Moim marzeniem jest:

Wyjazd do delfinarium

Mateusz, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-05-19

Do spotkania doszło w piękne, wiosenne popołudnie na jednym z bydgoskich osiedli. Uczestniczyli w nim: mama Dorota, starsza siostra, przyjaciel rodziny Mariusz oraz 10-letni Mateusz (dystrofia mięśniowa), przemiły i skromny chłopiec. Już pierwsze słowa powitania i przedstawienia się zapowiadały miłą atmosferę, co zresztą potwierdziło się podczas całej wizyty. Myślę że nie bez wpływu na tak sympatyczny przebieg spotkania miała radość chłopca z otrzymanego "lodołamacza" w postaci sterowanego radiem samochodu wyścigowego Subaru Impreza. Po zainstalowaniu baterii kierowanie samochodem wywołało uśmiech i zadowolenie na twarzy Mateusza, a o to nam właśnie chodziło.

Z rozmowy oraz z rysunku dziecka dowiedziałyśmy się o jego marzeniu - wyjazd do delfinarium i kontakt z tymi wspaniałymi i mądrymi ssakami. Mama i Mateusz wierzą iż spotkanie z delfinami pomoże mu w jego chorobie. Marzeniem awaryjnym Mateusza jest spotkanie z Gosią Andrzejewicz, utalentowaną młodą piosenkarką.

W czasie pobytu u naszego marzyciela zrobiłyśmy pamiątkowe zdjęcia z cała rodziną i ich pupilami ( 2 urocze psy).

Mateuszu, wierzymy że uda nam się spełnić Twoje marzenie!
 

inne

2009-05-02

Marzenie Mateusza spełniło się w niezwykłym miejscu - na Teneryfie. Mateusz został tam zaproszony przez biuro podróży Ecco Holiday. Chłopiec mógł nie tylko zobaczyć delfiny, ale również osobiście popływać z nimi w basenie i uczestniczyć w sesji delfinoterapii.

Na Teneryfie wylądowaliśmy w środku nocy, po kilku godzinach lotu. Na lotnisku przywitała nas Pani Ewa Pisera - przedstawicielka Ecco Holiday. Skierowała nas do odpowiedniego autobusu i hotelu. Ponieważ było już późno i ciemno, niewiele udało nam się zobaczyć po drodze do hotelu, i tym większe było nasze zaskoczenie po przebudzeniu następnego dnia. Z okien naszych pokoi rozpościerał się przepiękny widok! Z jednej strony horyzont zakrywały nam góry, widoczny był krater wulkanu Teide, natomiast po odwróceniu głów w druga stronę można było dojrzeć ocean.

Pierwszy dzień pobytu na Teneryfie minął nam na poznawaniu zakamarków hotelu i jego okolicy. Następnego dnia biuro Ecco Holiday zaprosiło Mateusza i towarzyszące mu osoby na wycieczkę wokół wyspy, podczas której mogliśmy zobaczyć najważniejsze i najpiękniejsze miejsca na Teneryfie - Los Gigantes, Garchico, Icod de los Vinos - gdzie podziwialiśmy gigantyczną dracenę smoczą, symbol wyspy, a także odwiedziliśmy miejscową winnicę. Najważniejszym miejscem, które odwiedziliśmy tego dnia, był Loro Park, gdzie Mateusz po raz pierwszy mógł spotkać się z delfinami. Po przekroczeniu bram parku udaliśmy się szybko w stronę basenu, w którym pływały delfiny, już za kilka minut miało się rozpocząć show z ich udziałem. Zajęliśmy miejsca przy krawędzi basenu, tak, by dobrze wszystko widzieć, i rozpoczął się spektakl. Delfiny pływały razem ze swymi treserami, nurkowały, wyskakiwały kilka metrów nad powierzchnię wody, wykonywały w powietrzu najróżniejsze ewolucje, a nawet zatańczyły w rytm muzyki! Nie wyszliśmy jeszcze spod wrażenia, jakie zrobiły na nas delfiny, a już oglądaliśmy pokaz umiejętności orek. Udało nam się również zobaczyć show z udziałem fok. Spacerując po parku, na każdym kroku spotykaliśmy egzotyczne zwierzęta i rośliny. W jednej z alejek parku mieliśmy okazję "porozmawiać" z papugą. Wszystko to zrobiło na nas ogromne wrażenie. Mateusz cieszył się z tego, co zobaczył w Loro Parku, jednak to nie był koniec przewidzianych dla niego atrakcji.

