Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Paryża

Jagoda, 16 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Uczestnicy Wielkiej Gali Charytatywnej "Spełniamy marzenia" w 2007 roku.

pierwsze spotkanie

2008-04-19

Z pierwszą wizytą do Jagody wybrałyśmy się 19 kwietnia. Jagoda to skromna, nieśmiała, pogodna, dojrzała dziewczynka. Ma różne zainteresowania, ale jej pasje to śpiew i podróże. Informacji o ciekawych miejscach w świecie oraz ulubionych wykonawcach muzycznych szuka przede wszystkim w Internecie. Polskę zwiedza z rodzicami i opowiada o tych podróżach z iskrą w oku. Obecnie ma okazje spełniać jedną ze swych pasji, czyli śpiewanie. Bierze udział w przeglądach piosenki i koncertach organizowanych dla dzieci niepełnosprawnych. Godzinami słucha muzyki, przeglądając różne książki, w których opisywane są zabytki, cuda natury, zwyczaje i życie ludzi w różnych miejscach na ziemi.

Podczas naszego pierwszego spotkania jej nieśmiałość długo nie pozwoliła na wyartykułowanie najważniejszego marzenia. Miłość do muzyki i chęć podróżowania walczyły o pierwszeństwo wyboru. Malowanie swoich marzeń rozpoczęła od naszkicowania pianina, mówiąc, że zawsze chciała nauczyć się grać na jakimś instrumencie. Chciałaby móc akompaniować sobie przy śpiewaniu, grać utwory dla ukochanej siostry i cieszyć muzyką swoich rodziców...

Kolejny rysunek przedstawiał idolkę Jagody - Gosię Andrzejewicz. Jagoda codziennie słucha jej płyt, oczywiście śpiewając wspólnie z wokalistką. Byłyśmy przekonane, że dziewczynka zdecyduje się na jakieś muzyczne marzenie, jednak ona zaskoczyła wszystkich rysując na trzeciej, ostatniej kartce wieżę Eiffla. Stwierdziła, że skoro w jakiś sposób realizuje się muzycznie, to tym razem zdecyduje się na upragniony wyjazd. Z rozmarzeniem w oczach opowiadała, że chciałaby zobaczyć jak żyją ludzie we Francji, posłuchać na żywo tego pięknego języka, wjechać na słynną wieżę, posiedzieć w kawiarni i na koniec po prostu być i chłonąć piękno tego magicznego miasta.

Jagoda opowiadając nam o swoich marzeniach trochę z niedowierzaniem podchodziła do kwestii ich spełnienia, mówiąc, że jeżeli się nie uda nam tego dokonać to nic nie szkodzi, że ona i tak będzie dalej marzyła i może kiedyś zdarzy się mały cud....

Zatem największym, prawdziwym marzeniem, które sprawiłoby jej największą radość jest wyjazd z rodziną do Paryża. Gdybyście mogli zobaczyć błysk w oczach Jagody, kiedy to mówiła!

inne

2008-10-31

Paryż, cudowny Paryż... Witał nas zarówno pięknym słońcem kiedy zdobywaliśmy wieżę Eiffla, jak i mgłą, gdy szaleliśmy w Disneylandzie, a na pożegnanie rozpłakał się deszczem... Chłonęliśmy każdą chwilę spędzoną w tym wymarzonym mieście, fascynowały nas nawet uliczne korki! Przeżycia były zwielokrotnione przez fakt, że spełniało się jednocześnie marzenie czwórki marzycieli - "poznańskiej" Jagody, "bydgoskiej" Agatki, "katowickiego" Kubusia i "krakowskiego" Bartka.

Nasza wspólna przygoda zaczęła się w poniedziałek, 27 października na warszawskim lotnisku Etiuda, skąd odlecieliśmy na paryskie lotnisko Beauvais. Dla wielu był to niezwykły lot, bo pierwszy w życiu! Tego dnia zwiedzaliśmy miasto z okien naszego busa, który najpierw zawiózł nas na obiadokolację, a później już do hotelu pod Paryżem. Przyklejeni do okien auta i wsłuchani w słowa naszego miłego przewodnika - Macieja, podziwialiśmy tętniące wieczornym życiem miasto.

Drugiego dnia wyruszyliśmy na całodzienne zwiedzanie. Pierwszym etapem była wieża Eiffla, później katedra Notre-Dame i muzeum figur woskowych. Wyczerpani z emocji i wrażeń pochłonęliśmy pyszną kolację i szybko ruszyliśmy dalej, aby dotrzeć na Trocadero, gdzie czekała nas jeszcze jedna atrakcja. Punktualnie o godz. 19 nasza droga "eiffelka", jak pieszczotliwie nazywał wieżę Maciej - rozbłysła tysiącem lampek! Widok był imponujący i nie mogliśmy pohamować się od gromkiego okrzyku z zachwytu.

Trzeciego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy do Disneylandu. Nastroje były cudowne, czego niestety nie można było powiedzieć o pogodzie. Przejmujący chłód jednak nas nie odstraszył. Park spowijała mgła, przez co wyglądał dość... tajemniczo, no ale przecież był to czas halloween!! Podzieliliśmy się na cztery ekipy, żeby uniknąć problemów z wyborem i kolejnością atrakcji, każdy mógł udać się tam, gdzie miał ochotę. Czekały na nas karuzele, tor samochodowy, kolejki górskie, czy spotkania z disneyowskimi gwiazdami!

Czwarty dzień obfitował w wiele niespodzianek. Najpierw krótka sesja zdjęciowa na placu Condorde, spacer po najdroższym placu Vendome, później wizyta w kinie Paris-Story i film o Paryżu, a na koniec godzinny rejs po Sekwanie. Wieczorem dodatkowa, podwójna atrakcja - wspóln świętowanie spełnienia marzeń oraz urodziny naszej drogiej Sabiny - wolontariuszki z Krakowa. Oczywiście były okolicznościowe dyplomy dla marzycieli oraz tort urodzinowy z niegasnącymi świeczkami dla jubilatki. Wspaniały, radosny wieczór! Żałowaliśmy, że musimy pakować się i wracać do domu. Paryż najwidoczniej też, bo rano "zafundował" nam deszcz...

Po wypełnionej paryskiej misji dostałam przecudną wiadomość od jednej z mam.: "(...) to co przeżyliśmy przez ten tydzień, to było coś pięknego, czego nie zapomnimy do końca życia.....i czym będziemy się raczyć wspominając każdą zapamiętaną chwilę. (...) Gdybym była dobrą wróżką, chciałabym żeby każde dziecko ze swoją rodziną mogło przeżyć to co my przeżyliśmy dzięki Wam."

Za te słowa w imieniu FMM serdecznie dziękuję. Dziękuję również:
- firmie Volkswagen Poznań - za użyczenie samochodu, którym Jagoda i jej rodzina dojechała do i z Warszawy,
- Maciejowi, naszemu przewodnikowi - za opiekę i stworzenie cudownej atmosfery podczas odkrywania uroków Paryża
- biurowi podróży Rainbow Tours, za organizację naszego pobytu w Paryżu.
- cudownym marzycielom, za ich piękne marzenie.