Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Zuzanna, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2015-11-14

"Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma swoją nazwę. Nazywamy je nadzieją."

Jostein Gaarder

Nie mogła zasnąć. Budziła się w nocy. Myślała. Zastanawiała się. Tak trudno się zdecydować. Tak trudno dokonać wyboru. Kiedy w głowie tyle marzeń. A w sercu nadzieja na ich spełnienie.

Wstała o poranku. Niecierpliwie wyglądała przez okno swojego pokoju, wypełnionego ukochanymi pluszowymi bohaterami najpiękniejszych bajek. To bardzo trudne, kiedy choroba uniemożliwia samodzielne poruszanie się. Kiedy każda prozaiczna czynność wymaga wysiłku i pomocy bliskich. Tak, być może świat bajek to ucieczka w nierzeczywistą rzeczywistość. W marzenia, że tak jak w bajce zawsze jest szczęśliwe zakończenie. Rysuje je później, najpiękniej jak potrafi, a potrafi pięknie rysować.

Na szczęście tylko lewa ręka i lewa nóżka są niesprawna z powodu choroby. Choć obie wyrywają ją do tańca w rytm ukochanych piosenek. Muzykę uwielbia i Agnieszkę Chylińską. To nieprawdopodobne ile energii ma ta mała, ledwie dziesięciolatka dziewczynka. Ile dyplomów, nagród, zapału, żeby nie zmarnować żadnego dnia, żeby nie przespać kolejnej szansy na przygodę.

Są! Są! Przyjechali! Przyjechali, aby poznać i spełnić moje MARZENIE.
Bo już wiedziała, już była pewna i tak bardzo, bardzo chciała zapytać czy to możliwe, że marzenia się spełniają. Że jej marzenie się spełni.
Marzenie, żeby spotkać swoich przyjaciół. Ukochanych bohaterów bajek Walta Disneya.

Troje wolontariuszy, którzy przyjechali właśnie do Niej. Którzy właśnie dla Niej przywieźli zieloną koszulkę z napisem "Nigdy nie przestawaj marzyć" i ślicznego pluszowego misia. Czy tak właśnie wyglądają Dobre Wróżki? Nie... to tylko elfy, posłańcy. Dobre Wróżki często są anonimowe, niewidzialne i dają wiele więcej, niż pluszowego misia.

Czy ktoś chce zostać Dobra Wróżką i pomóc spełnić marzenie Zuzi o wyjeździe do Disneylandu pod Paryżem?

spełnienie marzenia

2016-09-18

Ilekroć jesteśmy świadkami reakcji dziecka na spełnienie marzenia, pojawiają się w nas wielkie emocje, wzruszenie, niesamowita radość i uczucie szczęścia. Tym razem odczułyśmy to po wielokroć, bowiem w jednym czasie przyszło nam spełnić marzenia trzynaściorga dzieci.

15 sierpnia spotkałyśmy się z nimi po raz pierwszy na warszawskim lotnisku Okęcie. Początkowe nieśmiałe spojrzenia i delikatne uśmiechy szybko przerodziły się w bardziej odważne relacje. Dla niektórych dzieci było to spotkanie z dawno niewidzialnymi kolegami i koleżankami, których poznały w szpitalu, dla innych szansa na nowe znajomości, które z czasem być może przerodzą się w przyjaźnie. Bo choć nasi podopieczni przyjechali z różnych stron kraju, łączył je wspólny cel – dotrzeć do EuroDisneylandu.

Kiedy dzień później w godzinach przedpołudniowych naszym oczom ukazała się brama do raju z napisem „Disneyland Paris welcome”, nasi Marzyciele dosłownie wyskoczyli z siedzeń, które zajmowali podczas jazdy autobusem. Nagle w stosunkowo cichym pojeździe zapanował niesamowity gwar, słychać było śmiechy i okrzyki „Hurra Disneyland!”, „Jesteśmy w Disneylandzie!”, „O rety, Disneyland!”.

Dwa dni, które tam spędziliśmy, były przepełnione radością, uśmiechem, fascynacją, okrzykami zachwytu, ale też wzruszeniem, którego głównie dostarczały nam mamy naszych Marzycieli, szczęśliwe, że oto urzeczywistniają się sny ich ukochanych pociech. Obserwując je, podziwiałyśmy, że mimo trudów życia same nie straciły dziecięcej spontaniczności i razem ze swoimi latoroślami korzystały ze wszystkich atrakcji, jakie na tacy podawał im podparyski park rozrywki. A było z czego wybierać. Jednych fascynowały te strefy, w których poziom adrenaliny znacznie wzrastał, spieszyli więc czym prędzej na rollercoastery i do miejsc, które kryją w sobie mroczne tajemnice i w których straszy niejeden duch. Inni woleli atrakcje, które aż tak bardzo nie przyspieszały bicia serca, beztrosko zasiadali więc na kierownicą samochodzików, albo wyruszali w szaloną podróż latającym dywanem czy kręcącą się filiżanką. Grupa młodszych dziewczynek odliczała minuty do spotkania z Anną i Elsą, czyli bohaterkami „Krainy lodu”, kilkuletni chłopcy czym prędzej chcieli spotkać się z Chudym z „Toy Story” u bohaterami bajki „Auta”. Wszyscy cierpliwie czekali w kolejkach, aby móc uściskać swoich ulubionych bajkowych bohaterów i zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia – wśród tych najpopularniejszych były oczywiście Myszko Miki i Minnie. Niesamowitych wrażeń dostarczyła wszystkim wieczorna parada z udziałem najpopularniejszych bajkowych bohaterów, a także nocny pokaz multimedialny na fasadzie zamku, którego kulminacją był pokaz sztucznych ogni. Co zabawne, niektórzy wracali z niego, smacznie śpiąc w ramionach ukochanych mam.

Tak oto minęły nam dwa cudowne dni w Disneylandzie. Gdyby zliczyć, ile w sumie pokonaliśmy kilometrów, zrobiłby się z tego niezły maraton. Grunt, że wszyscy ukończyli go z uśmiechem na ustach i radością w sercu. My do dziś słyszymy zaś chóralne „tak”, wykrzyczane przez naszą wesołą grupkę w odpowiedzi na pytanie: „czy spełniło się wasze marzenie?”. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym było to możliwe.