Dwa dni później ponownie spotkaliśmy się z Panią Ewą, która tym razem zabrała nas do miejscowego Aqualandu. Tam właśnie odbywają się sesje delfinoterapii i w jednej z nich miał uczestniczyć Mateusz. Zanim dołączyli do nas opiekunowie delfinów, mogliśmy przez chwilę obserwować zabawy delfinów w wodzie. Delfiny co chwila podpływały do nas, przyciągały ze sobą pływające w basenie zabawki, zapraszały nas do zabawy z nimi. Mateusz podjechał jak najbliżej krawędzi basenu i zaprzyjaźniał się z delfinami. Po przebraniu w specjalną piankę Mateusz razem z trenerem weszli do wody. Błyskawicznie znalazły się przy nim 2 delfiny. Chłopiec mógł je dotknąć, pogłaskać, nakarmić, trzymając się płetw delfina przepłynął basen kilka razy. Na chwilę został dyrygentem orkiestry składającej się z delfinów. Wszystkie obawy, które chłopiec miał przed wejściem do wody, zniknęły. Na jego twarzy malował się uśmiech. Pozostali na brzegu basenu - rodzice Mateusza, jego siostra, ja i pani Ewa - mieli łzy w oczach. Nikt nie spodziewał się, że będzie to tak wzruszająca chwila. Po zakończonej sesji, wracając do hotelu, całą drogę wspominaliśmy to niezwykłe spotkanie.

Mieliśmy nadzieję, że nie jest to ostatnie spotkanie Mateusza z delfinami. Mateusz został zaproszony prze sponsora na rejs katamaranem, w czasie którego można spotkać delfiny i wieloryby w ich naturalnym środowisku. Niestety, tym razem pogoda spłatała nam figla, zaczął wiać silny wiatr znad Afryki i rejs został odwołany.

Ostatniego dnia pobytu na wyspie udaliśmy się na tzw. jeep-safari na sąsiednią wyspę Gomerę. Gomera jest jedną z najmniejszych Wysp Kanaryjskich, jej linia brzegowa liczy zaledwie 90 km. Zwiedzaliśmy wyspę jeepami, podziwiając z okien aut malownicze widoki. Nie raz, i nie dwa, serce mocniej nam zabiło, gdy przejeżdżaliśmy obok głębokich przepaści. Słowa uznania należały się naszemu kierowcy - Ramzesowi, który zwinnie i sprawnie pokonywał kolejne zakręty. Odwiedziliśmy plantację bananowców, las laurowy, park Garajonay wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Uczestniczyliśmy w pokazie języka gwizdowego, który do dziś jest używany przez tubylców. Po raz kolejny mogliśmy podziwiać niesamowite widoki i egzotyczną roślinność. Ogromne wrażenie zrobiły na nas fikusy, juki i inne rośliny, które u nas są niewielkich rozmiarów roślinami doniczkowymi, natomiast na Wyspach Kanaryjskich, w środowisku naturalnym, osiągają ogromne rozmiary.

Po powrocie z Gomery czekało nas jeszcze pakowanie i powrót do Polski. Trudno było nam się przyzwyczaić do panujących w Polsce warunków atmosferycznych. Niełatwo było powrócić do szarej rzeczywistości po powrocie z "raju".

Mimo iż w trakcie całego pobytu Mateusz był milczący i niezbyt wylewny, jeśli chodzi o dzielenie się wrażeniami, z pewnego źródła wiem, że jego marzenie spełniło się i zostanie w jego pamięci na długo. Świadczy o tym chociażby to, że zakupioną po powrocie z wyprawy ze spotkania z delfinami papużkę nazwał - Loro, na pamiątkę parku, w którym spełniło się jego marzenie.