Moim marzeniem jest:

Telewizor z DVD

Boguś, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Rzeszów

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Uczniowie i nauczyciele I i II LO w Rzeszowie

pierwsze spotkanie

2006-10-21

Boguś mieszka z rodzicami w Ropczycach, więc musimy skorzystać z linii PKS. Po jeździe i małych problemach z odnalezieniem domu z odpowiednim numerkiem docieramy na miejsce. W progu wita nas babcia chłopca oraz dwa niezbyt przyjaźnie nastawione pieski. Sam Boguś patrzy na nas z lekką obawą - w końcu troje obcych ludzi każdego malucha może zestresować. Jednak prezenty przez nas przywiezione zgodnie z funkcją, częściowo przełamują lody. Parking piętrowy to strzał w dziesiątkę - chłopiec robi taaaakie duże oczka na jego widok, a kręgle to okazja do wspólnej zabawy zarówno z wolontariuszami jak i rodzicami.
Ja niestety muszę opuścić sympatyczne towarzystwo Bogusia, aby wypełnić z rodzicami formularze. Natomiast Ewa z Romkiem zostają z chłopcem, żeby uzyskać informację na temat jego marzenia. Nie jest to bardzo proste zadanie, więc muszą jeszcze raz zagrać w kręgle. Boguś okazuje się prawdziwym zawodowcem, wystarczają mu 3 rzuty, by je strącić wszystkie. Po dłuższej chwili zabawy, dowiadują się, że chłopiec marzy o telewizorku z odtwarzaczem DVD, aby móc na nim oglądać swoje ulubione bajki, a szczególnie Teletubisie.
Uśmiechnięty Boguś pomachał nam na pożegnanie rączką, a my z Jego marzeniem i chęcią jak najszybszego go spełnienia pojechaliśmy z powrotem do Rzeszowa.

inne

2006-10-28

Na ten dzień czekaliśmy z upragnieniem. W sobotę około południa wyruszyliśmy do naszego Marzyciela, tym razem oczywiście już z wielkimi zielonymi prezentami. W domu Bogusia wszyscy bardzo serdecznie nas przyjęli. Babcia przyniosła nam mały poczęstunek, a my zabraliśmy się do rozpakowywania tajemniczych pudeł. Niestety Boguś nie mógł nam w tym pomagać, ponieważ tego dnia troszkę gorzej się czuł i leżał w łóżeczku. Na całe szczęście chłopiec miał ze sobą przyjaciela - misia - który dzielnie mu towarzyszył. Oboje przez cały czas uważnie obserwowali wszystko co się działo w około. Nasz marzyciel nie ukrywał swojej radości. Po rozładowaniu całego sprzętu nastąpiła pora na podłączenie wszystkiego razem. Było to nie łatwe zadanie... Ale w końcu chyba się udało:) Usatysfakcjonowani spełnieniem naszej misji - uszczęśliwieniem Bogusia, wręczyliśmy mu dyplom marzyciela, a także album ze zdjęciami z pierwszej wizyty. Chłopiec był z nich naprawdę zadowolony. Po obejrzeniu wszystkich fotografii, podziękowaliśmy za wspaniałe przyjęcie nas, pożegnaliśmy Bogusia, życząc mu szybkiego powrotu do zdrowia i wróciliśmy do Rzeszowa.