Przygoda rozpoczęła siÄ™ na lotnisku Chopina, tam spotkaliÅ›my siÄ™ i - pomimo wczesnej godziny - radoÅ›nie wkroczyliÅ›my do hali odlotów. Bruna wszÄ™dzie byÅ‚o peÅ‚no, ciekawili go obcokrajowcy i samoloty, które teraz z okna terminalu można byÅ‚o zobaczyć z bardzo bliska. W koÅ„cu zasiedliÅ›my na swoich miejscach i tu także radoÅ›ci oraz dreszczyku emocji przed startem nie daÅ‚o siÄ™ ukryć. Lot przebiegÅ‚ spokojnie, zakoÅ„czyÅ‚ siÄ™ miÄ™kkim lÄ…dowaniem. Na lotnisku z karteczkÄ… z samolotem oraz imieniem naszego Marzyciela czekaÅ‚ na nas gospodarz, u którego mieszkaliÅ›my podczas pobytu w Londynie. Po drodze z lotniska opowiedziaÅ‚ nam o sobie, swojej rodzinie oraz specyfice mieszkania w Londynie.

Kiedy dotarliÅ›my do miejsca docelowego i posililiÅ›my siÄ™, Marek zabraÅ‚ nas na rekonesans po najbliższej okolicy Crystal Palace. DobrÄ… rozgrzewkÄ… przed zwiedzaniem tak ogromnego miasta, poprzecinanego milionami uliczek byÅ‚o przejÅ›cie labiryntu w parku. Na poczÄ…tku należaÅ‚o wejść na kamiennÄ… mapÄ™, która znajdowaÅ‚a siÄ™ w Å›rodku, i zapamiÄ™tać charakterystyczne punkty, których mijanie, później Å›wiadczyÅ‚o o wÅ‚aÅ›ciwym dążeniu do celu. Sam labirynt natomiast zrobiony byÅ‚ z wysokiego żywopÅ‚otu, co uniemożliwiaÅ‚o podglÄ…danie, oraz posiadaÅ‚ liczne Å›lepe zauÅ‚ki, które należaÅ‚o omijać. Po rozpracowaniu labiryntu i dojÅ›ciu do celu nieco zmÄ™czeni wróciliÅ›my na krótki odpoczynek do domu. Nie zdążyliÅ›my jednak dÅ‚ugo posiedzieć, gdyż okazaÅ‚o siÄ™, że nasz bohater w mgnieniu oka Å‚aduje baterie i po okoÅ‚o piÄ™ciu minutach ganiaÅ‚ po przepiÄ™knym ogrodzie Marka w poszukiwaniu jego kota. Szybko wiÄ™c stwierdziliÅ›my, że jeszcze tego dnia bÄ™dziemy w stanie wyruszyć do centrum.

Jako że Bruno jest amatorem nie tylko samolotów, lecz także wszelkiego rodzaju Å›rodków transportu, do centrum wybraliÅ›my siÄ™ kolejÄ…. Nie mogÅ‚o zabraknąć przejażdżki dwupiÄ™trowym, czerwonym autobusem zwanym double-decker. OczywiÅ›cie zajÄ™liÅ›my miejsca na piÄ™trze, skÄ…d mogliÅ›my podziwiać architekturÄ™ Londynu. WysiedliÅ›my pod Saint Paul Cathedra, gdzie odpoczÄ™liÅ›my na skwerku z idealnie przyciÄ™tÄ… zielonÄ… trawkÄ… razem z lokalnymi i przyjezdnymi "piknikowiczami”. NastÄ™pnie Millenium Bridge przedostaliÅ›my siÄ™ na drugÄ… stronÄ™ Tamizy. Tuż przy brzegu zatrzymaliÅ›my siÄ™ w typowym brytyjskim pubie i zamówiliÅ›my klasyczne fish and chips. O zmroku wróciliÅ›my do domu, tym razem już caÅ‚kiem wyczerpani, aby wyspać siÄ™ przed kolejnym dniem, w którym czekaÅ‚y nas pokazy lotnicze.

Nadszedł wielki dzień; pociągiem dotarliśmy na stację HeadCorn, a stamtąd busem na same pokazy. Już z autobusu podziwialiśmy majestatycznie unoszące się na niebie zabytkowe dwupłatowce.

Ryk silników, przecinajÄ…ce powietrze Å›migÅ‚a i zapach paliwa nadaÅ‚y wydarzeniu charakter typowy dla pokazów lotniczych, natomiast unikatowe samoloty z II wojny Å›wiatowej, które można zobaczyć stojÄ…ce w niektórych muzeach, tutaj odżyÅ‚y, tworzÄ…c na niebie niepowtarzalny spektakl. Obserwacjom towarzyszyÅ‚ piknik peÅ‚en stoisk z jedzeniem i gadżetami lotniczymi oraz atrakcjami dla dzieci. Karuzele, zderzajÄ…ce siÄ™ samochody umilaÅ‚y nam przerwy w pokazach. Bruno wybraÅ‚ sobie upragniony samolot na pamiÄ…tkÄ™, po czym obejrzeliÅ›my finaÅ‚owÄ… walkÄ™ pomiÄ™dzy Hurricane’m a Spitfire’m.

Gdy wróciliÅ›my do domu naszych gospodarzy, czekaÅ‚a na nas pyszna obiadokolacja, po której razem graliÅ›my w badmintona.

Kolejnego dnia atrakcjÄ… numer jeden byÅ‚ diabelski mÅ‚yn London-Eye, którego można byÅ‚o podziwiać panoramÄ™ Londynu. Brunowi do gustu przypadÅ‚a także animacja 4D, która także znajdowaÅ‚a siÄ™ w kompleksie atrakcji. Niespotykanie wysoka temperatura, brak zachmurzenia jak na ten rejon zachÄ™ciÅ‚a nas do rejsu TamizÄ…, który tak spodobaÅ‚ siÄ™ naszemu podopiecznemu, że po dopÅ‚yniÄ™ciu do koÅ„ca zapragnÄ… powrotu tym samym rejsem pod London-Eye czego nie mogliÅ›my mu odmówić.

Po powrocie spÄ™dziliÅ›my miÅ‚o czas z rodzinÄ… Marka jego przesympatycznÄ… żona HenriettÄ… oraz uroczÄ… córkÄ… OlÄ….

Podziękowaliśmy naszą fundacyjną tradycją, czyli dyplomem za bardzo miłe ugoszczenie nas, pomoc logistyczną, świetne warunki, a przede wszystkim ciepłą rodzinna atmosferę.

 

Bruno dziękujemy Ci za tak wspaniałe marzenie, i że mogliśmy w nim uczestniczyć!

 

Ogromne podziÄ™kowania dla Marka Kieżuna i jego rodziny.

 

Dziękujemy Sponsorom:

Krzysztofowi Sondejowi, Państwu Burzom oraz całej firmie Air Sports Promotion.