Napisane przez Lindę Joy Bergendahl i Scotta Stahla:
Był kwiecień 1980 roku i mój synek Chris umierał na białaczkę. Mój przyjaciel, który dowiedział się, że mały Krzysio chciał zostać, kiedy dorośnie, oficerem policji drogowej i jeździć na służbowym motocyklu, powiedział o tym marzeniu koledze, który był pracownikiem Departamentu Bezpieczeństwa Drogowego stanu Arizona. Ten z kolei poprosił swoich kolegów z eskadry motocyklowej aby przy nadarzającej się okazji złożyli chłopcu krótka wizytę. Po spotkaniu z Krzysiem wzruszeni policjanci postanowili ze chcą dla niego zrobić cos więcej.
Poczyniono kroki aby chłopiec mógł złożyć wizytę w Departamencie Bezpieczeństwa Drogowego i 29 kwietnia 1980 roku Krzysio, w towarzystwie reportera lokalnej telewizji, który filmował cale zdarzenie przyleciał na miejsce przeznaczenia patrolowym helikopterem. Kiedy ekipa wylądowała na miejscu zasiadł on za kierownica wozu patrolowego i w siodełku motocykla na syrenach dokonał uroczystego obchodu placówki, przekazywany sobie z rak do rak przez kolejnych oficerów. Tego samego popoludnia Krzysio zostal uroczyscie zaprzysiezony jako pierwszy i jedyny w historii stanu Arizona Honorowy Policjant Wydzialu Drogowego. W oficjalnej czapeczce z policyjnym logo, wlasnym identyfikatorem i honorowym dyplomem w raczce usmiechniety od ucha do ucha Krzys odwrócil się do swoich kolegów-oficerów i przedstawil się: „Czesc! To ja oficer Chris Greicius!”.
Pierwszego maja 1980 roku biznesmen zwiazany zawodowo z Departamentem Bezpieczenstwa Drogowego i dwoje pracownikow firmy „Mundury John’a” przekazali bezplatnie uszyty na miare mundur policjanta drogowki dla Krzysia. Tego ranka kawalkada wozów patrolowych i motocykli zajechala pod dom mlodego oficera i wreczyla mu nowy mundur razem z helmem do jazdy na motocyklu. Krzysio pojawil się zaspany w drzwiach domu i przywital z kolegami – oficerami którzy ustawieni w szeregu ukradkiem ocierali lzy wzruszenia. Chlopiec przelamal napieta atmosfere kiedy z przerazeniem zlapal się za serce, gdzie powinien wisiec jego policyjny identyfikator i glosno zauwazyl, ze zostawil go w sypialni. Kilku oficerów weszlo z nim do domu aby odnalesc zgube i przypiac ja do dumnej piersi chlopca.
Aby zostac pelnoprawnym czlonkiem motocyklowego partolu Krzysio musial jeszcze zaliczyc test jazdy na motorze. Kiedy jednak jeden z oficerów chcial go zabrac na przejazdzke z pelna powaga oswiadczyl on ze nie ma zamiaru jechac na czyms, co nie posiada drzwi. Napredce przygotowano wiec prowizoryczny tor przeszkód, który Krzysio pokonal na mini-motocyklu, który od czasu do czasu zastepowal jego wózek inwalidzki.
Chlopiec zdal egzamin z jazdy na piatke i para skrzydelek- symbol czlonka eskadry motocyklowej wykonana nazajutrz przez miejscowego jubilera zawisla w dwa dni pózniej w oknie szpitalika Sw Józefa, gdzie Krzysio umieral w stanie spiaczki. Wszyscy pracownicy departamentu którzy spotkali malego chlopca zauroczeni byli jego odwaga i niewinnym usmiechem. Chcieli zrobic dla niego wszystko, co bylo w ich mocy. Jednym z tych pracowników byl Jerry Foster, który bardzo zaangazowal się w spełnienie marzenia chlopca aby zostac policjantem.
3 Maja 1980 roku, kilka dni po wizycie Krzysia i pasowaniu go na oficera bialaczka zabrala zycie chlopca. Poniewaz w dniu smierci byl on oficjalnie czlonkiem policyjnej wspólnoty koledzy postanowili ze powinien on miec pogrzeb z honorami naleznymi oficerowi sluzby czynnej. Dwóch czlonków eskadry postanowilo, ze bez wzgledu na obowiazki sluzbowe wezma udzial w pogrzebie chlopca w odleglym Kewanee w stanie Illinois, gdzie mial byc on pochowany.
Jerry Foster zaoferowal swoja pomoc. Przez swojego przyjaciela, senatora Barry’ego Goldwatera próbowano zorganizowac przelot oficerów i ich motocykli samolotem wojskowym US Air Force. Niestety ani to, ani próba przewiezienia motocykli samolotem kursowym nie doszly do skutku z przyczyn obiektywnych. Ostatecznie dzieki Jerry’emu Fosterowi, który sfinansowal zakup 2 biletów lotniczych do Chicago oficerowie choc bez motocykli mogli uczestniczyc w pogrzebie chlopca.
