Moim marzeniem jest:

zagrać z dinozaurem w piłkę

Tobiasz, 3 lata

Kategoria: spotkać

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2020-06-04

Czy kiedykolwiek jadąc samochodem rozmyślaliście o marzeniach? A zdradziliście komuś swoje marzenie będąc w podróży? Bo my odniosłyśmy na tym polu spory sukces. Okazuje się bowiem, że żaden czas nie jest nieodpowiedni na rozmowy o pragnieniach!

Z Tobiaszem zdzwoniłyśmy się w trakcie przejazdu z ambulatorium do sklepu. Niezwykle dumny z siebie 4-latek wracał z rodzicami z pobrania krwi. Tata Tobiasza - pan Tomasz - uroczyście zaświadczył, że jego syn był najdzielniejszy na świecie, a wystawiony przez tatę certyfikat odwagi miał zostać za chwilkę przypieczętowany zakupem nowego dinozaura do kolekcji (wiecie na pewno, tak jak i my, że dinozaury również należały do najdzielniejszych stworzeń!).

Zapytacie jak przyciągnąć uwagę skupionego na wizji oczekującego na niego prezentu 4-latka i skierować wideorozmowę na odpowiednie tory? Każdy wolontariusz musi posiadać tę cechę, że jest zawsze przygotowany na każdą sytuację - więc i my byłyśmy - pokazałyśmy Tobiaszowi nasze figurki i w minutę „kupiłyśmy” jego uwagę. Pożyczone od córki jednej z wolontariuszek sporych rozmiarów tyranozaur, velociraptor i triceratops wzbudziły nieskrywany podziw Tobiasza, który od razu rozpoznał rodzaje dinozaurów i zaczął nam opowiadać o ich cechach i zdolnościach. Od razu wiedziałyśmy, że mamy do czynienia z prawdziwym ekspertem.

A czego najbardziej może pragnąć wielbiciel tych przerażających prehistorycznych stworzeń? Oczywiście pragnie pojechać do Jurassic Parku (najlepiej pociągiem), by tam pograć z Imperatorem (dla niewtajemniczonych - T-Rexem) w piłkę.

Wydawać by się mogło, że to marzenie z gatunku „nie do spełnienia” – ale my wiemy gdzie jest największy i najwspanialszy park dinozaurów w Polsce. Mamy nadzieję, że wizyta w Zatorlandzie będzie dla Tobiasza wielkim, niezapomnianym przeżyciem. Po cichu liczymy też, że uda nam się namówić jakiegoś przyjaznego tyranozaura na rozegranie krótkiego meczu piłkarskiego. Co prawda wiemy już, kto będzie zwycięzcą tego pojedynku, ale i tak będziemy oglądać rozgrywkę w napięciu.

spełnienie marzenia

2020-07-02

Na spełnienie marzenia Tobiaszka czekaliśmy z utęsknieniem i niepokojem. Na ten przekrój emocji złożyły się co najmniej dwa uwarunkowania – z jednej strony epidemia, która od ponad trzech miesięcy uziemiała nas i nie pozwalała spotykać się z Marzycielami, ani spełniać marzeń wyjazdowych, a z drugiej pogarszający się stan zdrowia naszego dinozaurowego znawcy i fana.

Z tym większym entuzjazmem przyjęliśmy w środę 1 lipca informację od lekarki prowadzącej, że możemy wykorzystać względnie dobry stan Malucha i organizować wyjazd. Najlepiej jutro…

Po raz kolejny okazało się, że dla zdeterminowanych nie ma rzeczy niemożliwych. Zgoda zarządu na pierwsze wyjazdowe marzenie od początku marca już czekała, szybki plan trasy, niemalże w locie zrobione zakupy prezentów i słodkiego poczęstunku i w czwartek o godzinie 10.00 rano stałyśmy w gotowości pod domem Tobiego.

