Moim marzeniem jest:

wyjazd do Disneylandu i spotkanie z Mini

Maja, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2016-10-21

Duże oczy, uśmiechnięte usta i żywy piesek przy nodze – oto Maja i jej czworonożny przyjaciel Koko, który towarzyszy dziewczynce niemal przez cały czas. Zwie go ona swoją córką i tak też traktuje – głaska, tuli, czesze i stroi, wpinając w grzywę różowe kokardki. Bo taka właśnie jest nasza nowa podopieczna – niezwykle ciepła i opiekuńcza.

 

Zanim odwiedziłyśmy dziewczynkę, podpytałyśmy jej mamę, jaki prezent możemy przynieść ze sobą, aby przełamał pierwsze lody i umilił spotkanie. Usłyszałyśmy, że odkąd w domu zamieszkała Koko, Maja schowała wszystkie zabawki, uznając, że niepotrzebnie będę skupiały jej uwagę, podczas gdy ona chce ją poświęcił pieskowi, ale tak naprawdę ucieszy się ze wszystkiego. Tak też było – wybrane przez nas książeczki o zwierzętach, szmaciana lalka i kilka gadżetów przypadły do gustu nie tylko Mai, lecz także Koko.

 

Prawie dwugodzinna wizyta w domu Mai przebiegła w bardzo miłej atmosferze. Po rozpakowaniu torby z upominkami i przedstawieniu się, wyjawiłyśmy cel naszej wizyty. Co prawda Marzycielka wiedziała, że istnieje coś takiego jak Fundacja Mam Marzenie, jednak nie znała szczegółów naszej działalności. Kiedy przedstawiłyśmy jej kategorie marzeń wraz z przykładami, dziewczynka stwierdziła, że to nie jest jeszcze ta chwila, w której świat usłyszy o jej największym pragnieniu. Doskonale rozumiemy, że nie jest to prosta sprawa, wymaga ona bowiem przemyślenia i podjęcia ważnej decyzji. Maja wie, że będziemy cierpliwie czekały do czasu, aż w jej sercu zrodzi się pomysł na wyjątkowe marzenie. 

spotkanie - poznanie marzenia

2017-01-27

Od naszego ostatniego spotkania z Mają minęło kilka tygodni. Szłyśmy na nie, zadając sobie pytanie, czy dziewczynka przemyślała sprawę swoich największych pragnień. Podczas poprzedniej wizyty, kiedy przez dobrą godzinę oglądałyśmy wspólnie naszą magiczną fundacyjną książkę i opowiadałyśmy Mai o dzieciach, które swoją wielką przygodę pod tytułem „spełnienie marzenia” mają już za sobą, naszej bohaterce momentami świeciły się oczy. Wskazała nam wtedy kilka typów, które spisałyśmy na dwóch kartkach – jedną zabrałyśmy ze sobą, druga została u Mai, żeby mogła mieć ją zawsze przed oczami, co miało pomóc w podjęciu decyzji. Pewnie jesteście ciekawi, co znajdowało się na owej liście. Otóż były na niej: wyjazd nad ciepłe morze, spotkanie z Justinem Bieberem, zagranie w serialu „Szkoła” lub „Szpital”, wizyta w Disneylandzie. Jak widać, wyobraźnia naszej Marzycielki jest nieograniczona. Końcem końców okazało się, że pierwsze miejsce w plebiscycie na największe marzenie Mai zajął podbój Disneylandu, podczas której dziewczynka chce spotkać się z ukochaną Myszka Mini. To jednak nie wszystko, bowiem Maja gotowa jest na skorzystanie z mocy atrakcji, które kryje w sobie bajowa krainy Walta Disneya. Nie wyobraża też sobie, aby nie spotkać księżniczek Elsy i Anny z kultowej „Krainy lodu”, ta bajka zajmuje bowiem ostatnio czołową pozycję w jej sercu.