Na miejscu okazalo się ze 2 osoby maja podobne do arizonskiej policji brazowe maszyny które z checia wypozyczyli do eskorty honorowej dla Krzysia. Tym sposobem dwaj oficerowie z Arizony, w towarzystwie kolegów z lokalnej i stanowej policji oddali ostatnia przysluge zmarlemu koledze. Krzysio zostal pochowany z calym ceremonialem, w swoim sluzbowym mundurze i z identyfikatorem przypietym do malej piersi, w trumnie owinietej stanowa flaga Arizony. Po wypełnieniu swojego obowiazku i zlozeniu rodzinie kondolencji oficerowie udali się w droge powrotna do domu.
Gdy samolot odrywal się od ziemi policjanci w milczeniu zatopili się we wspomnieniach malego chlopca.. W miare uplywu czasu , zaczeli miedzy soba glosno wymieniac zapamietane zdarzenia i zastanawiac się jak bardzo krótkie zycie Krzysia zawazylo na losach tych, którzy się z nim zetkneli. Jeden z nich rzucil pytanie, jak wiele musi byc dzieci, chlopców i dziewczynek walczacych tak jak ich mlody kolega ze smiertelna choroba…
Zdajac sobie sprawe z tego, ze pieniadze na leczenie Krzysia nie przedluzylyby jego zycia i zainspirowani spełnieniem jego marzenia postanowili oni zalozyc fundacje Make A Wish. Dziewiec miesiecy, trzydziesci osiem dolarow i pieciu woluntariuszy pózniej, fundacja spełnila marzenie swojego pierwszego dziecka – malego indianskiego chlopca z plemienia Yakki, który podobnie jak Krzysio chcial zostac policjantem. Stojac ramie w ramie z jego mama, czesto w jej objeciach zalana lzami z powodu zalu za straconym synem, czulam jednak nasze zwyciestwo nad smiercia poniewaz marzenia naszych chlopców staly się rzeczywistoscia.
W styczniu 1982 roku stacja telewizyjna NBC nadala specialny program poswiecony działalności naszej organizacji. Program ten poruszyl serca wielu ludzi w calym kraju i setki telefonów i listów z pytaniami jak utworzyc lokalny oddzial Make-A-Wish „zalaly” nasze skromniutkie biuro. Nasza mala grupa woluntariuszy zdala sobie sprawe, ze fundacja musi się rozwijac. Z wielkim entuzjazmem poprzysiegnelismy sobie , ze nie spoczniemy, dopóki kazdemu dziecku dotknietemu smiertelna choroba nie spełnimy dzieciecego marzenia.
Od kiedy fundacja rozpoczela swoja działalność w 1980 roku jej glownym zadaniem jest ulzenie w chorobie dzieciom i ich rodzinom. Chcemy, aby na krótka chwile przeniesli się oni z tragicznej rzeczywistosci w swiat fantazji. Kilka dni wspólnej radosci bez codziennych klopotów i zmartwien. W swojej misji, fundacja pojawia się w ich zyciu, spełnia dzieciece marzenie, oglada ich usmiech i cicho odchodzi, zostawiajac rodzine aby mogla we wlasnym gronie cieszyc się marzeniem i wspólnie spedzonym czasem.
Postepy w medycynie pozwalaja dzis pokonac choroby, ktore jeszcze niedawno zabieraly zycie naszych dzieci. W idealnym swiecie nie byloby miejsca dla fundacji Make A Wish – rodzice mogliby się cieszyc bez obawy o zdrowie i zycie swych pociech ich wspanialym dorastaniem. Dopóki tak się nie stanie naszym jedynym celem jest spełnienie marzenia kazdego chorego dziecka w Arizonie, naszym kraju i na calym swiecie.
Kazdy moze zglosic dziecko do spełnienia marzenia, wlaczajac je samo. Jedynym ograniczeniem jest wiek dziecka do lat 18-tu i potwierdzona diagnoza lekarska.
Od 1981 roku spełnily się marzenia ponad 23 tysiacy dzieci z calego swiata , w tym ponad 800 ze stanu Arizona. Aby prowadzic swoja działalność fundacja Make A Wish prowadzi zbiórki pieniedzy i poszukuje sponsorów. Wszystko co robimy finansowane jest z datków indywidualnych i darowizn instytucjonalnych. Nigdy nie zbieramy funduszy przez telefon. Jesli organizacja chce w jakijs formie sponsorowac nasza działalność jestesmy za to bardzo wdzieczni. Jesli tego nie moze uczynic, jakakolwiek darowizna jest dla nas wielka pomoca. Jesli ktos chce zostac woluntariuszem naszej organizacji równiez taka pomoc jest nam bardzo potrzebna.
Dwóch policjantów dzieki którym powstała fundacja Make A Wish to Frank Schankwitz i Scott Stahl – pierwszy prezydent i vice-prezydent naszej organizacji. Kathy McMorris, pierwszy skarbnik i sekretarz i ja Linda Bergendahl – matka Krzysia zajmowalismy się wyszukiwaniem dzieci, którym chcielismy dac niezwykly dzien w ich wypełnionym doroslymi problemami zyciu. Dzien, który na zawsze zostanie w ich pamieci.
Do dzisiaj my, zalozyciele Make A Wish pozostalismy bliskimi prżyjąciólmi. W imieniu naszej fundacji , Scotta, Franka, Kathy i moim wlasnym chcialabym podziekowac kazdemu z osobna woluntariuszowi, sponsorowi i osobie indywidualnej która przez swa pomoc uwalnia magiczna moc dzieciecego marzenia.
Linda Joy Bergendahl – członek – założyciel fundacji Make-A-Wish znana jako „Mamusia Krzysia”.