Moim marzeniem jest:

Organki (keyboard)

Łukasz, 15 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-08-17

 

Z poznańskiego Piątkowa wyruszyłyśmy do Obornik Wlkp., by spotkać się z naszym marzycielem Łukaszem. Pod domem stała już mama Łukasza, która serdecznie nas powitała i zaprosiła do środka.

 

Łukasz na powitanie przygotował słoneczny uśmiech i „silny” uścisk dłoni. Mama Łukasza uprzedziła nas, że czasem trudno nawiązać z nim kontakt, ale nasze obawy okazały się niepotrzebne. Łukasz chętnie opowiadał o zdjęciach w albumie rodzinnym, o swoim braciszku Szymonie, o bliższych i dalszych znajomych. Tradycyjny lodołamacz nie miał tym razem żadnych lodów do skruszenia. Łukasz swoim nowym samochodzikiem jeździł po całym pokoju, jakby to był tor wyścigowy. Wreszcie przyszła i chwila na marzenia. Łukasz wziął do ręki kredkę i zaczęło się rysowanie. Nie było łatwo narysować wszystko jak należy, ale nie ma to jak „fachowa” pomoc taty.

 

W końcu na białych kartkach papieru pokazały się trzy rzeczy: najpierw organki (keyboard) potem samochód na pilota, a na końcu telewizorek. Przy numerowaniu marzeń Łukaszowi trudno było się zdecydować, ale w końcu podjął „męską decyzję” – najbardziej chciałby organki – powiedział, po czym powrócił do zabawy swoim samochodzikiem, a my bawiąc się troszkę z Łukaszem, rozmawiałyśmy na przemian to z mamą, to z tatą Łukasza.

 

W końcu nadszedł czas by się pożegnać, a właściwie powiedzieć „do zobaczenia”. Przed odjazdem poznałyśmy jeszcze małego braciszka Łukasza – Szymona, którego mama przyprowadziła od babci. Pełne pozytywnych wrażeń wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę Poznania. Choć po drodze spotkała na straszna ulewa, miałyśmy wspaniały nastrój, który z pewnością zawdzięczamy magicznym chwilom spędzonym u Łukasza.

spełnienie marzenia

2007-09-10

 

O godzinie 16:00, w Obornikach Wlkp. miało się spełnić kolejne marzenie chorego dziecka. Ruszyłyśmy odpowiednio wcześniej, denerwując się nieco, czy na czas dotrze WAŻNA PRZESYŁKA i ważna dla marzyciela osoba - nauczycielka Łukasza, z którą chłopiec ma doskonały kontakt.

 

Łukasz powitał nas szczerym uśmiechem, a my od razu przystąpiłyśmy do działania. Najpierw gromko odśpiewaliśmy sto lat" (wszak Łukasz miał tego dnia imieniny). W naszym małym chórku wystąpiła babcia, mama i tata Łukasza. Później Łukasz dostał od nas mały torcik, na widok którego wyraźnie się ucieszył. Zasiedliśmy do stołu, który wypełniony był słodkościami i czekaliśmy nerwowo na główny punkt programu.

 

Keyboard - marzenie Łukasza - dotarł po upływie... kilku kawałków tortu. Przywiózł go sam Pan Kierownik sklepu, w którym dokonałyśmy zakupu. Łukasz dostał to o czym marzył , a na dokładkę trójkąt, grzechotki, bębenek, tamburyno... Dziękujemy Panie Kierowniku.

 

Keyboard jest naprawdę ogromny, posiada wiele ciekawych funkcji. Nie wszystko udało się omówić i pokazać, ale i tak to, co najważniejsze w instrumencie stało się jasne dzięki uprzejmości Pana Kierownika, który niestety niebawem nas opuścił, bo musiał szybko wracać do Poznania. Łukasz natomiast nie opuścił już swojego keyboardu ani na chwilę. Zabawa rozpoczęła się na dobre i widać było, że sprawia mu ogromną radość. Było wspólne granie, śpiewanie...a czas uciekał i trzeba było wracać do domu.

 

Przed Łukaszem jeszcze dużo "roboty" z "rozpracowaniem" kolejnych funkcji keyboardu, ale na pewno będzie mógł liczyć na pomoc swoich najbliższych no i Pani nauczycielki. Jak się okazało w trakcie spotkania, umie grać na instrumentach. I tak oto kolejne marzenie zostało spełnione...