Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-05-22
Na spotkanie z nową marzycielką wybrałyśmy się do szpitala. Przywitały nas Ania oraz jej mama. Podczas całego spotkania z ust marzycielki nie schodził promienny uśmiech. Nawet perspektywa pobytu w szpitalu go nie zepsuła. Ania opowiadała nam o swoimi bracie bliźniaku oraz o egzaminach gimnazjalnych, które niedawno pisali. Po rozmowie przyszedł czas na najważniejsze pytanie i odpowiedź na którą czekałyśmy cały dzień: „Jakie jest Twoje największe marzenie”. Ania długo się zastanawiała. Rozważała dwa marzenia. Pierwszym był laptop do komunikacji podczas pobytów w szpitalu, a drugim był wyjazd. Ania obawiała się że przez chorobę wyjazd nie będzie możliwy, lecz pani doktor powiedziała że Ania może jechać za rok. Marzycielka bardzo się ucieszyła i zadecydowała że będzie to wycieczka objazdowa po Hiszpanii, ponieważ lubi ona zwiedzać ciekawe miejsca i poznawać różne kultury. Spotkanie było tak miłe a Ania tak uśmiechnięta cały czas że nie chciałyśmy wychodzić, ale nadszedł czas pożegnań i musiałyśmy opuścić naszą Marzycielkę.
spełnienie marzenia
2010-06-17
Barcelona, Barcelona!!!!
Do Barcelony pojechaliśmy w szóstkę, bo rodzina jest liczna.
A w Barcelonie.........
Jeździliśmy otwartym autobusem po mieście i nie tylko... (fot1)
Jedliśmy Paelle i inne Katalońskie różności, ja własnie jem czarną - czyli zabarwioną krwią Mątwy (Tylko wstałem od stołu żeby zdjęcie zrobićJ) fot.2
Oglądaliśmy architekturę Antonio Gaudiego w Casa Batló i................... smieszne buty turystów w kolejce przed. Fot. 3,4,5,6,7
Byliśmy trenerami drużyny niewidzialnych piłkarzy na stadionie „Camp No" bo widzilani akurat zdobywali mistrzostwo świata w Rebublice Południowej Afryki fot. 8,9,10
No i oczywiście.....................
Rozkoszwaliśmy się widokiem śłońca i obłoków leżąc na plaży fot.11
Wieczorem graliśmy w remika i paliliśmy fajkę wodną (tylko pełnoletniJ) czyli w pełni zasłużony wypoczynek::: (fot12)
Ogólnie wyjazd na wielki plus...
Chociaż mieliśmy apartament w samym środku dzielnicy „czerwonych latarni"......... - smiesznie było
A po powrocie,.....Ania zapisała się na hiszpanski:>>>>> powodzenia i i dużo zdrowia Aniu życzy cała fundacja
i Ja (Olek Mirek)