Dzień wcześniej rozmawiałyśmy z niezwykle miłym i przychylnym nam szefem Rodzinnego Parku Rozrywki Zaurolandia w Rogowie i uprzedzałyśmy, że czekamy na zgodę lekarza na wyjazd i planujemy ich odwiedzić, ale sama zgoda przyszła na tyle późno, że nie miałyśmy już możliwości powiadomić wieczorem, że kolejnego dnia nadciągamy i będziemy mieć marzenie do spełnienia. Z lekkim niepokojem wykonałyśmy poranny telefon i onieśmielone oznajmiłyśmy, że to już dziś i czy potwierdzają gotowość ugoszczenia nas. Okazało się, że cała obsługa jest w gotowości, a wszelkie atrakcje Jurassic Parku stoją przed nami otworem. Takiej gościny się nie spodziewaliśmy!

Tobiasz zachęcony trzema sporymi dinozaurami, które otrzymał od nas w prezencie ochoczo wsiadł do samochodu i całkiem dzielnie zniósł godzinną drogę do Rogowa.

A później było już tylko przyjemniej!

Przeszliśmy całą długą trasę, odwiedziliśmy każdego dinozaura, poznałyśmy wiele długich i skomplikowanych nazw, które – o dziwo – sprawiały problemy dorosłym, ale okazywały się zupełnie łatwe dla czterolatka. Z wielkim utęsknieniem szukaliśmy triceratopsa i oczywiście króla całej imprezy tyranozaura. Dla Tobiego taka wyprawa była wielką radością, ale też sporym wysiłkiem i wyzwaniem. Widziałyśmy jak entuzjazm miesza się ze zmęczeniem, radość z ledwie skrywanym bólem. Podziwiałyśmy ile kontroli nad sobą ma czteroletni maluch, który potrafi powiedzieć, że teraz musi odpocząć chwilkę w wózku, by potem przy tyranozaurze móc stanąć na nogach i w pełni cieszyć się widokiem ulubionego gada.

Później przyszedł czas na przejażdżkę kolejką i wizytę w sklepiku z pamiątkami. Tu znów spotkało nas ogromne zdziwienie, a nawet dwa. Po pierwsze dowiedzieliśmy się, że – zgodnie z zarządzeniem szefa parku – Tobiasz może wziąć sobie ze sklepu co tylko zechce w dowolnej ilości, kształcie i rozmiarze. Wyobraziliście sobie przeciętnego czterolatka, któremu przekazujecie taką informację? My tak i byłyśmy lekko przerażone. I znów Tobi bardzo nas zaskoczył. Wybrał dwa niewielkie dinozaury i oznajmił, że resztę pozostawi dla kolejnych dzieci, które tu przyjdą po nim. Nasza konsternacja i wielki podziw dla dojrzałości tego małego, dzielnego chłopca nie mogły chyba być większe.

Po wszystkich tych emocjach wybraliśmy się na posiłek, a Tobiaszka odwiedził zielony, przyjazny smok, który chciał pograć z nim w piłkę – zgodnie z wyrażonym marzeniem. Jednak mimo, że smok został miło powitany, to energii na granie już nie wystarczyło. Wszystkie poprzednie emocje wyczerpały Marzyciela na tyle, że wspólnie ze smokiem zjadł tort (nie oszczędzając cukrowych dinozaurów), ale na propozycję grania oznajmił, że chciałby już jednak odpocząć, a w piłkę podarowaną przez smoka pogra z tatą… jutro.

Na sam koniec Tobi cichutko zapytał czy – skoro już chwilkę pobawił się wybranymi w sklepiku figurkami – mógłby je wymienić na dwie inne. O wymianie nie było mowy, natomiast z wielką przyjemnością zabrałyśmy chłopca ponownie do sklepu skąd wyszedł z dodatkowymi dwoma gadzimi przyjaciółmi.

Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego czteroletniego wojownika, który w wielką godnością znosi trudy choroby. Widzieliśmy wielką miłość, którą rodzice obdarzają Tobiego i jeszcze większą, którą on im oddaje. Takich momentów się nie zapomina. Wierzymy głęboko, że ta wspólna wyprawa na długo pozostanie w pamięci Tobiego i jego rodziców. 

____________________________________________________

Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za pomoc w spełnieniu marzenia:

* Rodzinnemu Parkowi Rozrywki Zaurolandia w Rogowie – macie wielkie serca!

* Szkole Podstawowej nr 20 w Gorzowie Wielkopolskim oraz Adamowi Bałdychowi za adopcję marzenia Tobiaszka - dzięki Wam wywołaliśmy kolejny piękny uśmiech na twarzy dzielnego Wojownika!