Moim marzeniem jest:

Chcę zostać księżniczką

Ania, 6 lat

Kategoria: być

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-03-24

Do Ani wchodzimy po czerwonych schodach - prawie tak jak do królowej, i to bardzo zajętej, 5-letniej królowej. Dziewczynka cierpi na mukowiscydozę. Ania właśnie układa wyrazy z literek, które można znaleźć w Danonkach - "Tak Ania zaczęła czytać. Teraz uczy się angielskiego" - opowiada mama. Ania pokazuje nam książeczkę z angielskimi słówkami od cioci z Irlandii. "First thousand words", "Pierwsze tysiac słów" - wyjaśnia - Ale ja jeszcze dużo nie umiem, tych słów jest bardzo dużo" - dodaje troche strapiona.

Rozpakowujemy prezenty. W zielony papier zapakowane były trzy książki (lodołamacze): "Mały Książe", "Pollyanna" i "Pippi Pończoszanka". Ania przeczyta je sama. Prawdziwa furorę zrobiły pieczątki z rybkami, które dostał Jaś, 3-letni brat Ani. Rodzeństwo od razu zasiadło do malowania, a po 5 minutach całe rączki mieli już "smerfowe". Oboje dużo opowiadają i trudno uwierzyć, że kilkulatki mogą się tak pięknie wysławiać. Tata zdejmuje z szafy gruby plik kartek - "To moje dzieła. Oglądniemy?" - Ania w ogóle nie musiała pytać. Obrazki są śliczne - rysowane, malowane, z plasteliny, a nawet wiórek po temperowaniu ołówków. Jest rodzina, św. Mikołaj, księżniczka na zamku, Ania lecąca balonem i oczywiście Kubuś Puchatek - ulubiony bohater. Są też wycinanki, które Ania przykleja sobie na drzwi pokoju, tzw. "małe cudenka".

Po oglądnięciu sporej galerii "dzieł", rodzice zapraszają nas na kawę. Ania cały czas opowiada o czytaniu i malowaniu, a gdy czegoś zapomni, puka się w główke i wzdycha: "Ty niewiedziałku", jak Kubuś Puchatek. Czeka nas jeszcze "pokaz łóżka". Ania śpi w secjalnym łózku, które pomaga w oklepywaniu klatki piersiowej. Jaś wskakuje na nie, a Ania odpowiednio go ustawia - raz Janek ma podniesione nogi, inny razem głowę, a na koniec całe łóżko wędruje w góre, świetnie się przy tym bawią. Mama pokazuje nam list, który dostała od córeczki:

"KOCHANA MAMO, MAM NADZIEJĘ ŻE PADAĆ NIE BĘDZIE!"

Jak tu nie spełnić jej marzenia?

Czas na marzenia. Tłumaczymy Ani, że musi koniecznie je namalować. Inaczej dobre wróżki nie będą mogły go wyczarować. Bierzemy więc magiczne kredki i do dzieła! Pierwszy rysunek nie sprawia Ani problemu. W tajemnicy, tak aby nikt nie widział rysuje kolorowy komputer. Na wieść, że wróżki potrzebują jeszcze dwóch życzeń marszczy brwi. Próbujemy pomóc opowiadając o 4 kategoriach marzeń i co, która z nich znaczy.

"Będę ksieżniczką!" - oczka Ani świecą się jak dwa małe ogniki. Rysuje różową spódnicę, czerwony gorset i koronę z dwoma czerwonymi perłami i zielonym kryształem. "A dynia zamieni się w karetę - jak w Kopciuszku!". Zaczarowana karoca zawiezie Anię do zamku na bal. Na ostatnim malunku jest kolejka górska z kolorowymi wagonikami, z których wystaje tylko główka Ani - przecież wszyscy inni się boją. U dołu kartki, za wysoką trawą schowałą się Myszka Miki. Kolej na podpisywanie marzeń: jako trzecie - Disneyland, drugie - być księżniczką, a pierwsze to komputer. Oczywiście podpisy Ania wykonała własnoręcznie, a jedyny problem sprawiła jej księżniczka. W mgnieniu oka chwyciła słownik dla uczniów szkoły podstawowej i wyszukała słowo. Nic dziwnego - na wiosnę Ania pójdzie do szkoły.

