Moim marzeniem jest:

Niebieski Jeep z przyczepką

Artur, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2006-07-27

Na nasze pierwsze spotkanie z małym Arturkiem umawiamy się w piękne czwartkowe popołudnie. Jest upalnie i duszno... Trafiamy do sali nr 6. Okazuje się, że mamy tam trzech ślicznych chłopczyków, a jednym z nich jest nasz marzyciel.

Na wieść, że szukamy Arturka, mały odwraca głowę i nie chce z nami początkowo nawiązać dialogu. Problemu nie rozwiązuje nawet lodołamacz: wielki samochód z przyczepą, na której znajduje się kolorowy traktor. Mimo wszystko nie tracimy nadziei, jesteśmy gotowe wypróbować nowe autko Arturka. Ściągamy żółtą siateczkę spowijającą prezent. Wychodzi na to, że siateczka robi na chłopczyku o wiele większe wrażenie niż długi kolorowy samochód... Ale to tylko pozory...

Po jakimś czasie udaje nam się namówić naszego marzyciela na obejrzenie prezentu i na wspólną zabawę. Po wielu próbach owinięcia głowy tatusia sławetną siateczką, Artur zabiera się za samochodzik. Chyba mu się podoba, wciąż ładuje i rozładowuje na traktor karty do gry.

Ale to jeszcze nie wszystko. Informujemy naszego 3-letniego kompana, że mamy dla niego blok rysunkowy i pisaki... Upływa kilka minut, zanim Arturek zabiera się za kolorowe gadżety. Ale kiedy już się zabiera... nie może przestać sporządzać fantastycznych rysuneczków. Proponujemy mu, aby spróbował narysować to, co jest jego marzeniem. Najwyraźniej jest zdecydowany, bo chce narysować kółka i przyczepę za kółkami. Udaje nam się wydobyć od Artura informację następującą: ma to być duży samochód z przyczepą. Dodatkiem do samochodu ma być kask, który nasz marzyciel założy sobie na główkę, aby jazda tym cackiem była w pełni bezpieczna!

Trzeba już pożegnać naszego marzyciela... Mały odwraca nagle głowę... Czyżby nie chciał, żebyśmy już sobie poszły? Tata pyta: "Czy panie mają jeszcze do ciebie przyjść?", a Arturek odpowiada "jo"... :-)

spełnienie marzenia

2006-10-07

Do Władysławowa dotarliśmy z przygodami. Szybkie telefoniczne uzgodnienia na dzień przed spełnieniem marzenia pozwoliły na nasz przyjazd. Po drodze z Sopotu zabrał nas tata marzyciela. Artur już na nas czekał. Z początku bardzo nieufny, jednak z czasem udało nawiązać się z nim kontakt. Chłopiec bardzo uważnie obejrzał samochód i stwierdził, że taki mu się idealnie podoba. Niestety nie mogliśmy wykonać próbnej jazdy, ponieważ samochód był całkowicie rozładowany. Artur stwierdził, że to nie problem i poczeka spokojnie aż jeep się naładuje. Po krótkiej rozmowie musieliśmy się zbierać, ponieważ czekała nas jeszcze bardzo długa droga do domu. W niedzielę popołudniu tata Artura oddzwonił z informacją, że samochód działa i wszystko jest w porządku. Uff! Kamień spadł nam z serca:)) Życzymy Ci Arturze, aby ten niebieski jeep z przyczepką służył jak najdłużej.

Serdecznie dziękujemy anonimowemu sponsorowi za spełnienie marzenia Arturka!