Moim marzeniem jest:

Dmuchany zamek

Roger, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-03-10

W chłodny marcowy dzień poszłyśmy do Dziecięcego Szpitala Klinicznego Klinicznego na spotkanie z małym Rogerem. Dla nas, początkujących wolontariuszek, było to ogromne przeżycie, jednak dzięki dzięki towarzystwu Magdy wiedziałyśmy, że wszystko się uda.

Na oddziale dało się odczuć dość smutną atmosferę, jednak, gdy weszłyśmy do sali zobaczyłyśmy małego uśmiechniętego marzyciela. Był zaskoczony obecnością nowych nieznanych osób, ale po otrzymaniu lodołamacza, którym był wielki samochód, Roger od razu poczuł się trochę pewniej i swobodniej. Kiedy spytałyśmy o jego marzenie, odpowiedział nam, że ten samochód był tym co chciał dostać. Z pomocą Magdy udało nam się dowiedzieć, o czym tak naprawdę marzy trzylatek. Chłopczyk bardzo chce dostać dmuchany zamek.

W czasie, gdy Emilka uczyła się uzupełniać pisma dotyczące marzenia, Justyna została z małym marzycielem. Był zachwycony tym, że w jego nowym samochodzie kółka świecą się na różne kolory. Później Roger próbował narysować swój wymarzony zamek. Kiedy dziewczyny wróciły, mama wyjawiła nam, że Roger nie słucha się jej, kiedy mówi mu, że musi jeść i brać leki, Magda zawarła z nim umowę, że marzenie będzie spełnione, ale żeby miał siłę na nim skakać musi jeść i brać lekarstwa. Chłopiec odpowiedział:, " ale biorę ta dużą tabletkę". To rozśmieszyło nas wszystkich:). Chłopczyk obiecał, że już będzie słuchał się mamy.

Niestety czas wizyty się skończył i musiałyśmy pożegnać się z chłopcem, obiecałyśmy ze niedługo znowu przyjdziemy go odwiedzić. Mały Roger zaraził nas swoim uśmiechem i czekamy, kiedy znów będzie możliwość spotkania z naszym maluchem:)

inne

2009-06-21

Nadszedł  wreszcie ten jakże wielki dzień – dzień spełnienia marzenia Rogera. Niestety pogoda nie była sprzyjająca, gdyż  od samego rana padał deszcz. My, wolontariusze, wątpiliśmy czy uda nam się rozbić zamek dla naszego małego marzyciela. Jednak byliśmy przepełnieni wiarą i nadzieją, że uda nam się to zrobić.

Około godz. 15 wyruszyliśmy z Lublina i kierowaliśmy się do domu dziadków Rogera. Podróż była długa. Nie obyło się także bez zgubienia drogi, jednak uratował nas tata Rogera.

Na miejsce dotarliśmy około godz. 17. Cała działka była ozdobiona mnóstwem balonów, jednak zobaczenie uśmiechniętego Rogerka, było dla nas prawdziwą radością. Wtedy od razu wiedzieliśmy, że bez względu na pogodę zamek i tak rozbijemy! Powitało nas około trzydziestu osób – rodzina i przyjaciele małego chłopca. Roger przywitał się z nami i od razu poprosił o rozbicie zamku. Byliśmy oczarowani małym chłopcem – był on ubrany w białą koszulę i krawat. Od razu wzięliśmy się do pracy – wyjęliśmy zamek, wszystkie przywiezione balony oraz mały prezent dla chłopca. Był to piękny wóz strażacki. Marzyciel bardzo się ucieszył, lecz myślał już tylko o zamku. 

Kiedy zamek został już postawiony i gotowy do pracy, na buzi Rogera zaistniał piękny uśmiech. Chłopiec, wraz z resztą dzieci wskoczyli w pośpiechu na zamek i rozpoczęła się wielka zabawa! My też chcieliśmy wziąć udział w tych szaleństwach, lecz zamek miał pewnie ograniczenia jeśli chodzi o wagę ;), więc z trudem i żalem musieliśmy się powstrzymać. Deszcz jednak padał coraz mocniej, dlatego zamek został zakryty i wszyscy zostali zaproszenie na poczęstunek do domu. Okazało się, że uroczystość spełnienia marzenia Rogera została połączona z jego urodzinami, które to miałyby miejsce 30 sierpnia, lecz wtedy marzyciel będzie w szpitalu.

Chwilę  przed wniesieniem tortu, Roger na chwile zniknął. Nagle wbiegł  z babcią w stroju tygrysa. Każdy bił brawo dla małego szaleńca. Kiedy do pokoju wjechał tort, Roger był najszczęśliwszym chłopcem na ziemi. Wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni. Po konsumpcji jakże przepysznego tortu, nasza misja dobiegła końca. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, a przede wszystkim z rodzicami i z mały chłopcem. Jego uśmiech zostanie nam w pamięci na zawsze. W drodze powrotnej wymienialiśmy swoje odczucia i wrażenia ze spełnienia tego marzenia.