Nasza wizyta, a dla Ani wielkie malowanie, zakonczyła się balonowym meczem. Szybko zauważyłyśmy, że Ania i Jaś są już zmęczeni i musimy się już wycofać. Jeszcze tylko pamiątkowe wpisy do książek, ostatnie zdjęcia i już nas nie było...

SPROSTOWANIE: Jakkolwiek pierwszym marzeniem Ani jest komputer, zasadą fundacji jest, że dziecko poniżej 10 roku życia nie może go otrzymać. Automatycznie najważniejszym marzeniem stało się bycie księżniczką.

inne

2006-05-22

To był bajkowy dzień od początku do końca. Nawet pogoda się dopasowała. Dobry nastrój zapewnił nam już sam poranek. Choćby sytuacja, w której witałem się z pasażerami pojazdu, który miał nas dowieźć na miejsce. Wśród nich znalazła się jedna osoba, której dotąd nie miałem okazji poznać - jak to się mówi w MTV - "w porządku koleś", ciemnoskóry Adam. Podałem mu rękę i się przedstawiłem: "Czarny", w odpowiedzi usłyszałem: "Ja też..."

Muszę przyznać, że jeszcze rano tamtego dnia nie znałem naszej bohaterki i miałem być jako rycerz tłem dla całego wydarzenia. Jednak zaraz po przywitaniu z Anią, jej bratem i rodzicami okazało się, że wszyscy gdzieś poznikali i zostałem z rodziną królewską sam na sam :) Reszta zajęła się przygotowaniem godnego powitania Księżniczki.

W tym czasie zdążyliśmy obejrzeć parę koni, dzieci dosiadły również jedną z klaczy. Niespodziewanie największe zainteresowanie Ani wzbudził - pies, który jak twierdziła był podobny do Scooby Doo. I w sumie miała rację :)

Jeszcze prosiliśmy się tradycyjnym, staropolskim przysmakiem - pizzą i nadszedł czas zwiedzania domu właścicieli stadniny.... a w środku już czekała niespodzianka. W jednej z sal, wśród rozbrzmiewającej muzyce prosto ze średniowiecza czekały wróżki, które bardzo starannie przy pomocy czarów zamieniły Anię w Księżniczkę. Różowa sukienka i inne ozdoby, zabiegi, które znane są tylko kobietom...

Księżniczka musiała śpieszyć się do pałacu na przyjęcie zorganizowane na Jej cześć. Na zewnątrz czekała prześliczna karoca, chwilę przedtem wyczarowana z dyni. Karoca przejeżdżała przez wszystkie posiadłości należące do Księżniczki. Okoliczni chłopi pozdrawiali ją tryumfalnie.

Wkrótce znaleźliśmy się na pałacowym dziedzińcu i mnie dosięgły czary wróżek i przemieniłem się w rycerza. Piękne szaty, rozbudowane mięśnie, brakowało tylko miecza. Gdy karoca zajechała na miejsce, na dziedziniec pałacowy, dworzanie rozsunęli się i po schodach pośpiesznym krokiem ku karocy podążył Szambelan. Jak przystało na dżentelmena otworzył Ani drzwi, a następnie poprowadził do sali, gdzie czekała na nią uczta. Jeszcze wraz z bratem - Księciem zasiedli na tronach, gdzie zostali bardzo ciepło przywitani przez podwładnych, przyjęli prezenty. Pojawiła się nawet - TV Rycerska. Operatorzy obiecali, że ten materiał będzie emitowany w telewizji tuż po serialu "Detektyw", w którym Zawisza Czarny zatrzymuje handlarzy podrabianymi różdżkami.

Jak dotąd nie miałem zbyt wielu kontaktów z jakimkolwiek szambelanem, ale ten był prawdziwym profesjonalistą, ciepłym i uroczym (tak mi mówiły koleżanki). Cudownie prowadził imprezę. Księżniczka to też człowiek i też potrzebuje się posilić. Służba podała do stołu wspaniałe lody z owocami. Jak się dowiedział Szambelan - Ani bardzo posiłek smakował. Służba pośpiesznie spełniała prośby Księżniczki za co odwdzięczała się dobrym traktowaniem poddanych.

