Moim marzeniem jest:

Laptop

Bartosz, 16 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-11-26

Dnia 26 listopada 2005 roku o godz 16:00 umówiłysmy się na spotkanie z Bartkiem w szpitalu Jurasza.

Otwierajac drzwi oddziału, przez przypadek, wparowałysmy na mszę sw. odbywajaca się w korytarzu. Lekko spłoszone grzecznie złożyłysmy raczki, troszkę odczekałysmy, powiedziałysmy Amen i ruszyłysmy na poszukiwanie naszego marzyciela. Miałysmy szczęscie! Akurat korytarzu stała jego mama, która od razu pokazała nam drogę do Bartka.

Po wejsciu do sali przedstawiłysmy się mu i wręczyłysmy tzw. łamacz lodów w postaci płyty ze składanka muzyki z radia Zet. Prezent ten sprawił, że na twarzy Bartka pojawił się usmiech. Następnie usiadłysmy wokół jego łóżka i troszkę pogadałysmy. Ewa wręczyła naszemu marzycielowi kartkę i pisaki, wczesniej wyjasniajac tradycję naszej Fundacji. Chłopak twierdził, że mu rysunek na pewno nie wyjdzie, jednak sumę sumarów narysował pięknego laptopa.

Byłysmy u Bartka 40 minut. Nasza wizyta zakończyła się miła rozmowa z jego mama i pstryknięciem dwóch swietnych zdjęć.
 

inne

2006-02-26

W niedzielne przedpołudnie wyruszyłysmy "silne, zwarte i gotowe" do Inowrocławia, by spełnić marzenie Bartka.

Mamie i rodzenstwu udało się dochować tajemnicy, więc Marzyciel był kompletnie zaskoczony nasza wizyta. Z niedowierzaniem, ale i ogromna radoscia patrzył na "babiniec" przekraczajacy próg jego mieszkania. Drżacymi rękoma otwierał paczkę, a wzruszenie odebrało mu mowę. Był tak stremowany i uradowany zarazem, że podczas godzinnej wizyty w domu Bartka rozmawiałysmy przede wszystkim z Jego mama. Bartek, jak na dobrze wychowanego młodego człowieka przystało, dotrzymywał nam towarzystwa, ale było widać, iż myslami jest już daleko. Na nasze sugestie, żeby smiało zajał się poznawaniem tajemnic wymarzonego komputera, odpowiadał, iż zrobi to póŸniej. Rozmarzonym wzrokiem patrzył na laptopa, ale w czasie naszej wizyty tylko właczył sprzęt. Widać było po twarzy Bartka, że kosztuje Go to dużo samozaparcia. To się nazywa dobre wychowanie :). Dlatego choć tak miło upływał nam czas w tym goscinnym, ciepłym domu, postanowiłysmy w koncu wracać do Bydgoszczy, aby nasz Marzyciel mógł się nacieszyć swoim marzeniem.

Na koniec pochwalimy się: dane nam było wysłuchać dużo miłych słów pod adresem fundacji. Bartek, jak i Jego rodzina po cichu liczyli na spełnienie marzenia ale jak mówia, tylko na 50 %. Tym większa radosć im sprawilismy. Bartku, to my dziękujemy Tobie, i Twoim najbliższym, za przeżywane piękne chwile. Oby wymarzony laptop sprawiał Tobie radosć każdego dnia, pomagał w nauce i stanowił dobra rozrywkę.