Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Watykanu

Patryk, 15 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

0000-00-00

Patryk

inne

2008-04-20



oja przygoda ze spełnieniem tego marzenia zaczęła się już dzień przed naszym wspólnym wylotem. A zaczęła dosyć nie ciekawie- biegiem na odjeżdżający pociąg, cóż już nigdy nie uwierzę rozkładowi jazdy PKP z Internetu, ale najważniejsze ze zdążyłam i dojechałam do Gdańska gdzie czekał już na mnie Patryk z mamą, siostrą i cudownym czteroletnim bratem- Bartusiem. Jeszcze tego samego dania po pysznym obiedzie cała rodzina zabrała mnie by pokazać mi okolice... przyznam szczerze, że mogłam tylko marzyć o takim przyjęciu, jakie mi zgotowali.

Kolejny dzień był pełen napięcia, dokładnie o 20: 15 mieliśmy startować i rozpocząć spełnianie marzenia Patryka... no ale, że do tej pory mieliśmy jeszcze sporo czasu wyruszyliśmy na dalsze oglądanie okolicy, w rezultacie tego- tak jak mi obiecano wcześniej telefonicznie- zakochałam się w Polskim morzu (przyznam szczerze, że do tej pory miałam co do niego mieszane uczucia) i zrozumiałam, że Trójmiasto może spokojnie konkurować z wieloma śródziemnomorskimi miastami i co więcej niektóre bije na głowę. Dokładnie o 20:15 wystartowaliśmy i wszystkich nas ogarnęła magiczna moc spełnianego marzenia. Tego dnia ze względu na późną porę zdołaliśmy się już tylko położyć spać i śnić o tym co przyniosą kolejne dni.

21.04.2008
Temu dniu mogę spokojnie dać tytuł "Poznajemy okolice". Najpierw poznawałam ją ja- samotnie przemierzając kolejne ulice w poszukiwaniu sklepu spożywczego w którym mogłabym kupić coś na śniadanie. Potem na zwiedzanie wyruszyliśmy już całą naszą wesołą gromadką. Otóż okazało się, że mieszkamy w bezpośrednim sąsiedztwie bardzo starego i ogromnego cmentarza i jeszcze starszego kościoła. Kolejnym punktem naszej wędrówki był supermarket- w końcu musieliśmy przecież jeść by mieć siłę na kolejne dni. Po zakupach i objedzie postanowiliśmy wybrać się w przeciwną stronę niż cmentarz i obejrzeć resztę okolicy. I tak oto w mgnieniu oka minął nam pierwszy dzień.

22.04.2008
Drugi dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami już o godzinie 7 rano spotkaliśmy się z księdzem Maciejem pod Bazyliką Św. Piotra gdzie miała miejsce specjalnie dla Nas odprawiona Msza Święta, następnie ksiądz Maciej oprowadził Nas po Bazylice i opowiedział o niej troszkę. Niestety jako pilny student Ksiądz musiał pędzić na zajęcia. Pożegnaliśmy go wiec i zeszliśmy na dół- do podziemi Watykańskich gdzie przez chwilę pomodliliśmy się przy grobie Jana Pawła II . Jeszcze teraz na myśl o tym wszystkim przechodzą mnie ciarki. A już południu wcale nie odpoczywaliśmy a byliśmy przy fontannie di Trevi gdzie wrzuciliśmy nasze, Polskie 5 groszówki by jeszcze wrócić do wiecznego miasta. Z pod fontanny powędrowaliśmy na schody Hiszpańskie, które niestety były w trakcie renowacji. Wieczorem wszyscy bardzo zmęczeni w zaciszu naszego mieszkanka zajadaliśmy włoski makaron z pysznymi sosami.

23.04.2008
Wstając w środę czuliśmy w nogach kilometry które zrobiliśmy dnia poprzedniego ale jako wytrwali zawodnicy nie poddaliśmy się i zawędrowaliśmy do położonego w pięknej okolicy Papieskiego Kolegium Polskiego gdzie Patryk i my wszyscy mogliśmy obejrzeć a nawet dotknąć pamiątki związane z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Oglądaliśmy gabinet i sypialnię w których przebywał Ojciec Święty gdy jeszcze był Kardynałem, na koniec Patryk wpisał się do pamiątkowej księgi. A ksiądz Jan dzięki którego uprzejmości mogliśmy tego wszystkiego doświadczyć pomógł nam również opracować trasę zwiedzania na całe popołudnie które było przed nami... trasa okazał się być przepiękna: cudowne bazyliki z relaksującymi parkami, najsłynniejsza- rzymska dziurka od klucza, Circo Massimo, usta prawdy i na zakończenie Koloseum. Męczący dzień nieprawdaż?

24.04.2008
Niestety w środę nie udało nam się zwiedzić Palatynu i Forum Romanum . Jednak zaintrygowani wróciliśmy tam następnego dnia. Wcześniej jednak popędziliśmy- hmm... a właściwie powlekliśmy się bo okazało się, że nasz autobus objeżdża wszystkie możliwe atrakcje Rzymu i podróż trwała ponad godzinę (za to widoków z okien jakie mieliśmy w trakcie tej podróży możecie nam pozazdrościć)-do Watykanu na małe zakupy. Obkupieni w piękne pamiątki wsiedliśmy w autobus by dotrzeć do Palatynu, ale podczas drogi przez szyby zobaczyliśmy intrygujący, ogromny, biały budynek- szybko rzucone hasło: "wysiadamy" i oto znaleźliśmy się w cudownym nieznanym nam miejscu... szybkie wertowanie kartek w przewodniku i jest- Piazza Venezia i Kapitol, niestety mimo braku czasu tylko szybki rzut oka, kilka zdjęć i dalej w drogę. Okazało się, że nasz punkt docelowy jest tuż za rogiem. W trakcie zwiedzania dało się poczuć te tysiące lat, nawet powietrze było w tym miejscu inne. Do naszego mieszkanka wracaliśmy wszyscy bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi.

25.04.2008
Dzień wylotu. Ale że wylot był dopiero po południu mieliśmy w planach kolejny raz zajrzeć na pobliski cmentarz. Niestety po trzech bardzo intensywnych dniach pełnych zwiedzania i chodzenia nie mieliśmy już na nic siły. Postanowiliśmy te kilka godzin przeznaczyć na ostatnie dopakowywanie i chwilkę odpoczynku. Około 20 wylądowaliśmy w Gdańsku, gdzie było mi dane spędzić jeszcze jeden cudowny wieczór.


W tym miejscu chciałam podziękować Patrykowi i całej jego rodzinie za cudowne chwile które mogłam z nimi spędzić. Za ogromną pomoc którą okazywali mi na każdym kroku, za to że nie zaraziły ich kilkakrotne pomyłki autobusowe i wciąż otaczali mnie cudownym ciepłem i rodzinną atmosferą. Cudownie było móc spełnić Twoje marzenie Patryku. Myślę, że się zaprzyjaźniliśmy i mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie.


Szczególne podziękowania kieruję również dla Piotra- dobrego ducha naszej podróży bez którego nie byłoby możliwe zrealizowanie wielu punktów tej wyprawy. Z całego serca-w imieniu swoim, Patryka i jego rodziny- DZIĘKUJĘ.

Podziękowania należą się również księżom: Maciejowi i Janowi którzy poświęcili swój wolny czas by sprawić, że przez nasze ciała przeszły ciarki. DZIĘKUJEMY.

Dziękuję również wszystkim innym którzy przewinęli się w czasie naszego wyjazdu i bez których nie był by on tak udany.