Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Londynu

Maciek, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pracownicy wydziału konsularnego działu Opieki Konsularnej Ambasady RP w Londynie

pierwsze spotkanie

2008-09-24

W środę po południu wybrałyśmy się z Martyną do Centrum Zdrowia Dziecka na spotkanie z naszym nowym Marzycielem - Maćkiem. Nawet się nie spodziewałyśmy ile energii i radości da nam ta wizyta. Od mamy Maćka dowiedziałyśmy się wcześniej, że interesuje się on matematyką, fizyką, chemią, biologią... - jest to bardzo szeroki zakres zainteresowań i dosyć rzadko spotykany w przypadku 14-letnich chłopców.

Chcąc sprostać takim wymaganiom, na lodołamacz kupiłyśmy Maćkowi książkę "Ripley's Wierzcie lub nie", w której opisane są różne ciekawostki naukowe. Okazało się, że naszemu Marzycielowi bardzo przypadł do gustu taki prezent, gdyż usłyszałyśmy: "Dziękuję. Ale super ta książka, będę miał czym zaimponować moim nauczycielom" - no cóż, postawa godna naśladowania. Po tym miłym początku spotkania, Maciek opowiedział nam trochę o sobie. Na przykład dowiedziałyśmy się, że nie jest jeszcze zdecydowany co do swojej przyszłości: może zostanie budowlańcem, może astrologiem albo weterynarzem. Jeżeli chodzi o czytanie książek, to chłopiec czyta bardzo dużo fantastyki (mama wręcz musi go już czasem odrywać od książek, żeby mu trochę odpoczęły oczy:) ). W końcu też doszliśmy do tematu, który nas najbardziej interesował - do marzenia Maćka.

Tutaj Marzyciel miał już przygotowaną odpowiedź - chciałby pojechać do Londynu i tam zwiedzać m.in. Buckingham Palace, Muzeum Nauki, Madame Tussaud's i wiele innych. Na tą wycieczkę chciałby się wybrać z rodzicami i starszą siostrą. Tak więc teraz zabieramy się za szukanie sponsora i organizowanie wyprawy dla naszego małego Naukowca, który swoją energią i uśmiechem zaraża wszystkich dookoła. Jeżeli chcą Państwo pomóc nam w realizacji marzenia Maćka, proszę o kontakt:
Marta Puchalska, Tel. 0507-808-553, e-mail: marta.puchalska@mammarzenie.org
 

