Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-10-21
Tego dnia zapowiadano deszczowy i chłodny dzień, a tu wręcz przeciwnie...
Słoneczne południe, centrum Katowic i my, czyli wolontariusze wybierający się na poznanie kolejnego marzenia.
Z szerokim uśmiechem na twarzy wchodzimy do Górnośląskiego Centrum Matki i Dziecka i kierujemy się w stronę oddziału onkologicznego. Na korytarzu spostrzegamy naszą małą marzycielkę ,podchodzimy do niej, przedstawiamy się, wręczamy lodołamacz i zaczynamy rozmowę.
Jagoda na początku była troszkę nieśmiała, ale to przecież zrozumiałe, ponieważ widzimy się po raz pierwszy. Wystarczyło jednak kilka minut spędzonych na rozmowie o jej zainteresowaniach i pierwsze lody przełamane.
Nasza 8-letnia marzycielka to przesympatyczna dziewczynka, która niestety cierpi na nowotwór mózgu. Uwielbia rysować, najbardziej kolorowe domki, w których mieszkają ludzie. Kto wie, może za niedługo odkryje w sobie talent plastyczny i poświęci temu całe swoje życie, ale to dopiero za kilka lat, więc na razie wróćmy do rzeczywistości. Poza tym, swój wolny czas poświęca kolorowaniu różnych obrazków, co sprawia jej ogromną przyjemność. Jeśli chodzi o komputer, to najbardziej lubi gry, w których ubiera i maluje się różne postacie.
Kiedy przeszliśmy do marzeń, chwilę rozmawiałyśmy, a potem poprosiłam Jagodę, żeby narysowała to, o czym marzy . Okazało się, że jej największym pragnieniem jest posiadanie lalki Baby Born z wózkiem. Koniecznością do tego są oczywiście łóżeczko, pieluszki, kocyk oraz ubranka takie jak czapeczka na jesienne spacery, sukienka czy spodnie oraz inne akcesoria niezbędne do wychowania maleństwa. Gdy spytałam, czy jest to jej największe marzenie odpowiedziała, że tak i o żadnym innym nie było mowy. Wszystko zostało oczywiście uwiecznione na kartce papieru, żeby wolontariuszki o niczym nie zapomniały. Następnie powiedziałyśmy Jagodzie, że postaramy się z całych sił, żeby spełnić jej marzenie
Niestety czas naszego spotkania powoli dobiegał ku końcowi, dlatego też pożegnaliśmy się z Jagodą, z myślą o kolejnym spotkaniu w niedalekiej przyszłości. Machając do siebie nawzajem skierowaliśmy się do wyjścia.
inne
2006-11-15
Późnym środowym popołudniem udajemy się na katowicką Ligotę aby spełnić marzenie Jagódki. Jagódka chciała lalkę Baby Born. I właśnie taki prezent dla niej mamy. Z uśmiechami na ustach udajemy się na 4. piętro szpitala ( część z nas windą, a część po schodach :p). Jeszcze ostatnie przygotowania, sprawdzenie wszystkich paczek, krótka rozmowa z Panią Pielęgniarką i już jesteśmy w sali Jagódki.
Dziewczynka razem z babcią witają nas. Jagoda jest zaskoczona naszą wizyta, widzimy, że nie spodziewała się nas. Ale my przecież zawsze przychodzimy niezapowiedzianie. Mimo pewnego osłabienia Jagódka podnosi się z łóżeczka i z zaciekawieniem ogląda rozpakowywane przez nas paczki. Jest zdumiona ich ilością, pyta nas, dlaczego pudełek i paczek jest tak dużo i co jest w kolejnych z nich.
Najpierw pokazujemy jej piękną lalkę w jeszcze piękniejszej sukience ze skrzydełkami. Pytamy jakie będzie jej imię i Jagódka bez namysłu odpowiada : "ZUZIA". Lalka zatem od tego momentu jest dla nas Zuzią.
Dalej podziwiamy z Jagodą ubranka: piękną sukienkę, wełniane sweterki a nawet zimową kurteczkę. Lalka ma również kalosze, które Jagoda zakłada jej na nóżki. Dalej oglądamy wózek, wannę z prysznicem, kocyk i specjalny plecaczek. Wszystko oczywiście w kolorze różowym, bo jak się okazuje jest to jeden z ulubionych kolorów naszej Marzycielki. Problemy pojawiają się, gdy próbujemy złożyć stołeczek dla lalki. Ale Jagódka razem z babcią twierdzą, że w tym na pewno pomoże im wujek.
Świetnie za to radzimy sobie , a dokładnie to radzi sobie Kuba, ze złożeniem łóżeczka dla Zuzi. Jagódka jest zachwycona. Wkłada lalę do łóżeczka, a my przykrywamy ją kocykiem. Wspólnie decydujemy, że najrozsądniej będzie łóżeczko postawić tuż koło łóżka Jagódki.
Po rozpakowaniu wszystkich paczek podziwiamy piękne przybory dla lalek. Rozmawiamy z Jagódką, która z uśmiechem na ustach oznajmia nam ,że następnego dnia wraca już do domku. Cieszy się, że będzie miała nowe zabawki. Twierdzi, że nie będzie się nudzić. Śmieje się tez, gdy mówimy jej ,że sami takimi zabawkami chcielibyśmy się pobawić. Czas jednak nas goni i jak zawsze miłe spotkania dobiegają końca. Robimy ostatnie zdjęcia, żegnamy się i opuszczamy salę Jagody. Ale widok jej zdziwionych ale wesołych oczek będziemy pamiętać długo. Bo my lubimy spełniać marzenia.