką uśmiechniętą i bardzo lubi towarzystwo. Marzenie dziewczynki w tej sytuacji było oczywiste, skoro fanka zespołu FEEL to chciała właśnie Ich spotkać, przede wszystkim porozmawiać z wokalistą Piotrem Kupichą. Z niecierpliwością czekała na ten wielki dzień, wychwytując w tym czasie każdą wzmiankę o zespole w telewizji i prasie. I udało się, pewnie pomogła nam tu siła wiary Marty w spełnienie tego marzenia...
9 marca nadszedł ten wielki dzień. Wraz z Dagmarą spotkałyśmy się z Naszą Marzycielką i jej Tatą przed hotelem Gromada. Wyposażone w zdjęcia zespołu i markery do autografów byłyśmy przygotowane do spotkania.
Marta nie mogła się już doczekać. Wyczekując zespołu wspólnie śledziłyśmy wzrokiem ruch windy czy osoby schodzące po schodach, bardzo żarliwie przy tym rozmawiając. Marta opowiadała z entuzjazmem o zespole i piosenkach, które najbardziej lubi słuchać.
Pod drzwi hotelu podjechał samochód, wysiadło z niego kilka osób. To właśnie Marta, jako pierwsza rozpoznała zespół, jej uśmiech i okrzyk radości był jednoznaczny. W powietrze wdarło się mnóstwo pozytywnych emocji. Do holu energicznie kolejno weszli członkowie zespołu. Uśmiechając się poznaliśmy kolejno każdego z członków zespołu. Zrobiło się małe zamieszanie, usiedliśmy do stolika, Marta oczywiście w honorowym miejscu. Wywiązała się intensywna dyskusja. Marta zadawała mnóstwo pytań, a Piotr bardzo chętnie na nie odpowiadał. Zapanowała świetna atmosfera. Dziś to Marta było gwiazdą dnia, w centrum uwagi zespołu, a jej twarz odzwierciedlała nieopisaną radość. Zniknęło zdenerwowanie i skrępowanie, a rozmowa stała się jak z dobrymi przyjaciółmi. Żartom nie było końca.
Nadszedł czas autografów, bo przecież pamiątka w postaci zdjęcia z autografami była obowiązkowa. Kilka pamiątkowych zdjęć, wręczenie dyplomów, ostatnie pytania i niestety czas pożegnania. Jednak dzięki wspaniałej atmosferze uśmiech pozostał na twarzy Marzycielki.
Po pożegnaniu zespołu postanowiłyśmy wybrać się na jakieś pyszności. Dziś to Marta decydowała, co będziemy robić. Na początku wybrałyśmy się na pyszne lody, przy którym dyskusja nadal dotyczyła zespołu. Ekscytacja Marty nie miała końca, wraz z Dagmarą dowiedziałyśmy się o wielu ciekawych faktach dotyczących zespołu. Całej trójce humor dopisywał idealnie. Kolejno wybrałyśmy się na spacer po Chmielnej, po Nowym Świecie i Krakowskich Przedmieściu. Rozmawiając i żartując czas błyskawicznie nam minął. Do rzeczywistości przywróciły nas dopiero zimne powiewy wiatru. Zapadła kolejna decyzja: idziemy gdzieś się ogrzać i wypić gorącą czekoladę. Na miejscu ponownie pooglądałyśmy zdjęcia z autografami i dyplom. Długo jeszcze rozmawiałyśmy, niestety zastał nas wieczór i nadszedł czas pożegnania. Umówione z tatą Marty udałyśmy się na miejsce spotkania. Po uściskach mogłybyśmy się rozstać z obietnicą dalszego utrzymywania kontaktu.

PS. Dziś dzwoniłam do Marty, dalej bije od niej entuzjazm i nieopisana radośc. To właśnie dla takich chwil warto spełniać marzenia.