spełnienie marzenia

2009-07-06

         Dzień 6 lipca miałbyć dla mnie dniem spełnienia marzenia- wyjazdu do Londynu. Oczekiwałem go z niecierpliwością, w myślach widząc już to, co dopiero chciałem zwiedzić. I w końcu się doczekałem!
 Z domu, wraz z rodzicami i starszą siostrą wyjechałem po południu w poniedziałek, kierując się w stronę warszawskiego Okęcia, gdzie czekała na nas Pani Marta. Wylot mieliśmy zaplanowany na 18:20. Niestety z powodu niesprzyjających warunków pogodowych został przełożony o dwie godziny. Watro jednak było czekać! Po odprawie wsiedliśmy na pokład samolotu Airbus linii British Airways.
        Był to mój pierwszy lot samolotem w życiu. Byłem poddenerwowany, choć starałem się robić dobrą minę do złej gry. Nie wiedziałem co mnie czeka, ale start samolotu, gdy jego pęd wciskał mnie w fotel, był naprawdę niezwykłym przeżyciem, które na długo zapamiętam. Czekał nas ponad dwugodzinny lot, w czasie którego, nad przypominającymi lodowe bałwanki chmurami, goniliśmy zachodzące słońce. Wysokość zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, tym bardziej, że siedziałem przy samym oknie. Dolecieliśmy późnym wieczorem czasu miejscowego. Na lotnisku przywitał nas podświetlony napis „Welcome to London” Następnie czekała nas podróż metrem do mieszkania Państwa Adlerów, którzy zaprosili nas do siebie na te kilka dni. W rezultacie dzień zakończył się późno, po godzinie 24:00. Pierwszego dnia zwiedzanie rozpoczęliśmy od Katedry Św. Pawła. Jest podobna (lecz mniejsza) do Bazyliki Św. Piotra w Rzymie. Zrobiła ona na mnie duże wrażenie, Jeszcze nigdy nie byłem we wnętrzu tak ogromnego budynku. Od razu skierowaliśmy się ku kopule, na którą chciałem koniecznie wejść. Na pierwszy poziom, do Whispering Galery, prowadziło 259 stopni! Ale to nic, bo na sam szczyt, czyli Golden Galery, trzeba było przebyć kolejne kilkaset. Warto jednak było się trochę pomęczyć. Widok był naprawdę niesamowity. Bardzo spodobało mi się także malutkie okienko na podeście wśród licznych schodów, przez które można było zobaczyć z bardzo wysoka wnętrze kościoła.
        Po Katedrze następnym punktem programu był Tower Bridge i Tower of London. Pojechaliśmy tam prawdziwym, piętrowym, czerwonym londyńskim autobusem! Chciałem z bliska zobaczyć ten niezwykły most z dwiema wieżyczkami. I znów byłem zachwycony. Niestety rozpadało się i musieliśmy szybko zmykać do metra. Za jego pomocą pojechaliśmy do Science Museum. Było tam mnóstwo starych samochodów, lokomotyw, a także modele rakiet kosmicznych oraz rekonstrukcja lądowania na Księżycu. Szczególnie spodobał mi się bolid Formuły 1 jako eksponat. W muzeum zjedliśmy obiad, po którym czekał na nas seans
w kinie 3D o podmorskich potworach. Przed ogromnym ekranem przeniosłem się w czasy dinozaurów i razem z nimi przeżyłem niezwykłą wędrówkę. Po filmie pojechaliśmy do mieszkania, gdyż byłem zmęczony wielogodzinnym zwiedzaniem. Tak zakończył się pierwszy etap mojej przygody w Londynie.
 Drugiego dnia najpierw obejrzeliśmy Siedzibę Parlamentu i Big Bena. Zegar jest po prostu niezwykły! Nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć na jego tle. Następnie przeszliśmy ku Westminster Abbey. I tu czekało mnie miłe zaskoczenie. Znałem Opactwo z wielu zdjęć, które pojawiają się w każdym podręczniku do języka angielskiego, lecz nigdy nie spodziewałem się, że w rzeczywistości jest ono tak wspaniałe. Cały budynek jest bogato rzeźbiony, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. To właśnie Westminster Abbey spodobało mi się najbardziej ze wszystkich zabytków Londynu.
Dalej do zobaczenia mieliśmy zmianę warty przy Buckingham Palace. Po krótkim spacerku wśród malutkich, parkowych wiewiórek dotarliśmy na miejsce. Czekało już tam mnóstwo innych turystów, którzy chcieli tak jak my zobaczyć przemarsz służb Jej Królewskiej Mości.
 Następnie czekała nas wizyta w Muzeum Historii Naturalnej. Bardzo chciałem tam iść, by zobaczyć naturalnej wielkości modele dinozaurów. I nie rozczarowałem się! Już przy wejściu powitał nas ogromny szkielet. Nie zdawałem sobie sprawy, że dinozaury mogłybyć aż tak wielkie. Wśród licznych rekonstrukcji zachwycił mnie Tyranozaur, który ruszał się
i ryczał! Później kolejne miłe zaskoczenia, gdyż w dziale ssaków zobaczyłem olbrzymiego płetwala błękitnego, a wśród roślin czteroipółmetrowy przekrój sekwoi! Wzbogacony o liczne fotografie, radosny (i zmęczony) zakończyłem drugi dzień zwiedzania.
         Trzeciego dnia czekało na mnie Muzeum Madame Tussaud i London Eye. W muzeum figur woskowych zobaczyłem doskonałe kopie aktorów, piosenkarzy, sportowców, polityków oraz innych znanych ludzi. Mam zdjęcie m. in. z: Angeliną Jolie i Bradem Pittem, Britney Spears, Davidem Beckhamem, a także z Władimirem Putinem i Nicolasem Sarkozym.
Na końcu trasy muzealnej czekała nas kolejka, która zabrała nas w krótką podróż w historię Anglii.
 Po wyjściu przejechaliśmy do London Eye, które jest najwyższym kołem widokowym w Europie. Fajnie było zobaczyć wszystkie te zabytki, które zwiedzałem przez ostatnie dni,
z góry. Panorama Londynu jest piękna, a szczególnie ładnie prezentuje się Big Ben tuż nad Tamizą. I choć obrót trwał ponad pół godziny, to wydawało się, że ten czas minął dużo szybciej.
        Ostatnim „zabytkiem”, który chciałem zobaczyć, był duży stadion, taki, na którym odbywają się mecze Ligi Mistrzów i inne ważne spotkania. Wybraliśmy Emirates Stadium. Niestety na koniec naszej wycieczki nie dopisało nam szczęście. Stadion okazał się zamknięty. Zostało jednak pamiątkowe zdjęcie na tle herbu Arsenalu. Lekko zmęczeni zakończyliśmy ostatni dzień przygody w Londynie. Wróciliśmy do mieszkania, gdzie czekało nas pakowanie przed odlotem.
I tak zakończyła się moje marzenie. Wróciliśmy do Warszawy szczęśliwsi i bogatsi
o nowe doświadczenia. Będę długo pamiętał mój pobyt w Londynie.