Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-06-12
W słoneczny i upalny dzień Donata, Mariusz i ja (Magda) odwiedziliśmy 12-letniego Patryka. Początkowo planowaliśmy spotkać się z chłopcem w Instytucie Matki i Dziecka, lecz mama chłopca poprosiła abyśmy przyjechali do Tarczyna gdzie mieszka marzyciel. Udaliśmy się, więc na spotkanie. Po wejściu do domu okazało się, że Patryk ma jeszcze lekcje matematyki ze swoim nauczycielem (chłopiec uczy się w domu ze względu na swoją chorobę- mukowiscydozę).Postanowiliśmy, że nie będziemy przerywać lekcji, a w tym czasie zaczęliśmy rozmawiać z mamą na temat chłopca. Po krótkim czasie Patryk skończył lekcje i przyszedł się z nami przywitać. Po wręczeniu marzycielowi małego prezentu, jakim był model Titanica zaczęliśmy rozmowę -na temat najważniejszy, czyli jego marzenia. Nie było z tym zadaniem problemu, bo chłopiec marzy o wyjeździe do Disneylandu. Patryk interesuje się modelarstwem, matematyką, jazdą na rowerze, koszykówką.
Jak już znaliśmy marzenie zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek. Mama poczęstowała nas herbatą i zaczęliśmy wracać do Warszawy.
Patryk to bardzo miły, sympatyczny chłopiec, który choruje na mukowiscydozę.
Jednak nie skupia on swojej całej uwagi na chorobie, wręcz przeciwnie jest bardzo inteligentnym i spokojnym dzieckiem. Jego głównym hobby jest modelarstwo - na swoim koncie ma już się, czym pochwalić, np. czołgiem lub helikopterem.
Spełnienie tego marzenia na pewno pomogłoby Patrykowi oderwać się od problemów i choć na chwile zapomnieć problemach.
Jeśli możesz pomóc w spełnieniu tego marzenia prosimy o kontakt! Wolontariusz prowadzący
Mariusz Sękowski
Tel 513-574-161
Email marsek.warszawa@wp.pl
inne
2008-04-25
W wyjątkowo ciepłe jak na tą porę roku popołudnie wybraliśmy się do Tarczyna, by spełnić marzenie Patryka. Dźwigaliśmy ze sobą duży zielony pakunek, który zawierał prezent dla chłopca. Podróż nie trwała długo, te 1,5 godziny mijało szybko na rozmowie. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że będziemy potrzebowali pomocy żeby dotrzeć do domu Marzyciela-przyjechał po nas starszy brat Patryka.
Chcieliśmy oczywiście zrobić chłopcu niespodziankę, dlatego poprosiliśmy wcześniej mamę i brata Patryka, aby o niczym mu nie mówili. Nasza konspiracja legła w gruzach, kiedy po wejściu do domu z wielkim hukiem Mariusz przebił fundacyjny balon:) Na schodach przywitała nas mama chłopca, natomiast on sam czekał w pokoju, niczego nieświadomy. Był bardzo zaskoczony i szczęśliwy, kiedy wręczyliśmy mu wymarzony sprzęt. Od razu zabrał się do rozpakowywania prezentu. Laptop został natychmiast włączony, a we wszystkim Patrykowi pomagał starszy brat.
Podczas gdy oglądaniu i zachwytom nad laptopem nie było końca, zostaliśmy poczęstowani pyszną herbatę przez mamę Patryka. Wizyta przeciągnęłaby się pewnie jescze, ale na dworzu robiło się już ciemno, a my musieliśmy wrócić do domów. Pożegnaliśmy się więc z żalem z tą przemiłą rodzinką i późną nocą wróciliśmy do Warszawy.