Moim marzeniem jest:

Zabawa z rybkami

Szymek, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-09-26

Na pierwszym spotkaniu z Szymonkiem wszyscy dobrze się bawiliśmy! 
Był piesek - lodołamacz, który natychmiast przypadł Szymonkowi do serca, przybył Pan Klaun, który nas rozśmieszał a dodatkowo "powykręcał" długi balonik tak, że przypominał kotka - bo tak sobie zażyczył nasz Marzyciel. Bardzo to się Szymonkowi podobało. Wszystkie zabawki lądowały na naszych głowach w charakterze przedziwnych nakryć! Spójrzcie na zdjęcia! Jeżeli dodać do tego jeszcze czytanie książeczki o misiach - to, musicie przyznać, że działo się a działo na tej pierwszej wizycie! 
Prawdą jest, ze Szymonek wiele nam nie mówił ale jego śmiech rozbrzmiewał przez cały czas wizyty. Justynka znalazła sposób, żeby z nim się porozumieć: bardzo spodobała mu się zabawa w łowienie złotej rybki, którą natychmiast po "złowieniu" wypuszczał na wolność, "do wody". 

Zabawa ta rozpoczynał każde nasze późniejsze spotkanie (a było ich kilka, bo w żaden sposób nie byłyśmy w stanie wydobyć z niego marzenia). 
Był przy tym tak radosny i rozbawiony, że w końcu gremialnie zadecydowaliśmy: akwarium i rybki dla Szymonka! 

Bierzemy się do pracy!

 

inne

2007-10-26

Po kilkugodzinnej podróży z Warszawy do Wielkiego Przeździęku obok Nidzicy, trafiliśmy wreszcie do domu naszego marzyciela, Szymona. Na miejscu bardzo ciepło powitała nas Jego liczna rodzina. Szymon po oswojeniu się z dużą ilością ludzi w jego domu wziął się ochoczo za rozpakowywanie przywiezionych przez Nas prezentów. Na pierwszy ogień poszła święcąca rybka-lampka, która sprawiła naszemu marzycielowi niezwykle dużo radości. Później rozpakowaliśmy razem wielkiego pluszowego delfina i dvd z filmem "Gdzie jest Nemo?". Po krótkich przygotowaniach byliśmy już w stanie pokazać Szymonkowi Jego główny prezent- plastikowe, pływające rybki w specjalnym podłużnym "akwarium" z bąbelkami. Radości przy wrzucaniu rybek nie było końca i Szymon dopiero po dłuższej chwili odstąpił od oglądania rybek pływających z góry na dół. Spędziliśmy potem sporo czasu na zabawę, czytanie książek i pozowanie do zdjęć, co było jedną z rzeczy, które Szymonka bardzo zaciekawiły. Uśmiechał się za każdym razem gdy w pobliżu pojawił się obiektyw i zaciekawiony przyglądał się robiącemu zdjęcia synowi jednej z naszych wolontariuszek. Zaproszono nas następnie na pysznego tradycyjnego kartoflaka z kapustą i ciepłą herbatą. Po wręczeniu dyplomu i wszystkich prezentów jakie mieliśmy, nadszedł czas się pożegnać. Lecz rodzina Szymonka nie odprawiła Nas z pustymi rękoma, dostaliśmy świeżutkie jajka z Ich własnego kurnika i grzyby z pobliskiego lasu. Szymon machał nam serdecznie na pożegnanie zza okna razem ze swoim bratem, siostrą i resztą rodziny. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia i samych radości w krainie egzotycznych ryb i oceanów.