Moim marzeniem jest:

Zjeść obiad z Modestem Amaro

Oktawian, 14 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2019-05-25

Z Oktawianem spotkałyśmy się we wrocławski Przylądku Nadziei. Ten młody nieco, nieśmiały chłopak urzekł nas swoją skromnością. Nasz Marzyciel nie od razu był skory do zwierzeń. Całą swoją uwagę skupiał na rozpakowaniu kostki Rubika. Gdy zabawka została w końcu uwolniona z krępującego ją plastiku Oktawian zaczął się powoli zastanawiać nad swoim marzeniem, tym jedynym, tym naj… naj…

Jako pierwsze na liście znalazło się spotkanie z Robertem Lewandowskim, ale ton głosu wskazywał, że to nie jest jedynym pomysł jaki Oktawian ma w głowie.

- A może mógłbym gdzieś wyjechać z rodzicami i braćmi? – zaczął się głośno zastanawiać – może do Krakowa? Na pytanie czemu właśnie to miasto, okazało się, że brat właśnie stamtąd wrócił i mówił, że tam jest fajnie. Niezdecydowanie malujące się na twarzy mówiło nam, że to jeszcze nie to.

- A co jeszcze chodzi Ci po głowie?

- No lubię oglądać MasterChef’a – cichutko mruknął pod nosem – i lubię pomagać w kuchni, trochę pogotować.

- O! chciałbyś wziąć udział w tym programie?

- Nie – zaprzeczył szybko - raczej chciałbym zjeść coś dobrego, coś ugotowanego przez znanego kucharza.

- Myślisz o Michelu Moran? – podchwyciłyśmy temat.

- No, on jest fajny, ale nie wiem…

Szukałyśmy więc dalej pośród znanych kucharzy, ale ciągle nic.

Do czasu aż padło: - Chciałbyś spotkać się z Modestem Amaro?

I od razu pojawił się ten błysk w oku. Byłyśmy już pewne, że dotarłyśmy do prawdziwego marzenia. A nasz Marzyciel z ożywieniem ciągnął.

- Chciałbym aby ugotował dla mnie kolację i żebyśmy ją razem zjedli. Aha! Lubię prawie wszystko, byle nie ryby czy owoce morza… Ble… W sumie, to najchętniej zjadłbym mięso. A z deserów, to lody są najlepsze! – dodał radośnie Marzyciel poprawiając czapkę.

spełnienie marzenia

2019-07-17

To był niezapomniany dzień! Pełen emocji i okrzyków: ale to dobre!!! Serio to jest jadalne? Mega!!! Bosko smakuje, a jak pachnie!!! Przed wejściem do Atelier Amaro deszcz nas nieźle zmoczył i wydawałoby się, że powinno nam być zimno. Nic bardziej mylnego. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez zespół Atelier Amaro, po czym z każdą minutą emocje rosły. I już po chwili do naszego stolika dołączył sam Szef - Wojciech Modest Amaro. Oktawian miał okazję porozmawiać, zadawać pytania a przede wszystkim zjeść cudne dania przygotowane przez samego Idola i jego zespół. Pan Amaro opowiadał o sobie, restauracji, gotowaniu i jedzeniu tak ciekawie jakby to była opowieść science-fiction. Dowiedzieliśmy się ile odmian ma marchewka i nawet za 103 razem pewnie tej liczby byśmy nie zgadli... Dania pachniały tak cudnie, że chłopaki już obmyślali plan jak ten zapach zatrzymać na dłużej? Punktem kulminacyjnym było oprowadzenie Oktawiana przez Szefa po całej kuchni: mógł zaglądnąć do chłodni, poznać zasady działania zmywarki do dużych naczyń itp. Na koniec Oktawian dostał swój własny oryginalny fartuch kuchenny Atelier Amaro.
Piękny, niezapomniany czas!

Ogromnie dziękujemy Panu Wojciechowi Amaro oraz całemu zespołowi Atelier Amaro i Pani Małgorzacie za czas, serce, dobroć i otwartość i że dzięki nim spełniło się wielkie marzenie Oktawiana.