Moim marzeniem jest:
inne
2006-11-11
11 listopada było dla nas potrójnym świętem - Odzyskania Niepodległości... oraz spełnienia dwóch marzeń naszych Trójmiejskich marzycieli.
Jako że czekała nas daleka droga wyruszyłyśmy z Olą tuż po 9.00. Muzyczka grała, pogoda nie doskwierała więc cała podróż minęła nam niespodziewanie szybko. Kiedy znalazłyśmy się w Starogardzie Gdańskim przed domem naszego pierwszego marzyciela to właśnie sam Mateusz nieświadom niezapowiedzianych gości wskazał nam wejście do kamienicy. Sam zaś zniknął z ? psem.
Kiedy (przy pomocy wtajemniczonej we wszystko mamy Mateusza) poradziłyśmy sobie z ciężkimi pakunkami do domu wrócił nasz Marzyciel. No i zaczęło się! Wielkie rozpakowywanie, szukanie odpowiedniego miejsca na nowy sprzęt, dzwonienie do brata o pomoc w podłączeniu całego kina domowego?
A sam Mateusz? Jak trafnie stwierdziła Jego mama "w oczach miał radość".
Tylko pies Kuba ze szmacianym kagańcem na mordzie (za karę - podobno strasznie szczeka) obserwował radość nas wszystkich w oddali?
Szczęśliwe, że po raz kolejny dane nam było uczestniczyć w tak cudownej chwili wyruszyłyśmy do naszego drugiego marzyciela Wiktorka.
W Gdańsku czekała na nas wielka niespodzianka. Wiktorek okazał się cudownym, rezolutnym i bardzo mądrym chłopcem. To był dla nas kolejny dar- możliwość poznania Wiktorka i Jego rodziny. Nasz mały marzyciel bardzo spontanicznie i żywiołowo reagował na swoje nowe autka z Jego ulubionego filmu "Auta".
Niesamowita była wręcz wiedza chłopca na temat filmu. Wiktorek znał imiona wszystkich bohaterów, pamiętał wszystkie przygody i perypetie. Dzięki Niemu dowiedziałyśmy się jak ciężki jest los śpiącej "krowy- autka" (wtajemniczeni chyba wiedzą o czym mówię?)
Uwielbiam takie zabawy z małymi dziećmi, zapomina się wtedy o Bożym świecie. Jest tylko mały chłopczyk i Jego niczym nieskrępowana radość, która udziela się wszystkim obecnym?
Wiktorku, Mateuszu dziękujemy, że w tak cudowny sposób mogłyśmy razem z Wami cieszyć się z Waszych spełnionych marzeń? Ten dzień był naprawdę wyjątkowy.