Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-06-18
To była bardzo gorąca i słoneczna niedziela. Z prezentem dla naszego marzyciela, aparatem i oczywiście jak zwykle uśmiechami na twarzy w samo południe ruszyłyśmy do szpitala w Chorzowie, gdzie nieświadomy jeszcze celu naszej wizyty czekał na nas Łukasz.
Niestety tylko jedna z nas mogła wejść do sali i rozmawiać z chłopcem. Pozostałe zajęły się rozmową z mamą.
Łukasz jest bardzo nieśmiały i nieufny i pomimo naszego lodołamacza nie chciał się zbytnio otworzyć, to też początek rozmowy był trochę trudny z dobrym skutkiem pomógł mi jednak jego tatuś. Każdy nieśmiałek po pewnym czasie obdarzy swojego rozmówcę chociaż małą cząstką zaufania. Mam nadzieję, że i tak stało się w tym przypadku, kiedy to zaczęliśmy z Łukaszem rozmawiać o jego zainteresowaniach.
Sport to jest to, co sprawia mu przyjemność, narciarstwo i skoki, a latem rower i piłka nożna, z zapałem kibicuje polskiej reprezentacji oglądając każdy jej mecz w telewizji, mówi, że powinno się w nich wierzyć, że to jednak jest Nasza Reprezentacja.
Kolejną pasją chłopca są gry Play Station oraz komputer, ze smutkiem jednak Łukasz był zmuszony stwierdzić, że jego komputer niedawno się zepsuł. Czas zaoszczędzony przez to wykorzystuje słuchając Ich Troje z Michałem Wiśniewskim, który jest jego idolem.
Spotkanie z Michałem Wiśniewskim to drugie w kolejności marzenie Łukasza. Pierwszym i najbardziej ważnym dla Łukasza marzeniem jest jednak wyjazd do Disneylandu. Wybór ten nakierowany został zapewne przez miłość do bajek, do wszelkiego rodzaju kreskówek, a szczególnie, jak mówił Łukasz, do Pszczółki Mai i Smerfów.
Przy końcu wizyty zrobiliśmy sobie z Łukaszem kilka zdjęć, na których możecie zobaczyć jego wyjątkowy uśmiech :)
inne
2006-10-06
Marzenie Łukasza spełniło się pomimo wielu problemów tj. opóźnione o 18h samoloty itp, dotarliśmy do celu. Dzięki życzliwości dyrekcji zamieszkaliśmy w Instytucie Polskim w Paryżu, niedaleko Wieży Eiffel'a.
Drugiego dnia naszej wycieczki postanowiliśmy przepłynąć statkiem po Sekwanie. Choć deszczowa była pogoda, wszyscy byli zadowoleni. Paryskie bulwary, Luwr, Muzeum d'Orsay są naprawdę warte uwagi. Wieczorem wybraliśmy się na wieże Eiffela, choć nie wszyscy- ja wraz z Łukaszem postanowiliśmy urządzić sobie wyścigi samochodowe. Warto wspomnieć, ze kilka godzin wcześniej byliśmy w sklepie Disney'a...- co wszystko tłumaczy.
Środa była najbardziej oczekiwanym dniem, to właśnie dziś miało się spełnić największe marzenie Łukaszka- podróż do świata bajek Disneya. Mijają kolejne stacje metra zniecierpliwione dzieciaki pytały- daleko jeszcze? daleko? A Disneyland był coraz bliżej, bliżej... I w końcu stanęliśmy przed wejściem. Cały dzień upłynął w atmosferze zabawy i beztroski. Magiczny niebieski pas pozwalał nam na omijanie wszelkich kolejek (ku wściekłości osób stojący wytrwale w kolejkach ;)).
Czwartek był kolejnym dniem spędzonym w Disneylandzie. Niestety ostatnim, a chciałoby się jeszcze iść tu i tu... Łukasz dokonał jednak selekcji atrakcji i spędzał czas przeważnie na karuzelach.
W piątek rano nastał czas wyjazdu, wczesnym rankiem (godzina 5) byliśmy już w autobusie na lotnisko Beauvais (pod Paryżem).
Mamy nadzieje, że marzenie Łukaszka zostało od a do z spełnione. Pamiętaj Łukaszku o swoich marzeniach, tych mniejszych i większych- one się kiedyś spełnią! :)