Moim marzeniem jest:

Zostać lekarzem - sanitariuszem

Mateusz, 3 lata

Kategoria: być

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-09-14

Piątek popołudniu zazwyczaj kojarzy się z początkiem weekendu i wypoczynku, ale nie nam...
My nawet wtedy mamy obowiązki, ale za to jakie przyjemne :) Tego piątku na przykład, razem z Martyną byliśmy z pierwszą wizytą u trzyletniego Mateuszka. Nasz wywiad zdobył informacje o tym, że ulubionym bohaterem chłopca jest Strażak Sam, a idealnym "Lodołamaczem" byłby zdalnie sterowana karetka. Szukaliśmy i jednego, i drugiego wszędzie, ale niestety bezskutecznie. Wpadliśmy więc z Martyną na pomysł, żeby połączyć dwa w jedno i kupić zdalnie sterowany samochód strażacki. Prosto z zakupów ruszyliśmy do szpitala na rozmowę...
Pierwsze, co zrobiliśmy, to oczywiście podarowaliśmy Mateuszkowi prezencik, za co on odwdzięczył się słodkim uśmiechem - znaczy się podobało :) Kamień spadł nam z serc, a Mama dla pewności jeszcze dodała, że to samochód Strażaka Sama i już całkiem nie można było chłopca odpędzić ;) Nawet nie zwrócił większej uwagi na książeczki, które przynieśliśmy do "kompletu". Chociaż nie do końca można tak powiedzieć... Posłużyły one do budowy mini toru dla autka :) Mateuszek nie mógł wstawać, a nie widział samochodu, jak jeździł po podłodze, więc trzeba było coś wykombinować, żeby mógł się swobodnie bawić nową zabawka. A jeździł nim, jak szalony - i w jedną, i w drugą stronę. Nawet czasem rozpędzał go na tyle mocno, że z hukiem odbijał się od ścianki łóżka, co było oczywiście dodatkową atrakcją i ubawem :) Po pewnym jednak czasie dał się skusić na postawienie autka na podłodze i jazdę... po nogach i wszystkim innym, po czym się dało ;) Mateusz był na tyle pochłonięty, że nie było w ogóle mowy, żeby go odciągnąć, więc nasze sakramentalne pytanie zadaliśmy tak "przy okazji". Mateusz powiedział, że bardzo lubi straż pożarną (wyszło zamiłowanie do Strażaka Sama), policję i karetki. Zapytałem czy chciałby zostać strażakiem i odpowiedź zupełnie mnie zaskoczyła, bo powiedział "nie"! Mama też wyglądała na zdziwioną, ale ja pytałem dalej. Może więc policjantem? Tak, bo fajnie by było pojeździć na sygnale za przestępcami, ale najbardziej chciałby pojeździć karetką. Chciałby być tam w środku, gdzie leżą ludzie i badać ich, i robić im zastrzyki ,i ich leczyć. A już całkiem najlepiej by było w takim samolocie - karetce :) Marzenie po prostu... jak marzenie ;) Wszystkich nas zaskoczyło, ale jak najbardziej pozytywnie. Takie fantastyczne marzenia aż chce się spełniać! To nie pozostaje nam nic innego, jak ostro brać się do roboty i szykować miejsce pracy doktorowi Mateuszkowi :)

 

 

Autor: Kamil S.

spełnienie marzenia

2007-11-18


O tym, co działo się w czasie pierwszego dyżuru Doktora Mateusza zdań ciekawych kilka...

 Godz. 9. 00

- wolontariuszki Gośka i Ewelina zjawiają się w domu Marzyciela. Mają bojowe zadanie - przywieźć Doktora Mateusza na stację Pogotowia na ulicy Spadochroniarzy w Lublinie, gdzie zacznie on pracę na stanowisku ratownika medycznego. Na miejscu dowiadują się, iż Doktor Mateusz nie śpi od godziny 6.30, a pierwsze, co powiedział po przebudzeniu, to: „Mamo, mamo! Ubieraj mnie, ja chcę już jechać!” W profesjonalnym stroju ratownika medycznego Doktor Mateusz wygląda fantastycznie! Otrzymuje od nas identyfikator ze zdjęciem, stetoskop. pieczątkę lekarską, masę środków opatrunkowych i strzykawek. Jest w bardzo dobrym nastroju i nie może się doczekać kiedy zacznie pracę.



Godz. 10.00

- Doktor Mateusz, w eskorcie Rodziców i wolontariuszek, pojawia się na Pogotowiu. Zostaje uroczyście powitany przez Dyrektora Pogotowia - Pana Kuleszę i Ratowników. Otrzymuje od nich Medal z napisem „Dla najmłodszego Ratownika Medycznego”, dyplom, plecaczek, Misia - Medyka i inne gadżety. W międzyczasie udziela kilku wywiadów otaczającym go ze wszystkich stron dziennikarzom. Wyposażony w profesjonalny sprzęt jest gotowy do ruszenia na pierwszą akcję ratunkową.