Kiedy opowiadałyśmy Mai, jak wyglądają spotkania z postaciami z bajki, ich wielka parada czy wieczorny pokaz sztucznych ogni, na jej twarzy pojawiał się nieśmiały uśmiech, którego – choć bardzo się starała ze względu na wrodzoną skromność – ukryć nie była w stanie. Wiemy, że ta radość do preludium przed eksplozją szczęścia, jaka uderzy już na miejscu, w tej magicznej podparyskiej krainie. Każdy z Państwa może ją spowodować, adoptując marzenie Mai, do czego gorąco namawiamy.

spełnienie marzenia

2017-07-18

Już ponad siedem tysięcy razy na ustach naszych podopiecznych gościł uśmiech. Tym razem pojawił się u Mai, która pojechała do upragnionego Disneylandu. Zanim jednak się w nim znalazła, odbyła pierwszą podróż samolotem, która sprawiła jej ogromną przyjemność. Energia wprost roznosiła dziewczynkę. Z lubością patrzyła na chmury, które w jej wyobraźni były śniegiem.

 

Dwa i pół dnia, które Marzycielka spędziła w podparyskim parku rozrywki, to czas korzystania z jego atrakcji oraz dzielonej z mamą i siostrą radości. Ta drużyna dzielnych kobiet pokonywała z werwą uliczki Disneylandu. Zatrzymywała się tam, gdzie coś zwróciło uwagę Mai. Obowiązkowe przystanki były więc przy kręcących się w kilku kierunkach filiżankach i samochodach, przed królestwem Alladyna, gdzie dziewczyny wskoczyły na latające dywany, i przed ruchomymi Dubmo, czyli karuzelą z uroczymi i uśmiechniętymi słońmi z zadartymi trąbami. Na kilka minut Maja zamieniła się też w Remy’ego z bajki „Ratatuj”. Siedząc w wagoniku, udała się na zaplecze kuchni, gdzie zręczna mysz uciekała przed zdenerwowanym kucharzem. Trudno opisać, co czuła, kiedy zwinnym ruchem unikała zderzenia z ogromną chochlą, albo robiła susa pod szafkami – to po prostu trzeba przeżyć. Z wielkim zaciekawieniem Maja poznawała też pracę rysowników, którzy dzięki swojemu ogromnemu talentowi tworzą bajkowe postacie. Nie mogła się nadziwić, jaką cierpliwością i precyzją muszą się wykazać przy tworzeniu każdego elementu oraz ruchu Myszki Miki i jej towarzyszy. Marzycielka postanowiła także spróbować jazdy samochodem. Wyposażone w gaz auto mknęło po specjalnym torze, obijając się od czasu do czasu od barierki. Dzięki pomocy mamy Maja szczęśliwie dojechała do mety, bogatsza o nowe doświadczenia.

 

Drugiego dnia pobytu w Disneylandzie Maja zobaczyła zapierający dech w piersiach pokaz bajek na zamku – tym, który każdy z nas zna doskonale, bowiem pojawia się on na początku każdej bajki spod znaku Walta Disneya. Pytanie, czy jej się podobało, jest retoryczne – nie ma bowiem możliwości, aby na nikim nie zrobiło to wrażenia. Rozradowana twarz Mai była doskonale widoczna w blasku sztucznych ogni, i to w zasadzie była najlepsza oznaka tego, pod jakim wrażeniem była dziewczynka.

 

Maja jechała do Disneylandu również po to, aby spotkać się z Myszką Miki. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że jest ona większa od przeciętnego człowieka. Zupełnie nie współgrało to z obrazem tej postaci, jaki Marzycielka stworzyła w swojej głowie – tam Miki była telewizyjnych rozmiarów. Maja była pewna, że wskoczy jej ona na rękę i się do niej uśmiechnie. Jak widać, dziecięca wyobraźnia nie ma granic, o czym każdego dnia możemy przekonywać się osobiście, spełniając marzenia takich dzieci jak Maja, i mając z tego mnóstwo frajdy.