Księżniczka niestety musiała też wypełnić swoje obowiązki i podpisać parę dekretów. Między innymi ustaliła 22 maja Dniem Latających Dywanów i Uśmiechów. Zaraz po formalnościach wniesiono do sali przepiękny tort z figurką przedstawiającą Księżniczkę. Wszyscy zabrali się do konsumpcji...

Nadszedł czas na opuszczenie pałacu i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Niestety po raz kolejny musiała z racji pełnionej funkcji zająć się formalnościami. Przed oblicze Ani został doprowadzony Lew, który straszył okoliczne dzieci. Jego los zależał od Ani. Miłosierna, nam panująca zdecydowała się pouczyć winowajcę, wyegzekwować od niego obietnicę poprawy i puścić go wolno.

Na szczęście był to koniec formalności. Księżniczkę czekał występ przygotowany przez podwładnych. Były śpiewy, konkursy, pokazy rycerzy (ja nie zabrałem miecza, więc nie mogłem pokazać co potrafię). Księżniczka co chwilę biła brawo. Trzeba przyznać, że dworzanie spisali się świetnie.

Zaraz po występie udaliśmy się za Księżniczką do ogrodu na mały poczęstunek. Wśród licznych potraw każdy znalazł coś dla siebie.

Jeszcze długo rycerze bawili się z dworzankami, parobkowie, tacy jak Grzesiu Hordecki, starali się wytłumaczyć, że nie szata czyni człowieka... dłuuugo by opowiadać.

Gdy kamery już pojechały, część gości wróciła na swoje posiadłości, miało miejsce najpiękniejsze wydarzenie tego dnia. W głośnikach rozbrzmiewał hit wszelkich list przebojów z XIII wieku - "A ja kocham swoją mamę". Księżniczka pobiegła wraz Szambelanem na środek łąki i zaczęła z nim tańczyć. Machała podarowaną różdżką, kręciła się wokół i spoglądała w niebo... na jej twarzy było widać ogromną radość. Niewielu było tego świadkiem. Paru kobietom popłynęły łzy, nawet mi się oczy zaszkliły, i Szambelanowi, i Błaznowi... Jeszcze się obróciłem i sprawdziłem czy nikt nie widział, że rycerz się rozkleja i dostałem duża porcję wiary w to, że warto spełniać marzenia. Miesiąc później opiekowałem się juz 5 marzycielami :)

Nadchodził wieczór, ja udałem się w świat ratować księżniczki z rąk smoków, reszta porozjeżdżała się po świecie, a Księżniczka zaproszona przez właścicieli pałacu postanowiła spędzić tą noc w tym pięknym miejscu...

Od Fundacji:
To marzenie nie mogłoby spełnić się bez życzliwości wspaniałych ludzi, którym pragniemy serdecznie podziękować w imieniu naszym oraz marzycielki Ani wraz z rodziną:
- Pałac w Krześlicach - specj. d/s marketingu Ewa Lelinska-Michalska, tel. 604 315-726
- Stadnina koni "Liljówka" w Stęszewku - Grzegorz i Liljana Jachimowicz, tel. 604 917-250, 502 609-454
- Pan Jan Gibas z Gruszczyna - właściciel karety, tel. 061 818-44-25
- stroje karnawałowe "Morfeusz" z Pruszkowa - właścicielka Małgosia Adamowicz tel. 602 743-977
- Przedszkole Społeczne ul. Pszenna 2/1 w Poznaniu - dyr. Sabina Lissowska, tel. 603 307-215
- Zespół wokalno-taneczny "Wiolinki" z Leszna - Iwona Dera, tel. 607 518-149
- Prowadzenie imprezy: Grupa artystyczna "Illuminati" Artur Kamiński, tel. 502 341-501 i Monika Bellau, tel. 600 154-297
- Wojowie - Przemek, tel. 506 205-768