Godz. 10. 20

- O rany! Pierwsze wezwanie!!! Ktoś się oparzył! Doktor Mateusz na kolanach swojego Taty rusza na sygnale karetką numer 6 wraz z ratownikami: Panem Pawłem, Panem Marcinem i jeszcze jednym Panem Marcinem w kierunku alei Racławickich.



Godz. 10.25

- Doktor Mateusz i ekipa są już na miejscu. Mieszkańcy bloku, pod który przyjechali są przerażeni. Wszyscy zadają pytania - co się stało? kto zasłabł? Po chwili okazuje się, że to studentka Marzena się poparzyła! Jej ręką wygląda naprawdę źle. Trzeba zrobić fachowy opatrunek z użyciem Panthenolu. Pan Marcin pokazuje Doktorowi Mateuszowi, że Panthenol może służyć również do zabawy - przecież tą piankę można się tak świetnie rzucać po nosach! Doktor Mateusz stwierdza, że oparzenie studentki Marzeny jest drugiego stopnia, więc nie kwalifikuje się do leczenia szpitalnego. Pacjentka, już w momencie żegnania się z Doktorem Mateuszem, stwierdza, że czuję się lepiej.



Godz. 10. 45

- Doktor Mateusz prosto od oparzonej pacjentki musi udać się w błyskawicznym tempie na Osiedle LSM. Ktoś ma ostre zatrucie pokarmowe! Pacjenci czują się tak źle, że jadąc do nich, trzeba przejeżdżać przez skrzyżowania na czerwonym świetle. Na miejscu okazuje się, że Ela i Szczur Witek zatruli się wczorajszą kolacją. Bardzo bolą ich brzuszki, wymiotują i mają biegunkę. Doktor Mateusz jednak nie traci zimnej krwi. Po osłuchaniu Eli stwierdza wraz z Panem Pawłem, że „serce jakieś jest” i że będzie dobrze. Wypisuje jej receptę na litr syropu i Hydroxyzynę, zaleca wziąć 2 tabletki rano, 4 wieczorem i popić syropem. Natomiast badając Szczura Witka ze zdziwieniem spostrzega - „ma gardło!” Z Witkiem niestety jest gorzej niż z Elą - musi dostać zastrzyk. Doktor Mateusz robi go tak profesjonalnie, że Witek na pewno nie będzie miał sińca. Na koniec Doktor Mateusz przesyła Eli dziesiątki buziaków, a ta będąc pod jego urokiem, mówi, że życzyłaby sobie więcej takich „całuśnych” lekarzy. Natomiast koleżanka Eli i Witka obiecuje udać się do apteki po lekarstwa dla swoich przyjaciół.



Godz. 11.02

- Ekipa karetki nr 6 jest już na Choinach. Doszło do wypadku na placu zabaw. Pięcioletnia Matylda huśtała się na huśtawce bez zapięcia łańcuszka ochronnego i spadła.. Bardzo boli ją nadgarstek i jest potłuczona. Doktor Mateusz, po okryciu dziewczynki kocem ratunkowym, decyduje o przeniesieniu jej do ambulansu. Po drodze woła do Mamy -„Mamo, gdzie jest moje, to?” Mama oczywiście wie, że chodzi o stetoskop i szybko spieszy poprawić go na szyi swojego dzielnego synka, układa go tak, aby się już więcej nie przekręcał. Po dokładnym zbadaniu Matyldy i usztywnieniu ręki, Doktor Mateusz orzeka, że wcale nie jest z nią tak źle jak się na początku mogło wydawać. Jednak jest oburzony tym, że tata Matyldy pozwolił jej o tej porze roku bawić się na huśtawkach. O, nie!!!! Wypadek samochodowy na Sudeckiej! Trzeba szybko jechać!!!



Godz. 11.18

- Pogotowie jest już na miejscu wypadku. A policji jeszcze nie ma! Okazuje się, dwa samochody zderzyły się ze sobą. Pan Marcin krzyczy - „Nie pali się?! Jeśli się nie pali, to jest dobrze! Uff, nie pali się!” Ale ile tu rannych! W jednym samochodzie są dwie panie, a w drugim dwóch panów i jeszcze jedna pani. Obok jednego z samochodów jest kałuża krwi. Panie są w zdecydowanie lepszym stanie niż panowie. Na szczęście wszyscy są przytomni. Przyjeżdża policja, szybko wita się z doktorem Mateuszem i zabiera się za zabezpieczenie miejsca wypadku. Doktor Mateusz stwierdza, że jedna karetka nie wystarczy! Trzeba dzwonić po następną! Niestety nie przyjedzie, chyba wszystkie są zajęte. Musi sam wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Robi to bez paniki. Najpierw zajmuje się tymi pacjentami, którzy są w najgorszym stanie. Zaczyna od założenia im kołnierzy. Następnie przystępuje do ratowania Bartka, który ma silny krwotok z nosa. Po chwili okazuje się, że jeden z panów, w dodatku też o imieniu Mateusz, ma złamaną rękę. Koniecznie trzeba założyć mu gips. Jedziemy na Spadochroniarzy!!! A panie mają tylko kilka siniaków, więc już same sobie poradzą.



