Moim marzeniem jest:

Osiołek

Oliwia, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-12-04

Nasza nowa Marzycielka - czteroletnia Oliwia przywitała nas razem ze swoją mamą. Była niesamowicie przejęta. Dowiedziałyśmy się, że cały dzień z niecierpliwością czekała na naszą wizytę. Troszeczkę ośmielił ją lodołamacz - lalka z całą masą niezbędnych akcesoriów. Bardzo jej się spodobała. Uważnie oglądała każdą rzecz, potem nakarmiła lalkę, przebrała ją w fioletowe śpioszki i położyła spać. Wtedy zaproponowałyśmy jej, żeby narysowała to, o czym marzy. Marzycielka chętnie zabrała się do pracy. Zaskoczyła nas ogromna wyobraźnia Oliwii. Pod koniec spotkania Marzycielka zabrała nas do salki komputerowej i pokazała swoje ulubione gry. Okazało się, że jest fanką gry "Hugo". Niestety, nie dowiedziałyśmy się, jakie jest marzenie dziewczynki. Postanowiłyśmy dać jej więcej czasu do namysłu. Jesteśmy pewne, że niebawem poznamy to najskrytsze i największe pragnienie i wtedy postaramy się je szybciutko spełnić. Czekamy na to z niecierpliwością!

spotkanie

2007-12-11

Dokładnie tydzień po pierwszym spotkaniu odwiedziłyśmy Oliwię w szpitalu po raz kolejny, by dowiedzieć się, jakie jest jej najważniejsze marzenie. Poprzednim razem dziewczynka obiecała nam, że pomyśli o tym poważnie i dokładnie się zastanowi.

Jak obiecała, tak też uczyniła. Czekał już na nas przygotowany rysunek przedstawiający... konia! Dziewczynka opisała nam też dokładnie, jaki to ma być koń. Koniecznie musi to być klacz, brązowej maści, nie za stara i nie za młoda, dobrze ułożona i potrafiąca obchodzić się z dziećmi. I lubiąca towarzystwo kucyków (rodzina Oliwii mieszka na wsi i ma kilka kucyków).

Droga Oliwko, Twoje niezwykłe marzenie to dla nas prawdziwe wyzwanie, dołożymy wszelkich starań, byś już niedługo mogła się cieszyć z jego spełnienia!

spotkanie

2008-02-15

Podczas kolejnych spotkań z naszą małą Marzycielką i jej rodzinką najważniejsze z marzeń dziewczynki uległo małej modyfikacji. Zamiast konia z siodłem Oliwia chciałaby mieć własnego osiołka!:) To marzenie jest nie mniejszym wyzwaniem niż poprzednie, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zostało urzeczywistnione!

spełnienie marzenia

2008-05-04

Pierwotne marzenie Oliwii wprowadziło trochę zamieszania w naszym oddziale:) Sprawa się wyjaśniła po akceptacji marzenia w postaci żywego osiołka dla Oliwii przez lekarza. Krystyna wyszukała nie tylko oczekiwanego osiołka, ale także, w porozumieniu z jego dotychczasowym właścicielem, zamówiła stosowne dla dziecka siodło ze wszelkimi szykanami, oraz dostarczenie "marzenia" Oliwii do niej do domu.

Wszystko zostało dograne i umówione z rodzicami naszej milusińskiej Marzycielki na sobotę 5 kwietnia. Po rzuconym haśle przez Krysię, zgłosiły się jeszcze Ola i Lidka jako wolontariuszki towarzyszące temu niesamowitemu wydarzeniu. Pod dość daleko oddalony od Bydgoszczy dom Oliwki, przed godziną 12-tą w południe, zajechał samochód z przyczepką, w której stał trochę oszołomiony osiołek, oraz samochody z wolontariuszkami. Przywitało nas głośne szczekanie kilku psów, na szczęście zaraz pojawił się dziadek Oliwii, który otworzył bramę i można było wwieźć nasz "dar" na podwórze. Po chwili zjawiła się prawie cała rodzina Marzycielki; najpierw tata i bracia, a potem Oliwia z mamą. W tym czasie panowie, którzy przywieźli Cypiska (okazało się, że tak nazywa się osiołek) z niejakim trudem wyprowadzili go z przyczepki. Wypisek był chyba trochę zmęczony, bo miał za sobą drogę aż z Inowrocławia, ale dzielnie stanął gotowy do powitania, kiedy nadeszła jego nowa "Pani". Dziewczynka rzeczywiście okazała się "koniarą", jak powiedział Jej dziadek, od razu przywitała się z Cypiskiem głaszcząc go po pysku, karku i uszach. Po założeniu siodła zaraz poprosiła, żeby Ją na nim posadzić. Było to bezpieczne, ponieważ dotychczasowi właściciele wiedząc, jaki jest cel jego kupna, bardzo dobrze przygotowali osiołka do chodzenia pod siodłem z dzieckiem.

Bracia Oliwii też ciepło przyjęli nowe zwierzę w gospodarstwie i obiecali, że nie zapomną, iż jest to "osobisty rumak" Oliwki.

Później wszyscy towarzyszyli odprowadzeniu Cypiska do przygotowanego miejsca w stajni, gdzie od razu poczuł się swojsko, bo były tam dwa kuce i koza z malutkimi kózkami.
Oliwia zapewniała nas, że bardzo podoba się Jej Cypisek i wyglądała na naprawdę zadowoloną. Całe to zamieszanie troszkę zmęczyło naszą Marzycielkę, także po szybkiej wspólnej herbacie i kawie pożegnałyśmy gościnną rodzinę. Na koniec wizyty Krystyna uprzedziła, że przyjedzie do nich też "Gazeta Pomorska" na krótki reportaż.