Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-12-12
W środę odwiedziłyśmy naszego nowego marzyciela- Huberta. Jako lodołamacz wybrałyśmy klocki lego. Chłopiec bardzo ucieszył się z prezentu. Od razu go rozpakował, wyjął instrukcję i zaczął składać kosmiczny statek. Tak bardzo zajął się swoją nową zabawką, że ciężko nam było odwrócić jego uwagę. Ale udało się. Przyszedł czas na rozmowę o marzeniach.
Hubert jest bardzo nieśmiałym chłopcem, więc początkowo nie chciał nam nic powiedzieć, ale gdy dałyśmy mu kartkę i kredki od razu zaczął rysować to co pragnie. Na pierwszym rysunku ukazała się koza z jego rodzinnego gospodarstwa, za którą bardzo się stęsknił. Potem narysował policjanta i komputer. Niestety nie udało nam się dowiedzieć, co jest jego największym marzeniem. Nasz marzyciel obiecał, że się zastanowi i przy następnej wizycie da nam odpowiedź.
spotkanie
2008-03-27
Dzisiaj ponownie odwiedziłyśmy Huberta. Tym razem w jego domu w Michałowicach. W drzwiach powitał nas śliczny malutki piesek- Kropka, a zaraz za nim nasz marzyciel. Weszliśmy do środka. Tam powróciliśmy do dawno przerwanej rozmowy o marzeniach. Hubert miał dużo czasu do namysłu co jest jego największym marzeniem. Po burzliwych przemyśleniach nieśmiało powiedział, że chciałby być policjantem i jeździć samochodem na sygnale, ale jeszcze bardziej pragnie dostać skuter elektryczny. Na nim będzie mógł patrolować okolice.
inne
2008-05-22
W pochmurny środowy poranek wybrałyśmy się do Michalowic, aby spełnić marzenie Huberta. Na miejscu czekał już na nas przedstawiciel firmy Noria wraz z rodziną i... wspaniałym, niebieskim skuterem elektrycznym. Po chwili nasza liczna grupka zapukała do drzwi domu, w którym mieszka Hubert. Weszliśmy do naszego Marzyciela. Początkowo, gdy chłopiec zobaczył skuter, był bardzo zaskoczony. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech. Pan Mariusz od razu pokazał mu jak odpalić pojazd, jak zapalić światła i włączyć klakson, którego głośny dźwięk towarzyszył nam do końca wizyty. Niestety deszczowa pogoda nie pozwoliła nam na przejażdżkę na dworze ale okazało się, ze duży pokój jest do tego wystarczający. Podczas gdy Hubercik jeździł od ściany do okna, od okna do ściany, babcia poczęstowała nas makowcem, który upiekł sam nasz Marzyciel! Niestety po tym słodkim poczęstunku czas naszej wizyty dobiegł końca. Bardzo cieszymy się, ze miałyśmy okazję poznać tak sympatycznego chłopca- Huberta i pomóc spełnić mu marzenie.