Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-11-29
Nieśmiały, zaraźliwy uśmiech, niebieskie oczy i spokojny głos. To właśnie Karolina. Nasza kolejna Marzycielka, którą poznaliśmy 29.11.2008 r. w Szpitalu im. Jurasza na oddziale onkologii i hematologii w Bydgoszczy. Ciężko chora Karolinka kilka dni po naszym spotkaniu miała zaplanowany wyjazd na operację do Warszawy.
Wiedzieliśmy, że Karolina wypełnia sobie czas spędzony w szpitalu przeróżnymi grami, więc po kilku pierwszych chwilach i serdecznym przywitaniu wręczyliśmy Marzycielce lodołamacz, którym był zestaw gier planszowych. Panowała ciepła, radosna atmosfera, a uśmiechy nie schodziły z naszych twarzy.
Magda i Justyna poszły porozmawiać z mamą Karoliny, a my - z Dominiką, Krzysztofem i Rafałem zostaliśmy w świetlicy szpitalnej. Marzycielka pokazała nam swoje prace, które dzieci robiły z okazji zbliżających się świąt. Przekonani, że Karolinka potrafi wspaniale rysować i bardzo lubi plastykę, poprosiliśmy Ją o narysowanie czterech rysunków marzeń.
O ile, co do trzech marzeń nie była tak bardzo przekonana, o tyle do rysunku laptopa wzięła się błyskawicznie. W pewnej chwili wstała od stolika i podbiegła do komputera w kącie sali, żeby sprawdzić dokładnie układ klawiszy na klawiaturze, by jak najdokładniej odwzorować swoje wielkie marzenie. Dalej w kolejności były: wyjazd nad morze do ciepłych krajów, spotkanie z Dorotą Rabczewską oraz zostanie pielęgniarką. Razem z Karoliną zaprezentowaliśmy mamie oraz Magdzie i Justynie wspaniałe rysunki, które wykonała nasza uśmiechnięta Marzycielka.
Nasze spotkanie powoli dobiegało końca. Po rozmowach i mnóstwie wymienionych uśmiechów opuszczaliśmy szpitalny oddział machając na pożegnanie wesołej dziewczynie w zielonej sukience oraz Jej mamie. Karolina wniosła do naszego życia mnóstwo radości i optymizmu, dlatego wychodziliśmy ze szpitala w niesamowicie dobrych humorach.
inne
2009-04-19
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jeszcze tego samego dnia udało nam się wsiąść do windy wiozącej nas na czwarte piętro budynku szpitalnego. Jak wszyscy wolontariusze bardzo mocno uwierzyliśmy w to, że "marzenia się spełniają", a chcieć to móc! Niesamowicie zadowoleni faktem, że możemy spełnić marzenie Karolinki tak szybko, nie mogliśmy doczekać się Jej reakcji. Napędzeni faktem, że za kilka dni Karolinka będzie już w Warszawie oraz tym, że (jak się okazało) za kilka dni miała obchodzić swoje czternaste urodziny, podekscytowani wchodziliśmy do Jej sali. Marzycielka nie kryła zdziwienia. W ogóle nie podejrzewała, że Jej marzenie spełni się tak szybko!
Kiedy wręczyliśmy Jej plecak wątpiła, że coś w ogóle znajduje się w środku oraz myślała, że jest to plecak na wyjazd. Kiedy poprosiliśmy ją o otwarcie torby, w Jej oczach pojawiły się dwie małe iskierki. Wyjmując laptopa z niedowierzaniem patrzyła w "coś zawinięte folią ochronną". Chwilę później naszym oczom ukazał się ten sam - lecz o wiele wiele radośniejszy serdeczny uśmiech.
W tak niesamowitej atmosferze wolontariusze Krzysztof i Rafał pomogli Karolinie instalować potrzebne programy i przygotowywać sprzęt do użytku. Karolina z wielką radością patrzyła w ekran komputera, zmieniała tapetę, podstawowe ustawienia i wpisywała swoje imię. Obok łóżka siedziała równie szczęśliwa i uśmiechnięta mama, która także nie spodziewała się takiej niespodzianki. Kiedy żegnaliśmy się z Karoliną wiedzieliśmy, że spełniliśmy marzenie wspaniałej dziewczyny, która potrafi podzielić się uśmiechem i swoją niesamowitą osobowością z każdym spotkanym człowiekiem. Karolinko - trzymamy kciuki!!!