Moim marzeniem jest:

Laptop

Łukasz, 9 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Czytelnicy Tygodnika Płockiego

pierwsze spotkanie

2007-06-18

Ten błysk w oku…

    Pierwsze spotkanie odbyło się w czerwcowe południe. Dotarłyśmy do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu, a tam czekała już na nas przesympatyczna mama Naszego Marzyciela. Niestety nie miałyśmy okazji poznać wówczas Łukasza, ponieważ zasnął. Porozmawiałyśmy więc z Mamą Marzyciela. Przybliżyła nam osobę Swojego Synka, już wtedy wiedziałyśmy, że to cudowne dziecko. Ponieważ nasz śpioch się nie przebudził, obiecałyśmy przyjechać za kilka dni. I tak, czerwcowego deszczowego dnia udałyśmy się znów do CZD, dowiedziawszy się wcześniej, że Łukasz na nas czeka. Serca nam biły mocno, ponieważ nie mogłyśmy się doczekać, kiedy poznamy Naszego Marzyciela i damy mu lodołamacz. Mama – Pani Ewa zaprosiła nas do pokoju Łukasza. A tam na łóżku siedział Marzyciel. Uśmiechnięty, nieco zawstydzony, a z Jego spojrzenia i gestów odczytać można było dobroć i niesamowitą skromność. Jednak nic tak nas nie wzruszyło jak reakcja Łukasza na lodołamacz - zestaw Bramkarza firmy Adidas. Łukasz był zachwycony, brakowało mu słów, by wyrazić to, co czuje, a wszystko to dlatego, że jego największym marzeniem jest zostać w przyszłości bramkarzem. Łukasz od razu przymierzył rękawice i ochraniacze. Naszą radość podwoił, mówiąc że marzył o takich. Jednak główne marzenie chłopca to nie jest ani spotkać drużynę piłkarską ani wcielić się na jeden dzień w Bramkarza, a dostać laptop, który sprawiłby, że czas w szpitalu szybciej by mu mijał. Gdy mówił o laptopie i zaznajamiał nas z tajnikami gry GTA dostrzegłyśmy błysk w jego oczach – Jego największe marzenie.

Jeśli chciałby ktoś zasponsorować marzenie Łukasza:
Proszę o kontakt do wolontariuszek:
Anna Opasińska 512 396 475



 

inne

2007-10-21

Dzień bardzo ważny dla Polaków, ale jeszcze ważniejszy dla Fundacji Mam Marzenie i jej Marzyciela.

Przesunęłyśmy w czasie swój obowiązek wyborczy, by spełnić ten moralny, który daje, uwierzcie na słowo, o wiele większą satysfakcję.

Naszym bezdyskusyjnym zwycięzca tego dnia był Łukasz. Chłopiec, który w czerwcu podczas naszego pierwszego spotkania podzielił się z nami swoim marzeniem, którym był laptop. Ale uwaga, nie byle jakiJ. Łukasz jest specjalistą od gier komputerowych, w związku z tym musiał mieć taki laptop, na którym mógłby zgłębiać tajniki najnowszej wersji GTA i FIFA. Długo szukaliśmy sponsorów, ale udało się - za sprawą ludzi dobrego serca- spełnić marzenie chłopca. W ogóle o niepowodzeniu nie było mowy. Niemożliwe jest niczym - tym hasłem kierujemy się w naszej fundacyjnej "kompanii wyborczej".

Już o 10:00 rozpoczęłyśmy akcję spełniania marzenia. Wyjechałyśmy z Warszawy, w drodze z przejęciem omawiałyśmy szczegóły Naszej wspólnie, z rodziną Łukaszka, zaaranżowanej niespodzianki. Muszę wspominać, że gdy już zobaczyłyśmy Marzyciela z "planu" nic nie pozostało?:) Spontaniczność wzięła górę i tak było zdecydowanie lepiej.

Ale może od początku. Gdy podjechałyśmy pod dom Łukaszka, Tata już na nas czekał. Mama wyszła po chwili, by nas przywitać i powiedzieć, że aż się martwi o reakcję Synka na tę niezapowiedzianą wizytę. Ale Łukasz - Zuch chłopiec - zachował się, jak na 9-latka, bardzo profesjonalnie.

Zabrałyśmy wszystko z samochodu ze sobą: wielką zieloną paczkę z logo Fundacji (=laptop), gry komputerowe , balony oraz oczywiście Dyplom Marzyciela. Weszłyśmy do domu, gdzie już w korytarzu dochodziły do naszych uszu dziecięce głosy .Jednak gdy tylko pojawiłyśmy się w progu - w swoich białych koszulkach Fundacji- nagle głosy ucichły. Łukaszek stał naprzeciw nas. W oczach widać było iskierki radości i podekscytowania, spowodowane prawdopodobnie widokiem wielkiego zielonego pudełka i tego, co w nim było. Najpierw wręczyłyśmy Łukaszkowi Dyplom, a następnie tajemniczy prezent. Łukaszek ze swoimi braćmi, siostrami i kolegami zaczął pośpiesznie rozpakowywać pudełko. Widząc Go rozanielonego z laptopem w dłoniach wiedziałyśmy, że swoją nagrodę już otrzymałyśmy. Jego uśmiech mówił wszystko. To on wyrażał całą gamę uczuć, które Mu towarzyszyły. Natomiast na twarzach gości i naszych malowały się radość i wzruszenie, gdy Łukaszek nagle stwierdził patrząc na wymarzony laptop - "nie sądziłem, że będzie taki piękny".

Atrakcjom jednak nie było końca. Po pierwsze, indywidualizacją marzenia (która ma miejsce podczas realizacji marzenia każdego dziecka) był komplet gier. Łukaszek, bardzo przejęty tym, co się dzieje, nie wiedział, którą zainstalować najpierw. Z każdą grą Jego oczy promieniały większą radością. Natomiast drugą, a właściwie trzecią niespodzianką, o czym warto wspomnieć, był przepyszny tort, specjalnie zamówiony przez Mamę Marzyciela na tę okazję. Tak więc nie tylko my przyczyniłyśmy się do takiej oprawy marzenia, jaka miała miejsce w niedzielę, ale szereg ludzi, którym w tym miejscu dziękuję.

Za nami kolejne spełnione marzenie, kolejny uśmiech na twarzy Dziecka, i wreszcie kolejne. jeszcze.niespełnione marzenia przed nami.