Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-07-01
Wpłynęła do nas ankieta zgłoszeniowa kolejnego marzyciela i czekaliśmy z niecierpliwością na moment, gdy wróci z mocno oddalonego od nas szpitala do domu, by się z nami spotkać (chłopcu zależało by wizyta odbyła się w domu). Niestety stało się tak, że nie zdążyliśmy się spotkać, bo Rafał trafił z kliniki do katowickiego CZD, a stamtąd z powrotem do Wrocławia..
W tej sytuacji, polegając na cennych informacjach od pracowników szpitala postanowiliśmy nie zwlekać z tak ważnym spotkaniem - w końcu chodziło o marzenia - poprosiliśmy o pomoc wolontariuszy z Wrocławia.
Krzysiek zrelacjonował nam ekspresowe spotkanie:
To była nietypowa wizyta, w sobotę zadzwonił do mnie wolontariusz Ryszard i powiedział, że na do szpitala na Traugutta został przewieziony 17-letni Rafał z Katowic i że trzeba się z nim bardzo pilnie spotkać. Nie zastanawiając się długo przeprosiłem znajomych i udałem się w kierunku szpitala.
Po drodze zawitałem w kawiarence internetowej, by wydrukować RPM. Następnie udałem się po "lodołamacz". Rafał dostał ode mnie 3 kolorowe czasopisma: jedno sportowe, jedno o motoryzacji i jedno o grach komputerowych. Chłopak jest już prawie dorosły, dlatego żadne zabawki nie wchodziły w grę, a sport, komputery i motoryzacja to chyba najpopularniejsze zainteresowania mężczyzn. Dobra, mam już lodołamacz. Jadę do szpitala na Traugutta spotkać się z Marzycielem.
Szpital na ulicy Traugutta jest ogromny, ale od razu udało się trafić do Rafała. No, nie tak od razu... Okazało się, że aby wejść na blok, na którym leży chłopiec trzeba mieć pozwolenie od lekarza, którego nie było ;) Mimo tego, udało mi się ;)
Kiedy wszedłem na salę Rafał odpoczywał. Leżał sam na 6 osobowej sali, bo rodzice akurat pojechali do miasta. Bardzo łatwo nawiązaliśmy kontakt i przyjemnie nam się rozmawiało. Ucieszył się moją wizytą, bo w końcu mógł z kimś porozmawiać. 3 miesięczny bobas z łóżka obok nie wydaje się zbyt dobrym kompanem do rozmów ;) Cieszył się z gazet, które mu przyniosłem. Razem oglądaliśmy samochody, zastanawiając się, którego najbardziej byśmy chcieli. Mój wybór padł na BMW X3, Rafał wybrał Porsche 911 Turbo.
Nie zabrakło też rozmów o komputerach, okazało się, że obydwaj jesteśmy fanami Counter Strika. Tym razem nie mieliśmy okazji się przekonać kto jest lepszym, ale mam nadzieję, że już wkrótce uda się rozegrać małą partyjkę.
Największym marzeniem Rafała jest to, że chciałby w końcu wyzdrowieć i skończyć już maratony szpitalne. W pełni to rozumiem, jednak to marzenie nie może być przez nas spełnione. Spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze. Rafał jest już prawie dorosły, bardzo dojrzały i świadomy tego, co się z nim dzieje. Będę trzymał za niego kciuki by jego Marzenie o zdrowiu spełniło się jak najszybciej, największe z tych pozostałych spełni nasza Fundacja."
I tak dowiedzieliśmy się w Katowicach, że Rafał chciałby dostać skuter, by móc dojeżdżać do szkoły, jeździć jak wyzdrowieje - tego marzenia nie możemy spełnić, gdyż jest to niezgodne z naszym statutem. Wizyta w Rzymie była kolejnym marzeniem, ale stan zdrowia na to nie pozwala. Marzeniem wielkim okazał się laptop..
inne
2006-07-02
Wczesnym, niedzielnym porankiem zbudził nas informacja o tym, że potrzebnych jest dwóch wolontariuszy, samochód i kierowca, aby zawieźć laptopa do Rafała znajdującego się we wrocławskim szpitalu. Pobudzone niezwykłą chęcią spełnienia marzenia tego chłopca bez zastanowienia wzięłyśmy na siebie cały trud związany z organizacją tej wyprawy.
Naszym pierwszym przystankiem był sklep, w którym to kupiłyśmy wymarzonego laptopa oraz niezbędną oprawę w postaci myszki i torby na komputer.
Następnie z zadowoleniem i radością przystąpiłyśmy do pakowania prezentu w śliczny, charakterystyczny dla naszej Fundacji zielony papier.
No i w drogę... przed nami około 200km. Pomimo, że nikt z nas nie znał Wrocławia dotarłyśmy do celu bez problemu.
Przed wejściem na OIOM, gdzie niestety leżał nasz Marzyciel, nadmuchałyśmy balony i w zielonych fartuszkach powitałyśmy 17-letniego Rafała.
Jego radości na nasz widok nie sposób ująć w słowa.
Każda kolejno odpakowywana przez niego paczka wywoływała nieustannie narastającą falę pozytywnej energii. Rafał nie wierzył własnym oczom, ciągle pytał w jaki sposób może się nam odwdzięczyć. Dla nas największym wynagrodzeniem był Jego czarujący uśmiech i błysk szczęścia w oczach. Na pożegnanie Rafał zaprosił nas na wycieczkę do Będzina (jego miejsca zamieszkania), gdzie punktem kulminacyjnym będzie zwiedzanie zamku. Z nadzieją i wiarą w sercach, ze nastąpi to niebawem wróciłyśmy do domów.