Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-07-15
Panujące upały nie zniechęciły nas do wyjazdu do kolejnego Marzyciela, tym bardziej, że czekał na nas sześciolatek, a jak powszechnie wiadomo małe dzieci są o wiele bardziej niecierpliwe od tych starszych. Zaopatrzone więc w całe mnóstwo pudełek z przeróżnymi puzzlami (tymi mniejszymi i tymi większymi) udałyśmy się w podróż, która miała się zakończyć poznaniem kolejnego marzenia.
Na miejscu czekała na nas rodzina Marcinka i oczywiście on sam - najważniejsza osoba tego dnia. Aby przełamać pierwsze lody podarowaliśmy Marcinkowi kolorowe pudełka z puzzlami. Chłopiec od razu zabrał się za ich układanie i nie pozwolił sobie w tym przeszkadzać. Aż trudno uwierzyć, że taki maluch, a tak świetnie radził sobie z kolejnymi obrazkami. Niestety gorzej było z rozmową z nami. Marcinek nie chciał zdradzić nam swojego marzenia, ani porozmawiać z nami o tym co lubi robić. Od jego małego braciszka Michasia zdołaliśmy się jednak dowiedzieć, że ulubioną książeczką braci jest... Matricaria chamomilla :) Niewtajemniczonym powiemy, że chodzi o rumianek pospolity, którym Krecik miał uzdrowić myszkę. Ale nie martwcie się - Krecik też nie od razu znał tę łacińską nazwę i objechał cały świat w poszukiwaniu roślinki, która rosła tuż obok jego domu... Czas upłynął więc na układaniu puzzli, a poznanie marzenia pozostawiliśmy sobie na raz następny.
inne
2006-07-25
Upłynęło zaledwie kilka dni, a Marcinek oczekiwał na kolejną wizytę w celu poznania jego marzenia. Z pomocą przyszła nam pani doktor naszego Marzyciela, przy której topią się lody wszystkie, bo tak bardzo jest przez Marcinka lubiana, że nawet obecność kogoś zupełnie obcego nie jest w stanie zaburzyć ich dialogu. Można więc było posłuchać o wszystkim, o czym Marcinek opowiadał z zapałem wielkim, a więc o ćwiczeniach rehablitacyjnych, które nawet pokazywać zaczął, o komputerze, na którym tak bardzo grać lubi, o zabawkach przez niego najbardziej kochanych, o tym, że "witamina dzień zaczyna", o sklepie ulubionym, w którym zna nawet rozkład półek i wreszcie nawet o marzeniach. Największym marzeniem Marcinka jest pójść wreszcie do szkoły, do której zacząłby chodzić od września. Dla naszego małego Marzyciela fakt, że rozpocznie realizowanie obowiązku szkolnego jest niezaprzeczalny zupełnie - ma już nawet piórnik z kompletnym wyposażeniem i wciąż prosi mamę o zakup książek, bo przecież musi się do nauki przygotować... Później Marzyciel zadecydował, że teraz pogra na komputerze troszkę, a my mogliśmy popatrzeć i podziwiać jak sobie radził z jego obsługą. Po pewnym czasie zmęczył się i Marcinek i komputer (a jakże, nawet się cieplutki zrobił, więc na nic prośby Michasia, że teraz on grać chce - starszy brat wytłumaczył mu, że komputer teraz odpocząć musi i Michaś później pogra, a teraz trzeba go wyłączyć - no i Michaś brata posłuchać musiał). Komputer został wyłączony, a my powróciliśmy do marzeniowych rozmów - wreszcie Marcinek zaczął mówić nam o swoim marzeniu, ale żeby nie było za prosto mówił w formie... zagadki. Marcin zdradził nam w tajemnicy, że jakby miał pieniążki to pojechałby do swojego ulubionego hipermarketu i kupił sobie "takie coś, co jest takie długie i ma przycisk do włączania, i taki inny przycisk, że można zrobić ciszej i głośniej... No i ma słuchawki i jak się to wsadzi do komputera, o tam (pokazał nam precyzyjnie, w które miejsce) to widać... pliki :) I jakby miał takie coś (wciąż nie mówił jak się to nazywa, ale my już żeśmy chyba wiedzieli) to mógłby ciągle słuchać muzyki i nikomu by nie przeszkadzał, bo tylko on by ją słyszał..." Marcinku, czy odtwarzacz MP3 jest Twoim największym marzeniem? Czymś, co byś najbardziej chciał dostać? "Tak". Nie potrzeba nam było więcej słów...
inne
2006-07-25
Poniedziałkowy poranek rozpoczął się od wizyty u przemiłego pana sponsora, który zdecydował się spełnić marzenie Marcinka. Odtwarzacz MP3 został więc odebrany, oprawa marzenia w postaci głośników zakupiona i już można było jechać spełnić kolejne marzenie. A droga do Marcinka daleka i wcale nie taka łatwa do zapamiętania... Ale udało się i po kilku chwilach wjechaliśmy na Marcinkowe podwórko.
Marzyciel zarządził, że spotkanie odbędzie się w ogródku, a my chętnie przystałyśmy na tę propozycję, bo pogoda była do tego celu wprost wymarzona. Marcinek i jego mały braciszek Michałek z zainteresowaniem patrzyli na fundacyjne balony i zielone paczuszki. Przyszła więc pora na wielkie rozpakowywanie! Nie obyło się bez nożyczek i innego specjalistycznego sprzętu, bez którego nie dalibyśmy rady wyzwolić marzenia z papieru, wstążek i pudełek... Najpierw oczom naszego Marzyciela ukazały się pomarańczowe głośniki, a już po chwili trzymał w rączkach swój wymarzony odtwarzacz MP3... Zaraz kazał go sobie zawiesić na szyi i rozpoczął pozowanie do zdjęć oraz wnikliwe przeglądanie instrukcji. Od czasu do czasu zwracał nam uwagę, że mamy mówić ciszej, bo on przecież czyta i musi wszystko zrozumieć, by dobrze wykorzystać swój nowy sprzęt. Nie pozostawało nam więc nic innego tylko słuchanie jego poleceń - to w końcu on był tego dnia najważniejszy.
Marcinek zapoznawał się z instrukcją obsługi, a my zajmowaliśmy się rozmową próbując namówić do niej i naszego Marzyciela. Po chwili małemu, marcinkowemu braciszkowi zrobiło się smutno, że on nie dostał MP3, ale nasz Marzyciel szybko załagodził tę sytuację i pożyczył swoje marzenie Michasiowi. W słuchawkach nic jednak słychać nie było, gdyż żadne piosenki nie zostały jeszcze wgrane, więc Michaś pobiegł szybko do domu, by poprosić o pomoc starszego brata. Wrócił się jednak już z progu z triumfalnym uśmiechem, że "muzyka leci" i że udało mu się uruchomić odtwarzacz samodzielnie. Na nasze pytanie jak to zrobił odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem, że "przecież trzeba tylko tu nacisnąć" :) I rzeczywiście wystarczyło. Teraz już bracia osiągnęli pełnię szczęścia i rozmarzyli się, co to będzie jak już swych ulubionych Golców wgrają i słuchać będą, i słuchać...
Kolejne marzenie zostało więc spełnione i na kolejnej buzi pojawił się uśmiech. Oby pozostał na niej jak najdłużej, a wymarzony odtwarzacz MP3 spełniał swoje zadania wnosząc w Marcinkowe życie dużo radości i szczęścia.