Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-01-26
Po pierwszej rozmowie z mamą Kuby - panią Teresą wiedziałam, że największą pasją chłopca są wyścigi samochodowe. Dlatego gra komputerowa Collin Mc.Rae wydawała się być dobrym pomysłem na lodołamacz. I rzeczywiście tak było.
Kubę spotkałyśmy w świetlicy, w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie dzielnie, w towarzystwie mamy, walczył z kubkiem zupy mlecznej. Kiedy nas zobaczył, na jego twarzy pojawił się uśmiech, a zupa w błyskawicznym tempie trafiła do żołądka. - Normalnie zajmuje mu to więcej czasu - powiedziała Mama Kuby, wyraźnie zadowolona z tempa jedzenia synka.
Uśmiechnięty Kuba, trochę chyba onieśmielony wizytą trzech wolontariuszek, opowiadał nam o swoim domu, szkole, tym co robi w wolnym czasie. Wreszcie dotarliśmy do sedna naszej rozmowy: - Jakie jest twoje największe, najskrytsze marzenie? - zapytała Kubę Anka. Chłopiec przez chwilę się zastanawiał po czym wyszeptał: - Laptop. Postanowiliśmy jednak wspólnie z Kuba i jego Mamą, że damy mu jeszcze trochę czasu do zastanowienia. W planach miałyśmy wizytę u jeszcze jednego Marzyciela i obiecałyśmy, że jak będziemy wychodzić od Adriana, to jeszcze do Kuby zajrzymy.
Zjawiłyśmy się u niego po godzinie. - Przemyślałeś już to dobrze? - zapytałyśmy. Skinął w uśmiech głową. Wręczyłyśmy mu więc RPM, żeby mógł samodzielnie wpisać swoje marzenie. Kiedy oddał nam kartkę, mogłyśmy przeczytać, wypisane zielonym flamastrem, MARZENIE: Aparat cyfrowy. - Przemyślałem to jeszcze raz: marzę o własnym aparacie fotograficznym - powiedział do nas Kuba. Pożegnałyśmy się z naszym Marzycielem i jego Mamą. Zabieramy się więc do pracy w poszukiwaniu aparatu...
inne
2009-06-02
- Chyba wiesz, dlaczego do ciebie przyjechałyśmy? - zapytała tajemniczo Ania stojąc jeszcze w przedpokoju. Kuba nic nie odpowiedział, tylko tajemniczo się uśmiechnął i przywitał się z nami. Przy wręczeniu aparatu cyfrowego, który był marzeniem naszego Kuby, była obecna jego mama, dwaj bracia i siostra. Tylko jedna starsza siostra i tata nie byli z nami, a wszystko przez szkołę!
Przenieśliśmy się do pokoju Kuby i jego rodzeństwa, w którym mieszkają wszyscy oprócz pięcioletniego Szymona. - Ja śpię jeszcze z rodzicami - wyjaśnił nam poważnie. Kuba zaczął powoli rozpakowywać pudełka, rozwiązując zielone wstążeczki. - Rozerwij papier, tego nie da się rozwiązać! - podpowiadała Agnieszka, która pakowała wszystko. - Tu się chyba wkłada kartę, to jest kabel USB, a tu bateria - wyjaśniał nam Kuba. Przejrzał jeszcze książkę o fotografii cyfrowej i zabrał się do dzieła. Porobił wszystkim portrety, sprawdził jak się kasuje zdjęcia, zgrał kilka na próbę do komputera. Po tym było już jasne, że zna się na rzeczy. - O, zobacz. Tu można dodawać efekty, zbliżać, oddalać, jest też samowyzwalacz - tłumaczył Anecie.
Dom to niezły temat na fotoreportaż. Okazało się nawet, że orzeszki pistacjowe w obiektywie wyglądają całkiem ciekawie. za to rybka w akwarium nie chciała się ustawić do zdjęcia. Falowała tylko swoim ogonkiem, jakby nas przedrzeźniała.
Mama zaprosiła nas na ciastka, a Kuba wciąż robił zdjęcia. Znikał co chwila, bo fotografował wszystko, co się dało w całym domu. My tymczasem podziwiałyśmy jego prace przyczepione do lodówki. Nasz Marzyciel śmiało łamie zasady, paleta barw jest dla niego poligonem doświadczalnym. Niezły z niego zdolniacha. - Ten papier pociąłem na gilotynie i przyklejałem klejem introligatorskim, bo szybko schnie i wcale go nie widać - wyjaśnił nam technikę tworzenia trójwymiarowych obrazków. Z tego naszego Marzyciela to niezły artysta i do tego nowoczesny, bo komputer dla niego nie ma tajemnic. Obiecał przysłać nam parę cyfrowych fotek e-mailem. Czekamy na nie z niecierpliwością.