Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-01-15
15 stycznia. Spotykam się wieczorem z zacnym wolontariuszem Tomaszem w Konstantynowie i wyruszamy do Aleksandrowa Łódzkiego na spotkanie z naszą nową Marzycielką - Violą. Za oknem śnieg i mgła, ale nam całkiem sprawnie udaje się dotrzeć na miejsce. Uzbrojeni w dobre humory ruszamy w odwiedziny. W drzwiach wita nas tato Violi, a tuż za nim oczom naszym ukazuje się siostra dziewczynki i kuzyn taty. Wchodzimy do środka, do Violi, witamy się z czuwającymi przy niej lekarzami. Nie przyjechaliśmy oczywiście z pustymi rękoma, z racji tego, że nasza Marzycielka jest oddaną fanką zwierząt, mamy dla niej pluszowego tygryska i kotka. Początkowo zamieniamy kilka słów z rodzicami, gdyż Viola odpoczywa, ale nadchodzi też czas na rozmowę z samą zainteresowaną. Pytamy o to jak wabią się jej pupilki i szybko przechodzimy do sedna sprawy, czyli marzeń. Pierwsze to wyzdrowieć, drugie: wycieczka z całą rodziną do Egiptu, trzecie - jakże precyzyjne: laptop Toshiba, a do niego lista programów, komunikatorów, no i oczywiście drukarka. Choroba skazała dziewczynkę na ciągłe przebywanie w domu, z racji tego Viola decyduje się na laptopa, na który mogłaby ściągać, a później oglądać swoje ulubione seriale, chciałaby także korzystać z Internetu i drukować zdjęcia. Zatem wszystko jasne - komputer jest niezbędny. Czas zakasać rękawy i do dzieła. Po rozmowie z Violą, jemy pyszny sernik, dopełniamy formalności z rodzicami dziewczynki i komu w drogę, temu. Wracamy zadowoleni z faktu, że pomimo dużego osłabienia fizycznego Violi, udało nam się z nią porozmawiać, ale nie możemy opędzić się od myśli jak okrutny bywa czasem los.
inne
2009-04-16
Misja kryptonim ,,Spełnienie marzenia Violi'' dokonała się w pewien styczniowy wieczór - jakże miły i biały. Spotkaliśmy się z Tomaszem w Konstantynowie i ruszyliśmy do celu tj. Aleksandrowa Łódzkiego, by spełnić marzenie Violi. W dobrych nastrojach dotarliśmy na miejsce. Z dreszczykiem emocji i uśmiechem na buzi zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam tato Violi, zaprosił do środka i od razu zaproponował herbatę. Nasza marzycielka spała, więc mieliśmy okazję jeszcze bliżej zapoznać się z jej rodziną. Tomek bardzo szybko znalazł wspólny język z młodszym bratem Violii, ja miałam okazję pooglądać zdjęcia z rodzinnego albumu państwa Suleckich. Nie było mowy o tym, żebyśmy nie spróbowali wypieków ,,szwagra'' Violi, a zwłaszcza jej ulubionego sernika, mniam I tak sobie siedzieliśmy i miło nam się rozmawiało, aż tu nagle przebudziła się Viola i zakomunikowała, że ma ochotę na. pączka z budyniem. Po krótkich poszukiwaniach mama znalazła przysmak dla córy, a my korzystając z okazji mogliśmy wreszcie spełnić marzenie dziewczynki i wręczyć jej wymarzonego laptopa i drukarkę do zdjęć. No teraz Viola miała to, czego pragnęła najbardziej - pysznego pączka i super komputer z całym oprzyrządowaniem. W ręce Violi powędrował także dyplom spełnionego marzenia. Na jej twarzy widniał uśmiech, tym większy, że dostała jeszcze od naszego wolontariusza Tomka dwa kwiatki. nadmuchane z balonów. Nasza marzycielka szybko wykazała się znajomością obsługi komputera, wydrukowała nawet kilka zdjęć, w tym jedno specjalnie dla babci. I tak zrobiło się już późno - musieliśmy wracać. To był niezwykle miły wieczór, podekscytowani wróciliśmy do Łodzi.