Godz. 12.02

- Ekipa karetki numer 6 uznaje, że życiu i zdrowiu ich pacjentów nie grozi niebezpieczeństwo, w związku z tym zostawia ich na chwilę w karetce i udaje się na zwiedzanie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Ich wizyta wzbudza ogromne zainteresowanie wśród pracowników CPRu. Doktor Mateusz jest oprowadzony po budynku i poznaje różne jego zakamarki. Najwięcej uwagi poświęca wozom strażackim. Przez pracujące tam panie zostaje okrzyknięty najbardziej rezolutnym ratownikiem medycznym.



Godz. 12. 29

- Doktor Mateusz przystępuje do zagipsowania ręki Mateusza, poszkodowanego w wypadku na Sudeckiej. Na szczęście pacjent dzielnie radzi sobie z silnym bólem, więc Doktor Mateusz nie ma z nim żadnych problemów. Stwierdza, że zakłada gips w oczywistym celu - po to, żeby ręka przestała boleć i żeby... miał gdzie malować i przybijać swoje pieczątki. Trzeba zaznaczyć, że nikt nie miał jeszcze takiego gipsu na ręce jak poszkodowany Mateusz - cały w pieczątkach „DOKTOR MATEUSZ, DOKTOR MATEUSZ, DOKTOR MATEUSZ”. Na koniec gipsowania Pan Paweł mówi, że ponieważ jest to lewa ręka, to pacjent może wykonywać wszystkie czynności. Tymczasem okazuje się, że poszkodowany Mateusz jest leworęczny.



Godz. 12. 45

- Ostatni kwadrans w pracy Doktora Mateusza. Wszyscy chcą mieć z nim zdjęcie, każdy chce go wziąć na ręce. Wszystko dlatego, że to jest nadzwyczajny Doktor! Jednak nie ma tak lekko, Doktor Mateusz jest zmęczony po ciężkim dyżurze i zezwala tylko na zdjęcia grupowe. Jeszcze raz ogląda podarunki od Pogotowia i jest gotowy do powrotu do domu. Na koniec daje pionę, dziesionę i pietnachę Panom Ratownikom, i jeszcze żółwika i dziękuję im za miłą współpracę.



Godz. 13.00

- Wolontariuszka Gośka odwozi Doktora Mateusza do domu. A nam żal serca ściska, że to już koniec tak fantastycznego dyżuru...

 

Marzenie Mateusza było 99. marzeniem, jakie spełniliśmy w naszym oddziale. I trzeba powiedzieć, że jest ono ewenementem na skalę krajową - do tej pory żaden Marzyciel nie jeździł karetką jako ratownik medyczny. A u nas kto? Trzyletni chłopiec, który jest bardzo mądry i śmiały jak na swój wiek.

 

Mamy nadzieję, Mateuszku, że radość, której dzisiaj doświadczyłeś pomoże Ci w walce z chorobą. I trzymamy kciuki za wizytę kontrolną, na której obiecałeś pojawić się w stroju ratownika!!!

 

A teraz czas na

PODZIĘKOWANIA

:

 

Największe podziękowania należą się

Wojewódzkiemu Pogotowiu Ratunkowemu SP ZOZ w Lublinie

.

 

Dziękujemy Panu

Zdzisławowi Kuleszy

, Dyrektorowi Pogotowia za zgodę na realizację marzenia Mateusza i za serdeczne powitanie go na dyżurze.

 

Dziękujemy Pani

Elżbiecie Pawłowskiej

> za zaangażowanie i wiele życzliwości w organizacji dzisiejszego dyżuru.

 

Ogromnie dziękujemy Panom Ratownikom - Panu

Pawłowi Krasowiczowi

, Panu

Marcinowi Dąbskiemu

> i Panu

Marcinowi Krawczykowi

za niesamowitą współpracę z Doktorem Mateuszem. Dali Panowie z siebie maksimum i jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Taka Służba Zdrowia, to prawdziwa SŁUŻBA! Dziękujemy!

 

Gorące podziękowania należą się również

Producentowi odzieży Akatex z Bielska-Białej

za uszycie stroju ratownika medycznego dla Doktora Mateusza w zaskakująco szybkim tempie.

 

Dziękujemy także

Policji

za przybycie na miejsce wypadku.

 

Dziękujemy wszystkim, którzy w najdrobniejszy sposób przyczynili się do urzeczywistnienia marzenia Mateusza, a są to:

Marzena G., Edyta D., Basia M., Matylda P. i jej tata Pan Sławek P., Mateusz W.

(mamy nadzieję, że ręka szybko powróci do wcześniejszej sprawności) i

Mateusz J

.

 

Sądzę, że wszyscy będziemy długo pamiętać o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Chociaż studiuję polonistykę i powinnam posługiwać się piękną polszczyzną, to nie potrafię określić słowami naszych przeżyć, bo tego trzeba było po prostu doświadczyć!!!

 

 

Autior: Ewelina P.