Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-02-10
Dziś odwiedziłyśmy kolejnego Marzyciela. To dziesięcioletni Łukasz. Nasz Marzyciel czekał na nas w drzwiach sali szpitalnej. Doskonale zdawał sobie sprawę z celu naszej wizyty. Nie mógł się nas doczekać. My także z zaciekawieniem podążałyśmy na to spotkanie. Wiedziałyśmy, że spotkamy chłopca ciekawego świata. Tak wynikało z wcześniejszej rozmowy telefonicznej z Jego Mama. W zwiazku z tym miałyśmy dylemat z wyborem lodołamacza: skoro Łukasz namiętnie czyta ksiażki, nie chciałyśmy, aby dostał coś, co już zna. Dokonałyśmy więc "salomonowego wyboru": otrzymał od nas trzecią część swojego ulubionego filmu "Króla Lwa". Prezent sprawił mu ogromna radość, a tym samym i nam :))))
Łukasz okazał się nie tylko inteligentnym chłopcem, ale także "osóbką" o optymistycznym spojrzeniu na swiat. Pomimo faktu, iż znaczną część swojego dzieciństwa spędza w szpitalu, uśmiech nie znika z Jego twarzy. "Jest najradośniejszy z całej rodziny. To On nas podtrzymuje na duchu i dodaje otuchy" - zaznaczyła Mama naszego Marzyciela. Chłopiec zaczarował nasza trójkę. Na dodatek okazał się gentlemanem w każdym calu (ach, te maniery, to przywitanie i pożegnanie "w stylu trzech muszkieterów" - tylko kapelusza brakowało :)))). Co niektórzy mogliby się dużo nauczyć od dziesięciolatka...
Łukasz nie miał problemu z wyborem marzenia. Jako osoba o "ścisłym umysle" (w przyszłości chce zostać informatykiem) pragnie otrzymać laptopa. Komputery to jego pasja. Często w szpitalnej świetlicy podpatruje lepszych od siebie. Bardzo pragnąłby mieć swój własny komputer w szpitalu. Niesmiało dodał, iż wie, że laptopy są bardzo drogie... może na niego czekać, i może to być stary, używany - oby tylko był sprawny:)))) To się nazywa pasja...
Z żalem rozstałyśmy się z naszym Marzycielem i Jego Mamą. Postaramy się dołożyć wszelkich starań, aby jak najszybciej Łukasz mógł cieszyć się własnym laptopem. W końcu marzenia są po to, by je realizować...
inne
2006-06-09
To było wielkie święto dla nas i dla naszych Marzycieli.
Wszystko zaczęło się w piątek, 9 czerwca, po godzinie 13. Na początek naszego "fundacyjnego Dnia Dziecka" młodzi aktorzy z teatrzyku "Spadająca kurtyna" z Zespołu Szkół nr 18 w Bydgoszczy zaprezentowali dzieciom z kliniki sztukę "Kopciuszka". Okazało się, iż takim profesjonalistom nie przeszkadzał brak sprzętu grającego oraz sceny.
Młodzi artyści zdobyli serca małej widowni oraz nasze.
"Kopciuszek" był tylko preludium do tego, co miało nastąpić później. Ten dzień był naprawdę wielkim świętem w bydgoskim oddziale fundacji. Spełniliśmy bowiem także marzenie naszego cudownego, małego Marzyciela - Łukasza.
Łukasz niczego się nie spodziewał. Tak, jak pozostałe dzieci, z zainteresowaniem oglądał przedstawienie. Po bajce i słodkościach, które rozdaliśmy, wybierał się do swojej sali. Nagle niespodzianie, wszem i wobec (tak jak w bajce) ogłosiliśmy, że to nie koniec świętowania. Wraz ze sponsorami marzenia (Sebastianem - z samorządu studenckiego UKW oraz Rafałem z TRIP-a) wręczyliśmy Łukaszowi wymarzonego laptopa. To była cudowna, magiczna chwila. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki twarz Łukasza rozjaśniała radością i uśmiechem. Na szczęście, nie zniknęły one po północy :)
Chłopiec długo nie mógł ochłonąć z wrażenia. Nie wierzył do końca, iż jego pragnienie zostało zrealizowane. Myślał, że na Jego ręce przekazujemy sprzęt do świetlicy szpitalnej. Wszak dzień wcześniej obiecaliśmy mu, że dołożymy wszelkich starań, aby w czasie wakacji mógł już korzystać z wymarzonego sprzętu. Tym bardziej, że przyjdzie mu spędzić wakacyjne miesiące w szpitalu. A tu taka niespodzianka.....
Wszyscy czuliśmy się jak na wielkim balu, gdzie cuda się zdarzają, a każdy nas był czarodziejską wróżką.
Serdeczne podziękowania dla:
- Samorządu Studenckiego UKW w Bydgoszczy,
- klubu studenckiego TRIP
- Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji CIGNA STU - oddział Bydgoszcz