Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-03-15
Pochmurnym, sobotnim popołudniem spotkaliśmy się przed Instytutem Matki i Dziecka , Agnieszka , Michał i Ja. Po wejściu do szpitala zapytaliśmy się o naszego marzyciela - Łukasza. Gdy panie z izby przyjęć zobaczyły koszulki z logo fundacji , od razu przywitały nas serdecznym uśmiechem. Powiedziały nam, gdzie leży Łukasz , i że możemy zobaczyć się z nim tylko pojedynczo. Krętymi korytarzami dotarliśmy na pierwsze piętro , znaleźliśmy salę , a przez duże oszklone drzwi spostrzegliśmy Łukasza, i czuwającą przy nim mamę.
Aby przełamać pierwsze lody , i zaprzyjaźnić się z Łukaszem podarowaliśmy lodołamacz- album z motocyklami. Dowiedzieliśmy się bowiem wcześniej , że chłopiec fascynuje się szybkimi motorami . Prezent był zdecydowanie trafiony, gdyż na buzi chłopca wywołał pierwszy uśmiech , który ocieplił nasze spotkanie. Później było nam już dużo łatwiej , kolejno wchodziliśmy do pokoju i rozmawialiśmy z naszym małym Marzycielem, aby lepiej go poznać, i odkryć, co sprawiłoby mu największą radość. Pośród wszystkich interesujących go rzeczy na pierwszym miejscu są motocykle. Następnym zainteresowaniem Łukasza jest muzyka. Marzyciel nasz słucha polskiego hip-hopu i techno. Dowiedzieliśmy się również , że Łukasz lubi majsterkować w domowym zaciszu. Opowiadał jak to kiedyś własnoręcznie skonstruował głośniki. I właśnie z pasją do muzyki wiąże się marzenie naszego Marzyciela. Łukasz chciałby dostać profesjonalny sprzęt grający , na którym mógłby słuchać swojej ulubionej muzyki.
Pierwsze spotkanie z Łukaszem przebiegało przyjemnie. Jest mądrym i spostrzegawczym chłopcem. Można z nim porozmawiać na wiele różnych tematów , zarówno śmiesznych jak i poważnych. Pewnie moglibyśmy tak rozmawiać do wieczora. Niestety czas odwiedzin dobiegał końca , więc trzeba było pożegnać naszego Marzyciela. Jeszcze tylko kilka zdjęć upamiętniających tę chwile ; a od jutra zaczynamy działać, by jak najszybciej spełnić marzenie Łukasza i dostarczyć mu wymarzony sprzęt grający
inne
2008-04-04
4 kwietnia czyli w dniu urodzin Łukasza rozpoczęliśmy spełnianie jego marzenia.
Umówiliśmy się z Michałem i Agnieszka, że spotkamy się i zapakujemy sprzęt do samochodu a potem pojedziemy do naszego Marzyciela. Niestety gdy wnieśliśmy cały sprzęt okazało się, ze konstruktor Clio nie pomyślał o przewożeniu nim profesjonalnego sprzętu grającego :) Po zapakowaniu prezentu, okazało się ze zabrakło także miejsca dla jednego z nas. Agnieszka poświęciła się i postanowiła zostać, jednak w zamian za to dala nam aparat i kazała robić dużo zdjęć, żebyśmy mogli uwiecznić chwile spędzone z Łukaszem. Wyjechaliśmy, po kilku kwadransach stania w korku przy wylocie z Warszawy, wreszcie udało nam się nabrać prędkości :) Gdy wyszliśmy z samochodu, Łukasz natychmiast spostrzegł nas przez okno wychodzące na podwórko, wtedy jego mama wyszła nas przywitać. Potem szybko nałożyliśmy okazjonalne czapeczki i zaopatrzyliśmy się w urodzinowe trąbki, żeby kolorowo i radośnie wkroczyć z urodzinowym tortem-to była nasza pierwsza niespodzianka. Na twarzy Marzyciela pojawił się uśmiech, zrobiło się sympatycznie. Michał postanowił uwiecznić tą chwile robiąc kilka fotek. Jak się później okazało, mama Łukasza również przygotowała tort, świętując wspólnie z nami to ważne wydarzenie w jego życiu, w końcu urodziny ma się raz w roku. Skosztowaliśmy tortu robionego prze mamę Marzyciela i był pyszny, potem jeszcze przez chwilę trzymaliśmy w niepewności Łukasza czy aby na pewno spełnimy dziś jego marzenie. Postanowiliśmy więc zaprosić go na chwilkę przed dom, zaciekawiony czym prędzej wyszedł na schody swojego domu, przeczuwał już co dla niego przygotowaliśmy. Tam czekał już stos pudel, w których to kryło się jego marzenie. Uśmiech znów pojawił się na jego twarzy i rozświetlił wszystko wokoło. Razem z Michałem wnieśliśmy pudła do pokoju, i tam zaczęliśmy wyjmować elementy, jeden po drugim, aż po jakimś czasie marzenie Łukasza objawiło się przed Nim w całej okazałości. Radość naszego Marzyciela, udzieliła się nam wszystkim. Gdy tak siedzieliśmy, i patrzyliśmy jak nasyca oczy widokiem nowego sprzętu, doszliśmy do wniosku ze robi się późno i trzeba wracać do domu. Pożegnaliśmy się z Łukaszem i jego rodziną, z nadzieja ze spełnione marzenie nadal będzie dawało mu tyle satysfakcji co obecnie a może nawet jeszcze więcej.