Moim marzeniem jest:

Kino domowe z telewizorem

Żaneta , 8 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Iwona Rudnicka - Studio Urody Blondi Sosnowiec oraz Bożena i Dariusz Piotrowicz - PUH Trawers Katowice

pierwsze spotkanie

2006-03-01

To zimowe popołudnie nie różniło się od innych pochmurnych dni tej pory roku, ale gdy wyruszyliśmy w podróż, by poznać marzenie 8-letniej Żanetki rozpętała się doprawdy prawdziwa burza śnieżna. 

Na szczęście dotarłyśmy do Marzycielki, która czekała na nas w domu ze swoją maleńką siostrą. Przywitała się pięknie i zajęła oglądaniem lodołamacza, po chwili wykrzykując do taty: zobacz tatusiu wszystko z Barbie... wszystko rzeczywiście:) i Barbie i Ken i wachlarz i książeczki i kolorowanki... 

Żanetka jest słodką, spokojną dziewczynką, mimo zmęczenia spowodowanego niedawno przebytą chemią rozmawiała z nami dużo, nawet zdecydowała się pokazać nam swój pokój z mnóstwem skarbów... 

Żanetka cierpi na guza pnia mózgu, jeszcze w ostatnie wakacje była wesołym, beztroskim dzieckiem, jednak choroba zmieniła wiele i teraz jej codziennością stało się cierpienie. Mimo to kiedy tylko może bawi się z siostrą, dzieli się z nią ulubionymi lalkami. 

Marzycielka rozmawiała z nami o swoich pragnieniach i rzeczywiście miała ich sporo. Na początku wspomniała o laptopie, gdyż widzi ich wiele w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie się leczy i właściwie to był główny powód takiej chęci... gdy tylko usłyszała, że jest za malutka by dostać notebooka praktycznie natychmiast przypominała sobie o swym kolejnym wielkim pragnieniu... 

Gdy wybiera się z mamą do sklepu i widzi piękną sukienkę od razu chce być księżniczką... ze szczegółami opisała wygląd i zachowanie takiej koronowanej główki... 

Jednak dziewczynka wiedząc, że mamy spełnić jej naprawdę największe marzenie nie mogła się zdecydować... wyszłyśmy więc z jej zielonego domku, by powrócić do tematu następnego dnia... 

Marzenia pojawiały się dalej, był wyjazd nad morze gdzie spędziła cudne chwile tuż przed chorobą, był wyjazd w góry, w końcu poznałyśmy największe marzenie Manetki... 

Dziewczynka marzy o kinie domowym z telewizorem, na którym będzie mogła oglądać filmy z jej wyśnionymi księżniczkami...

 

inne

2006-04-09

Niedzielny poranek przywitał nas prawdziwym wiosennym słońcem. Na parkingu w centrum Katowic spotkaliśmy się ze sponsorem, który miał z nami pojechać na spełnienie kolejnego marzenia. Niestety sponsorzy z powodów osobistych w ostatnich chwili, z żalem, musieli zrezygnować z wspólnych odwiedzin. Przekazali nam sprzęt będąc marzeniem i odjechali. A my.. na ulicy, ku zadowoleniu przechodzących osób zajęliśmy się przepięknym opakowywaniem w nasz charakterystyczny zielony papier telewizora i kina domowego. Na szczęście 5 uroczych paczuszek z zakupionymi przez nas wcześniej bajkami czekało w samochodzie. Emocji i śmiechu było co niemiara. W końcu spakowaliśmy wszystko i bardzo radości pojechaliśmy do miejscowości, w której mieszka Marzycielka. Po drodze ubierając fundacyjne koszulki i nadmuchując balony.

Zjawiliśmy się pod domem, który kolor ma nam tak bliski i z paczkami weszliśmy do domu Marzycielki. Na szczęście pomagał nam tata:)

Manetka nie miała pojęcia o naszej wizycie tak więc, gdy uchyliliśmy drzwi jej pokoju spojrzała na nas zdziwiona i z uśmiechem powiedziała: to wy? Tak szybko? A myślałam że za rok przyjdziecie...

- Jesteśmy! - krzyknęliśmy z radością stawiając przed marzycielką zielone pakunki i wręczając balony.

Żanetka zabrała się za rozpakowywanie paczek, a my pomagaliśmy w wyjmowaniu ciężkich pakunków. Po wielkim rozpakowywaniu przyszedł czas na podłączenie kina domowego i telewizora. Tym zajął się nasz jedyny w grupie mężczyzna oraz tata dziewczynki. Oczywiście z szybkim skutkiem praca ta została uwieńczona sukcesem. Usiedliśmy wszyscy - Marzycielka, jej maleńka siostra Oliwia, mam, tata i nasza trójka - przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać "trzech Muszkieterów". Żanetka powiedziała po cichu, ale z wielkim uśmiechem a twarzy: Ale się cieszę!

Zostaliśmy przez rodziców ugoszczeni słodkościami i właściwie nie mieliśmy ochoty wcale wychodzić, ale należało zostawić Marzycielkę w jej osobistym kinie samą ze swoim marzeniem :)))))