Czwartek, wieczór.
Wizyta u hodowcy, cel - wybór psa.
Wieczorem razem z Bartkiem wybraliśmy się do hodowcy w celu obejrzenia i wybrania pieska rasy York - marzenia Laury.
Rozszczekana gromada powitaÅ‚a nas już przy wejÅ›ciu. Ależ ich dużo. ZaczepiajÄ…, przypatrujÄ… siÄ™... A nóż ktoÅ› może podrapie za uszkiem? Po dÅ‚ugiej rozmowie z wÅ‚aÅ›cicielkÄ… mogliÅ›my obejrzeć pieska. PiÄ™kna, maÅ‚a suczka z cudownymi sarnimi oczkami, podbiÅ‚a nasze serca. ByÅ‚a idealna. Tak to jest ten piesek.
Sobota, południe.
Razem z Bartkiem, KasiÄ… i DominikÄ… jedziemy znowu do hodowcy. Tym razem zabrać maleÅ„stwo do jej nowej wlaÅ›cicielki - Laury. Suczka byÅ‚a już przygotowana. Wyczesana, z przypiÅ‚owanymi pazurkami i Å›licznym kucykiem na czubku gÅ‚owy, ozdobionym czerwonÄ… kokardÄ…, czekaÅ‚a na pierwszÄ… w swoim zyciu podróż. Jeszcze tylko ostatnie poprawki, wskazówki, wyposażenie i już mogliÅ›my ruszać w drogÄ™ do Poniatowej. Przed wyjazdem zatrzymaÅ‚ nas jeszcze pan Zbigniew, który podaÅ‚ nam jeszcze dużo cukierków dla Laury. No i pojechaliÅ›my...
Jednak jeszcze zanim opuÅ›ciliÅ›my Lublin yorczka udowodnila nam, że zupeÅ‚nie obce jest jej kolysanie samochodu. Na szczęście Kasia, która dobrowolnie zgodziÅ‚a siÄ™ zopiekować pieskiem w czasie jazdy, wszystko dzielnie znosila. Ja zaÅ› staÅ‚am na posterunku z rÄ™cznikiem papierowym, aż w koÅ„cu, mniej wiÄ™cej w poÅ‚owie drogi, piesek siÄ™ przyzwyczaiÅ‚ :)
Poniatowa, godziny popołudniowe.
Laura poczatkowo nic nie wiedziała o naszej wizycie. Mama powiedziała jej, że zjawimy się dopiero w środę.
Ale nie tak łatwo nabrać bystrą Laurkę. O nie! Jakieś przygotowania, dziewczynka wystrojona. Coś tu nie tak...
" -Mamo, kto to dzwonił?
- Dziadek.
- A właśnie, że nie, bo ten pan co mi przywiezie pieska! "
I w efekcie Laura czekaÅ‚a na nas już na klatce schodowej. Oczy dziewczynyki skierowane byÅ‚y tylko na maleÅ„stwo na rÄ™kach Kasi. Laura wraz z mamÄ… zaprosiÅ‚y nas do Å›rodka i piesek trafiÅ‚ w rÄ™ce swojej nowej, prawdziwej wÅ‚aÅ›cicielki. Dziewczynka byÅ‚a zachwycona suczkÄ…, która jakby nie patrzeć, nie mogÅ‚a nazywać siÄ™ inaczej jak tylko Fifi.
Fifka bardzo szybko siÄ™ zadomowiÅ‚a. PoczÄ…tkowo lekko zdezorientowana, zagubiona i przestraszona znalazÅ‚a swój azyl przy Laurze. SiedzÄ…c w legowisku bacznie przyglÄ…dala sie dziewczynce, podnoszÄ…c przy tym uszy. Aż w pewnym momencie hop i pobiegÅ‚a za LaurÄ…. Nie byÅ‚o już żadnych watpliwoÅ›ci kto tu ma wÅ‚adzÄ™ :)
W miÄ™dzy czasie pokazaliÅ›my Laurze akcesoria do pielÄ™gnacji Fifki. Dziewczynce bezapelacyjnie najbardziej spodobaÅ‚y siÄ™ kokardki, które dostaliÅ›my od pani MirosÅ‚awy. Od razu chciaÅ‚a zmienić "dekoracje". Bartek pokazaÅ‚ Laurze jak szczotkować pieska, przekazaliÅ›my informacje dotyczÄ…ce szczepieÅ„ i pielÄ™gnacji. UÅ›miech nie znikaÅ‚ z twarzy Laury. A i po Fifce widać byÅ‚o, że dobrze jej w nowym domu.
Laura ślicznie nam podziękowała, jednak najpiękniejszym podziękowaniem był właśnie jej uśmiech i radość na twarzy.
Ciężko byÅ‚o siÄ™ pożegnać, jednak czas w drogÄ™. ZostawiliÅ›my LaurÄ™ z jej nowÄ… TowarzyszkÄ…, a sami peÅ‚ni optymizmu wróciliÅ›my do Lublina.
"Gdyby na wielkim Å›wiecie zabrakÅ‚o uÅ›miechu dziecka, byÅ‚oby ciemno i mroczno, ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezgwiezdnej i bezksiężycowej - mimo wszystkich sÅ‚oÅ„c, gwiazd i sztucznych reflektorów. Ten jeden maÅ‚y uÅ›miech rozwidnia życie."
Julian Ejsmond