Moim marzeniem jest:

Xbox kinect z grą Kinectimals

Julka, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2016-01-06

Z wizytą do Julki wybraliśmy się w mroźne, styczniowe popołudnie. Gdy tylko zobaczyliśmy w drzwiach uśmiechniętą od ucha do ucha twarz naszej Marzycielki, natychmiast zapomnieliśmy o przejmujących chłodzie, który panuje na zewnątrz. Dziewczynka przywitała nas tak, jakbyśmy znali się od dawna. Po krótkiej pogawędce rezolutna 4-latka zaprosiła nas do swojego pokoju, gdzie mogliśmy podziwiać imponującą kolekcję zabawek. Jej znaczną część stanowiły postaci z ulubionej bajki Marzycielki - "My little pony". Wspaniale trafiony okazał się nasz lodołamacz – konik z helikopterem z kolekcji kucyków Pony. Jula zapowiedziała, że zabierze go na najbliższą wizytę w szpitalu.  Znalazła się też chwila na mały, ale jakże efektowny, pokaz taneczny w wykonaniu Julki - nawet najlepsze cheerleaderki miałyby, od kogo się uczyć!
Tego dnia nie było czasu na nudę, a kolejny punkt programu stanowiły gry planszowe. Najwięcej czasu spędziliśmy przy planszy do Chińczyka, a dziewczynka okazała się wyjątkowo wymagającym przeciwnikiem. Nie było równych Julce na kostce, co chwilę wypadało 6 oczek.
 Dopełnieniem spotkania było poznanie marzenia Julki. Julka szybko wypowiedziała nam swoje największe marzenie.  Jest to konsola Xbox z sensorem ruchu kineckt i pakietem gier, wśród nich "Kinectimals". Julia na sama myśl o grze, którą miała okazje poznać u koleżanki cała była podekscytowana. Widać było błysk w oczach, gdy opowiadała w co będzie grała gestykulowała calym ciałem.
Po tak wspaniałej gościnie nie możemy zrobić nic innego, jak zakasać rękawy i brać się za spełnienie marzenia! 

 

spełnienie marzenia

2016-02-01

Julcia tak bardzo nas sobą urzekła, ze nie mogliśmy pozwolić, aby zbyt długo czekała na spełnienie swojego marzenia. I tak też się stało. Gdy tylko Jula wyszła do domu, bo długim pobycie w szpitalu od razu umówiliśmy się, że ją odwiedzimy. Nasza Marzycielka wiedziała, że będzie miała gości, ale jakich.. to już sama się domyśliła.. :) Mama Julki opowiadała jak to Jula była ciekawa czy ciocia z wujkiem przywiozą jej x-boxa. Gdy wreszcie dojechaliśmy do Julki zobaczyliśmy dziewczynkę z pięknym uśmiechem i od razu było widać, ze nie mogła doczekać się naszej wizyty.


Zawstydzona Julka szybko wzięła się za rozpakowywanie dużego pudełka, w którym wiedziała, co się znajduje. Uśmiech nie schodził z twarzy Marzycielki.
Tata Julki razem z wolontariuszem Krzyskiem od razu zaczęli podłączać konsolę, a my z Julką przez ten czas próbowałyśmy zbudować coś z klocków lego. Jednak to nie było takie łatwe, żeby skupić się na klockach skoro za plecami jest jej wymarzony prezent. Jula po chwili zostawiła klocki i obserwowała jak panowie podłączają sprzęt. Sama konsola nie sprawiłaby dziewczynce tyle radości, ale wraz z grą, o której marzyła- Owszem!
Gdy tylko konsola została podłączona Julka musiała sprawdzić czy i jak działa. Odpaliła grę i do dzieła!
Ile radości i śmiechu było podczas wybierania zwierzątka, którym będzie się zajmowała w grze. Jula skakała ze szczęścia i nie mogła oderwać oczu od zabawnej pandy, która podawała łapkę i powtarzała wszystko co zrobiła Julka. Pandzia dostała imię  ‘Kin’, Julka uczyła swoje zwierzątko wykonywać komendy, obracała się, skakała, klaskała i kładła, a panda wszystko powtarzała.
Julka bawiła się z Kin piłką i przy tym było chyba najwięcej radości. Julia skakała i cały czas machała raczkami, aby odbić piłkę do Kin. Powiem w tajemnicy, ze to nie taka łatwa sprawa. Julka pozwoliła nam spróbować swoich sił i było ciężko. Nasza Marzycielka zdecydowanie najlepiej sobie radziła!

Oj dużo było tej zabawy. Trzy godziny zleciały nam bardzo szybko. Julcia już była zmęczona zabawą, bo zużyła naprawdę dużo energii. Pojechaliśmy do domu a Jula z uśmiechem na twarzy poszła spać, ale następnego dnia wstała z samego rana i już od ósmej grała na konsoli! :)

Tuz przed wyjściem zapytaliśmy Julcię czy spełniło się jej marzenie, z uśmiechem na twarzy pokiwała główką i cichutko zawstydzona powiedziała „Tak” .
To dla nas najważniejsze słowo tego dnia. Jednak nie tylko to słowo, ale radość, która biła od Julci na pewno jeszcze bardziej zmotywowała nas do dalszej pracy oraz do spełniania kolejnych dziecięcych marzeń!

Julcia- Nigdy nie przestawaj marzyć!! :)