Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Rzymu

Oskar, 15 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-11-23

Dziś nastał dzień naszego spotkania z nowym Marzycielem Oskarem. Ten uśmiechnięty, doskonale wychowany (nasze babcie by powiedziały, że z "dobrymi manierami") nastoletni dżentelmen przypadł nam do gustu od razu:) Czy my jemu - tego nie wiemy;)))

Wiedziałyśmy za to od taty, iż uwielbia gry komputerowe. Podczas osobistego spotkania z Oskarem okazało się, że Jego pasją jest historia starożytna. Trzy lata temu, jeszcze przed chorobą (rak kości), Oskar był ze swoją klasą w ramach tzw. zielonej szkoły we Włoszech. W Rzymie, niestety, spędzili tylko jeden dzień. Podczas tego pobytu takiemu wielbicielowi starożytności nie dane było nawet "liznąć" historii. Dlatego Oskar chciałby pojechać do Rzymu raz jeszcze - by móc rozsmakować się w zabytkach stolicy Włoch.

Cieszymy się ogromnie, iż wybór Oskara padł na tak piękne marzenie. "Konkurencja" bowiem była duża. Oskar marzył także - jak każdy chłopak w Jego wieku - o nowym komputerze, spotkaniu z Szymonem Majewskim i zostaniu "wybitnym finansistą". To ostatnie pragnienie związane jest z kolejnymi zainteresowaniami naszego Marzyciela: tym razem matematycznymi.

Nam zatem pozostaje tylko obiecać, iż dołożymy wszelkich starań, by marzenie Oskara spełniło się jak najpiękniej!!!

PS Dziękujemy serdecznie przesympatycznej rodzinie Oskara za ciepłe przyjęcie i miłe spotkanie:)

Jeśli pragniesz pomóc nam w spełnieniu marzenia Oskara, prosimy o kontakt:
telefon: 505 780 769
email: dorota.wloch@mammarzenie.org

inne

2009-02-27

21 lutego 2009 r. od godziny 18:35 zaczęło się spełniać marzenie Oskara - "zobaczyć Rzym". O tej godzinie odlecieliśmy z Gdańska do Rzymu - Marzyciel, Jego brat Krzyś, tata Andrzej i oczywiście mama - Barbara. Po dwóch godzinach lotu byliśmy już na lotnisku w Rzymie, gdzie czekał na nas samochód. Po półgodzinnej jeździe naszym oczom ukazała się oświetlona kopuła Bazyliki i nasza kamienica. Przed naszym lokum czekał Pan Michał Jedynak - nasz przewodnik i opiekun rzymski. Była już północ, kiedy każdy z nas rozpakował się i położył spać. A spanko mieliśmy cudowne. Pokoje dwuosobowe z łazienkami i do tego w samym centrum stolicy Włoch!

Niestety, następnego dnia nasz marzyciel źle się poczuł - lekkie przeziębienie - i został z mamą w domu. A my - tata Marzyciela, Jego brat i ja poszliśmy z Panem Michałem zwiedzać Rzym. No a Pan przewodnik "przeczołgał" nas od Watykanu, gdzie o 12-tej zobaczyliśmy Papieża, po najważniejsze miejsca tego uroczego miasta. A więc zobaczyliśmy Zamek Anioła, Panteon, fontannę 4 rzek, kolumnę Marka Aureliusza, fontannę Trevi, Schody Hiszpańskie oraz dom, w którym mieszkał nasz wieszcz, Adam Mickiewicz. Skonani, do domu wróciliśmy po 17-tej i zaraz zaczęliśmy Marzycielowi opowiadać o wszystkim.

W poniedziałek nasz Marzyciel od rana poszedł z nami do Bazyliki, a tam Pan Michał przecudownie opowiadał o historii wybudowania tej pięknej budowli. Oczywiście odwiedziliśmy grób naszego Papieża, po czym, zmęczeni, po 15-tej zjedliśmy obiad i wróciliśmy do domu. Nasz Marzyciel, po 2 godzinach odpoczynku, został zabrany wraz z bratem przez Pana Michała do samochodu - razem pojechali na Plac Michała Anioła. "Starszeństwo", czyli rodzice i ja, pognaliśmy za nimi autobusem. A tam zwiedziliśmy ruiny starożytnego Rzymu, Coloseum i więzienie - grotę Św. Piotra.

We wtorek wcześnie rano nasz Marzyciel znów źle się poczuł - nasz przewodnik zabrał więc tylko Krzysia, jego ojca i mnie do Muzeum Watykańskiego, gdzie zobaczyliśmy Kaplicę Sykstyńską i wiele innych przecudownych rzeczy. Po jej opuszczeniu, w drodze powrotnej zwiedziliśmy jeszcze muzeum powstania Watykanu, który w tym roku obchodzi 80-lecie swego istnienia. Z wielkim żalem pożegnaliśmy się z Panem Michałem - musiał szybko wrócić do Polski, ale przed wyjazdem powiedział nam, jak mamy poruszać się po Rzymie.

I w środę rano już wszyscy, łącznie z Oskarem, poszliśmy do Watykanu, aby wjechać windą na jego kopułę - widok z góry zapierał nam dech w piersiach. Zobaczyliśmy całe miasto w pięknych promieniach słońca, a w drodze powrotnej zaprowadziliśmy Marzyciela do muzeum powstania Watykanu. Ponieważ nasz Marzyciel jeszcze słabo się czuł, wróciliśmy do domu. Po 2-godzinnym odpoczynku (a był już wieczór) poszliśmy na plac Św. Piotra. Wrażenia wszystkich oglądania oświetlonej bazyliki były niesamowite ? budowla wszystkich nas zauroczyła.

W czwartek rano pojechaliśmy autobusem do Coloseum, zwiedziliśmy je, a potem poszliśmy oglądać dalej starożytny Rzym. Ta całodzienna wycieczka bardzo nas zmęczyła, ale nasz Marzyciel był bardzo z niej zadowolony. Bo tak w skrytości ducha najbardziej właśnie zależało mu na zobaczeniu najstarszego Rzymu.  W piątek zrobiliśmy z Oskarem i Jego mamą spacer, który odbyliśmy pierwszego dnia z przewodnikiem. A więc byliśmy w Panteonie, zobaczyliśmy fontanny i Schody Hiszpańskie, oraz zjedliśmy pyszne lody. W ostatni dzień pobytu udaliśmy się do Zamku Anioła - średniowiecznej budowli, w której, w razie zagrożenia, chował się Papież. Wracając do domu, cała rodzina kupowała pamiątki przy nabrzeżu Tybru. O 18-tej przyjechał po nas przemiły pan kierowca i odwiózł nas na lotnisko Fiumicino, skąd wylecieliśmy do Polski; w Gdańsku byliśmy po północy.

Muszę napisać, że nie myślałam, że nasz Marzyciel będzie taki dzielny i wytrwały. Ale też wiem, że, jak sam powiedział, Jego marzenie się spełniło - zobaczył starożytny Rzym i to jest najważniejsze. Oskar, jesteś naprawdę wielki i bardzo się cieszymy, że mogliśmy spełnić tak fajowe marzenie!