Moim marzeniem jest:
Pan Filip W.
pierwsze spotkanie
0000-00-00
Wieczorową porą wybrałyśmy się do naszej Marzycielki. Agatka powitała nas radosnym, szerokim uśmiechem. Już od pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłyśmy ujęła nas pogodą ducha i radością. Po prostu emanowała od niej pogoda ducha, którą od razu zaraziła wszystkich. Ta słodka 8latka zaskoczyła nas swoją pewnością siebie i otwartością oraz niekończącym się potokiem słów J Po prostu fantastyczna dziewczynka. Już od początku naszej wizyty widać było jak bardzo czeka na pytanie o marzenie. Dlatego gdy wreszcie nadszedł ten moment i spytałyśmy, Agatka dokładnie wiedziała o czym marzy. Tym marzeniem jest skuter. Na pytanie jak ma wyglądać, Agatka pokazała nam od razu stronę internetową ze zdjęciem - po prostu byłyśmy w szoku tego z jakim zaangażowaniem się przygotowała do naszej wizyty. Potem Iza poszła porozmawiać z mamą i wypełnić dokumenty, ja zostałam z Marzycielką. Grałyśmy w karty i Agatka uczyła mnie gry w makao. Potem opowiadała o wróżkach Witch i różne swoje perypetie życiowe. Czas nam minął bardzo szybko i bardzo miło. Niestety trzeba było się w końcu rozstać, jednak już mówiłyśmy o ponownym spotkaniu. Marzenie Agatki -bardzo ciekawe, a co najważniejsze jest motywacją do wyzdrowienia. Dlatego zabieramy się do jak najszybszej realizacji marzenia.
inne
2008-03-12
...Anioły są wśród nas...
Ten dzień był wyjątkowy, ponieważ nasza Marzycielka była wyjątkowa.
Tak piękna duszyczka, nadzieja i dobroć w tak młodych oczkach, i słaby, ale najszczerszy uśmiech. Mogłabym tak wyliczać bez końca, a wszystkie te słowa i tak nie oddałyby tego, kim dla nas wszystkich wolontariuszy i sponsora - Pana Filipa, stała się Agatka.
Niektórzy spytają, dlaczego wyjątkowa. Wyjątkowa dlatego, że rzadko się spotyka ludzi, zwłaszcza młodych ludzi, ponadto chorych, którzy potrafią obdarować serdecznością i dobrocią innych, tylko z tego powodu, że są. Agatkę tak zapamiętaliśmy.
Nigdy z naszych serc nie zostanie wymazany obraz tego, jak nas żegnała, gdy wychodziliśmy z jej sali w szpitalu. "Całuję całą Fundację"- tak Agatka zwróciła się do nas, przybliżając swą słabą rączkę do ust, śląc nam całusy.
Taka mała dziewczynka, tak śliczna, a jednocześnie bardzo cierpiąca, która, jakby z wrodzoną pokorą pogodziła się ze swoją chorobą. Może tylko mi się tak wydawać, ale nigdy do tej pory nie spotkałam się z tak cudowną dziecięcą niewinnością dziecka, a zarazem dojrzałością jak u Agatki. Od pierwszego mojego spotkania z nią, byłam przekonana, że spotkałam na swojej drodze małego Aniołka.
Dlatego mimo, że nie byłam od początku wolontariuszką Agatki, zaangażowałam się w realizację Jej marzenie całą sobą, gdyż oczarowała mnie już na pierwszym, zaledwie kilkuminutowym spotkaniu.
Gdy wolontariusze zawozili Agatce skuterek, jej wymarzony elektryczny skuterek, bardzo się martwili, że będzie zawiedziona, bo był czarny (marzyła o niebieskim, niestety trzeba było czekać na kolor, a czas nas gonił),ale Agatka była bardzo szczęśliwa. Choć nie mogła do niego podejść, widać było w Jej utkwionych w skuterku oczach niesamowitą fascynację i radość. Mama opowiedziała nam, że Agatka od zawsze uwielbiała jeździć na wszystkim, co miało koła, dlatego to marzenie wypływało prosto z jej serca. Choć wszyscy widzieliśmy, że Agatka nie może nawet podejść i obejrzeć skuterka, to zdążyliśmy zauważyć, jak to pięknie nazwała Mama Agatki, że najważniejsze dla Niej było to, że spełnianie marzeń ma miejsce i że ona jest jego główną bohaterką.
I choć nie było łatwo, bo okazało się, że skuterek czarny jest uszkodzony (jednak tydzień później udało się dzięki Panu sponsorowi, kupić tym razem już Niebieski skuterek), choć Agatka nie mogła od razu skorzystać z prezentu, to Jej radość była wielka.
I nasza, że mogliśmy spełnić marzenie tak wyjątkowej dziewczynce.
Na zawsze Agatka pozostanie w naszych sercach - na zawsze będzie Aniołkiem w Fundacji Mam Marzenie.