Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-01-28
W mrozny, zimowy dzien udalismy się do marzyciela Sławka. Trochę czasu zajęło dotarcie do celu, ale warto było, czekało na nas bardzo ciepłe przyjęcie poprzedzone niecierpliwym oczekiwaniem. Ponieważ marzyciel interesuje się komputerami, chcielismy, aby "lodołamacz" był z nimi zwiazany. Sławek ucieszył się z ksiażki Dana Browna "Cyfrowa twierdza". Zapewnił nas, że przeczyta ja z zainteresowaniem. Podczas wizyty czulismy się jak na uczcie. Mama Sławka oraz babcia i dziadek ugoscili nas pysznym ciastem. Wdalismy się w ciekawe dyskusje, ale rozmowy rozmowami, a trzeba było przejsć do sedna odwiedzin. Sławek długo nie musiał zastanawiać się nad wypowiedzeniem marzenia, najważniejszym jest dla niego zdrowie. Niestety, nie w naszej mocy jest jego spełnienie. Sławek marzy również o własnym laptopie, który szczególnie podczas pobytów w szpitalu byłby bardzo przydatny. I to wspólnym siłami postaramy się zrealizować.
inne
2006-06-10
Po południu umówiłyśmy się z Magdą w celu "zapakowania" marzenia dla Sławka.
Jak zwykle to bywa w Naszej Fundacji, prezent został owinięty w zielony papier i przystrojony zieloną wstążką. Właściwie to były dwa prezenty- nie mogłyśmy wszystkiego zapakować w jedną paczkę i dlatego Sławek miał otrzymać "marzenie" podzielone na dwie części.
Z mamą Sławka umówiłyśmy się na 18, ale przejęte rolą "dobrych wróżek" stawiłyśmy się ponad 10 minut wcześniej.
Mama dotrzymała słowa i o naszej wizycie nie uprzedziła Marzyciela. Był więc trochę zaskoczony, gdy pojawiłyśmy się w drzwiach mieszkania, ale rozszyfrował momentalnie dlaczego mama kupiła tyle ciasta:)
Zostałyśmy przyjęte przez mamę Sławka jakbyśmy faktycznie były "dobrymi wróżkami". Gorąca herbata i stół uginający się od ciasta-pysznego muszę dodać.
Sławek mimo ciężkiej choroby (chłonniak złośliwy) jest strasznie wygadanym nastolatkiem. Marzy mu się praca grafika komputerowego, wyjazd za granicę. Tak nam się dobrze rozmawiało o planach na przyszłość, że straciłyśmy poczucie czasu i niemalże zapomniałyśmy o najważniejszym.
W między czasie Magda wymyśliła mały podstęp i spełnienie marzenia rozpoczęłyśmy od mniej ważnego elementu.
Sławek w wielkim skupieniu rozwijał papier i trochę się zdziwił, gdy pod nim znalazł... tylko instrukcję obsługi laptopa. Tłumaczyłyśmy mu, że najpierw musi się z nią zapoznać i dopiero potem otrzyma to, co sobie wymarzył. Przyjął te wiadomość ze zrozumieniem i zaczął przeglądać książeczki.
Nie mogłyśmy jednak dłużej trzymać Sławka w niepewności i wyjęłyśmy z torby kolejną zielona paczkę. Sławek nawet nie zdążył jej otworzyć a już cały promieniał. Nie przeszkadzały mu nawet cały czas robione zdjęcia. Cieszył się jak małe dziecko, a my razem z nim. Na fotografiach cały czas utrwalałyśmy radosne chwile z laptopem w ręku. Wraz z Marzycielem cieszyła się cała rodzina- mama, siostra, babcia.
A my...byłyśmy niezmiernie wzruszone, że praca wolontariuszy powoduje tyle radości, że chwile cierpienia, które pojawiają się w życiu naszych Marzycieli, potrafią zamienić się w takie szczęście.