Moim marzeniem jest:

Laptop

Kuba, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-09-12

   Kap, kap... Krople deszczu stukały o szybę autobusu linii nr 525, który tego dnia dowieźć nas miał do Centrum Zdrowia Dziecka. Dlaczego właśnie tam? W tym miejscu bowiem umówiłyśmy się na spotkanie z naszym nowym młodym Marzycielem - 7-letnim Kubą. 

    Zaraz po dotarciu na oddział onkologiczny wtargnęłyśmy z impetem do sali, w której leżał nasz Marzyciel. Prawdopodobnie nasza energia go trochę onieśmieliła, jednak zarówno towarzystwo mamy, jak i podarowany przez nas lodołamacz powoli pokonały nieśmiałość chłopca. Wizytę rozpoczęłyśmy od "wybadania" Kubusia, poznania jego rozległych zainteresowań - gry komputerowe, piłka nożna i zwierzątka. Na pytanie o ulubioną drużynę młody kibic zareagował z lekkim oburzeniem - no jak to? Polska oczywiście! I nie miałyśmy już żadnych wątpliwości. Zważając na to, że Kuba sam od czasu do czasu lubi sobie "pokopać", możemy być spokojni - za ok. 15-20 lat zdobędziemy mistrzostwo! 

     Ale, ale - typowo po kobiecemu rozgadawszy się na różne tematy, omal nie zapomniałyśmy o celu naszej wizyty! Jednak Kuba był czujny. W końcu przeszliśmy do meritum - marzenia. Okazało się, że nasz młody Marzyciel długo o nim myślał. I wymyślił - laptop. Oczywiście do gier, które są wielkim hobby tego rezolutnego siedmiolatka. A zatem do dzieła drodzy wolontariusze - czas spełnić to marzenie!

 

inne

2008-12-12

Nareszcie!
      Tak długo trzeba było czekać. Wymarzony laptop pewnego piątkowego, grudniowego wieczoru znalazł się w końcu w posiadaniu Kubusia. Jednak łatwo nie było, oj nie. Kubuś, początkowo odrobinę nieśmiały, ożywił się zaraz po zdjęciu zielonego papieru. Jego oczom ukazało się pudełko. A co w pudełku? Komputer oczywiście! Wtedy dopiero na twarzy chłopca pojawił się ogromny uśmiech!
     Po pokonaniu technicznych zawiłości (kabelki, wtyczki, guziczki) ów cudo zostało uruchomione. Jednak jak już wyżej wspomniałam, spełnienia marzenia wymaga pewnego wysiłku, także ze strony Marzyciela. W przypadku Kubusia było to odbycie lekcji cierpliwości. Nauczycielem był nie kto inny, tylko sam... laptop! Konfiguracja sprzętu trwała dobre pół godziny. Siedzieliśmy wpatrzeni w zmieniające się (przyznam szczerze, niezbyt często) obrazki na monitorze. Od czasu do czasu nauczyciel wymagał od Kubusia pewnej aktywności - wpisanie imienia, hasła, wybór tła pulpitu. Czas tym razem, zupełnie odwrotnie niż zazwyczaj, płynął bardzo, ale to bardzo powoli.
     Kubuś już nie mógł się doczekać momentu, w którym będzie mógł pozostać sam na sam ze swoim wymarzonym sprzętem. Oczywiście bardzo miło spędziliśmy chwile oczekiwania - poznaliśmy kolegę Kubusia z sali - Kubusia, który, żeby łatwiej było odróżnić, także jest naszym Marzycielem, jest w wieku Kuby Pierwszego (prawie jak Król Maciuś Pierwszy!) i tak samo jak On, marzy o laptopie. I tak niepostrzeżenie (powiedzmy...) upłynął nam czas - Pan Laptop uruchomił się! Radości nie było końca, uśmiech nie znikał z twarzy Marzyciela. Całe szczęście, że sesja zdjęciowa odbyła się kilka minut wcześniej, ponieważ w momencie uruchomienia komputera świat zewnętrzny, a także my przestaliśmy dla Kubusia istnieć. Liczył się tylko i wyłącznie laptop, na którym chłopiec znalazł od razu ulubione gry.
     Cóż, czas było się zbierać. Ale jedno wiemy na pewno - warto mieć marzenia. Na przykładzie Kubusia możemy zobaczyć, że otrzymanie upragnionego komputera, bądź spełnienie innego pragnienia może dać wiele, ale to naprawdę wiele radości. A ile radości daje realizacja takiego marzenia - wiemy tylko my, wolontariusze. Polecamy!