Moim marzeniem jest:

Laptop

Marcin, 18 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-08-05

Naszym kolejnym marzycielem jest przesympatyczny 18-letni chłopiec z Jaworzna o imieniu Marcin. Marcin cierpi na poważną chorobę - ma guza mózgu.

Przez cały nasz pobyt był bardzo nieśmiały i małomówny, ale być może, dlatego, że odwiedziło go... aż 5 wolontariuszek! Marcin, jak każdy chłopiec interesuje się sportem a konkretniej koszykówką, w którą przed swoja chorobą grał bardzo często. Lubi tez oglądać mecze piłki nożnej w telewizji, sam nie lubi w nią grać, czym bardzo nas zdziwił. Mówił tez, że bardzo lubi oglądać filmy w kinie i telewizorze, ale niestety nie dowiedziałyśmy się, jakie konkretnie. Jako lodołamacz nasz marzyciel otrzymał od nas trójwymiarowe puzzle i piórnik z logo MŚ 2006. Jak się dowiedziałyśmy Marcin, razem z siostrą, potrafi spędzać na układaniu puzzli całe dnie. Obiecał, że kiedy odwiedzimy go następnym razem, będzie mógł nam pokazać już skończony obrazek. Naszej rozmowie wtórowało wycie psa, którego nie miałyśmy okazji poznać bliżej. W końcu zadałyśmy naszemu Marzycielowi najbardziej wyczekiwane pytanie, o jego ukryte marzenie. Marcin nie zastanawiał się długo, jego największym marzeniem jest otrzymanie laptopa. Chłopiec uczy się w technikum informatycznym, więc laptop byłby bardzo przydatny zarówno w edukacji jak i podczas długich pobytów w szpitalu. Na drugim miejscu znalazł się pobyt w hotelu "Gołębiewski" na Mazurach, a na trzecim komputer stacjonarny. Na koniec pozostało nam zrobienie zdjęć, ale z tym nie było problemów, gdyż uśmiech gościł na twarzy Marcin od samego początku naszej wizyty. Zdjęcie z lodołamaczem, bez lodołamacza, z wolontariuszkami... i niestety nasza wizyta dobiegła końca. Pożegnałyśmy się z Marcinem i jego rodzina, i obiecałyśmy szybko wrócić... z marzeniem :).
 

inne

2006-12-15

W piątkowe popołudnie udaliśmy się do Jaworzna aby spełnić kolejne marzenie. Podróż była długa, iż nie mogliśmy znaleźć ulicy na której mieszka marzyciel, aż po 1.5 godzinie w końcu się udało! Drzwi otworzyła nam mama Marcina a w progu stał we własnej osobie nasz marzyciel z uśmiechem na twarzy bo był prawie przekonany ze przyjechaliśmy spełnić jego najskrytsze Marzenie. Zmarznięci mama marzyciela przygotowała dla nas herbatkę (pyyszna była).

I w końcu zaczęło się Wielkie rozpakowywanie. Najpierw w ruch poszedł laptop a dopiero cała reszta m.in kable, płyta itp. Później podłączenie wszystkich kabli i mamy laptop gotowy. Marcin zabrał się do zapisywania ustawień, ale nie sam - oczywiście wszyscy mu w tym pomagali. Po wszystkim zaczęło się pstrykanie zdjęć do których Marcin chętnie pozował! Niestety nadszedł czas naszego wyjścia i pojechania do naszych domów.

Na końcu chcielibyśmy życzyć Marcinowi miłego pisania, grania.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!