Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2008-08-19
Na warszawski Ursynów, gdzie mieszka nasza Marzycielka wyruszyłyśmy z Magdą razem z kilkoma torbami drobnych upominków dla całego rodzeństwa: Jasia, Wojtusia i małej Ani. Zuzia uwielbia konie, dlatego jako lodołamacz dla Niej wybrałyśmy puzzle z pięknym koniem...
Na progu mieszkania przywitał nas kilkuletni braciszek, pełniący rolę gospodarza domu :) Zaraz za nim pojawiła się nasza Zuzia. Niedawno wróciła z kolonii. To fantastyczna, przemiła dziewczynka, na którą Rodzice (i zapewne nie tylko) zawsze mogą liczyć.
To Ona dba o porządek w mieszkaniu, w którym, z uwagi na czwórkę dzieci i psa, niełatwo jest go utrzymać... Bardzo pomaga swojej Mamie w zajmowaniu się młodszym rodzeństwem.
Zuzia pokazała nam swój pokój, w którym, oprócz Niej, mieszkają również dwa zwierzaki: podobny do baranka królik oraz chomik. Na ścianach wiszą kolorowe plakaty z ulubieńcami Zuzi, zarówno ze sceny muzycznej, aktorskiej, jak i ze świata zwierząt. W domu Zuzi i Jej Rodziny spędziłyśmy bardzo miło czas, rozmawiając o wielu różnych sprawach. Jeśli chodzi o marzenie dziewczynki... decyzja okazała się niełatwa. Może wyjazd? Ale dokąd?...
Zuzia potrzebuje trochę więcej czasu na zastanowienie...
A zatem - niebawem znowu się spotkamy!
inne
2009-05-29
Konie, konie...!!!! Nie mogłam się doczekać wyjazdu. Jedyne, czego się obawiałam, to brzydka pogoda, która skutecznie mogła nam uniemożliwić zajęcia w plenerze, które miały być główna atrakcją wyjazdu. Pogoda nas jednak miło zaskoczyła! Słońc e wychodziło, kiedy chciałyśmy wyjść na zewnątrz! Do Ciechanowa przyjechałyśmy pociągiem. Stąd taksówką udałyśmy się do celu naszej podróży. Stadnina Państwa Brodewiczów znajduje się w okolicach Ciechanowa, w urokliwej malutkiej miejscowości Pęchcin. Oto ich strona internetowa: http://www.gaja-brodewicz.pl/ Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się takiej rodzinnej atmosfery i ciepłego przyjęcia. Właściciel stadniny, Pan Witold, oprowadził nas po niej, pokazał wszystkie konie. Zuzia mogła każdego dotknąć, pogłaskać, a nawet wyczyścić. Po południu przyjechał pan Jarek, który jest instruktorem jazdy konnej. Pod jego opieką Zuzia, w specjalnym jeździeckim stroju jeździła na lonży. Miło było oglądać taki widok! Czas, którego Zuzia nie spędzała wśród koni przeznaczyłyśmy na spacery po okolicy i miłe pogaduchy. Odwiedziłyśmy też drugą stadninę Pana Witka, skąd, specjalną przyczepą przeznaczoną do przewożenia koni zabraliśmy jednego z nich. Konie mają tam wielki wybieg, na który są wypuszczane, żeby mogły swobodnie pobiegać. Wspaniały widok! Podbiegły do nas jak psiaki! Było cudownie. Następnego dnia Zuzia wstała o 6 rano, żeby pojechać do nich z Panem Andrzejem – taka jest dzielna! Trzeciego dnia nasza Marzycielka drugi raz jeździła konno. Uwieczniłyśmy te chwile na zdjęciach… Serdecznie dziękujemy Panu Witkowi i Jego rodzinie za wspaniałe przyjęcie i rodzinną atmosferę.