Moim marzeniem jest:

Przenośna konsola do gier

Łukasz, 11 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-12-01

Piątkowym porankiem razem z Gosią L. wybraliśmy się z pierwszą wizytą do kolejnego Marzyciela (jedenastoletniego Łukasza). Trafiliśmy na fantastyczny dzień, bo Łukasz wychodził wtedy do domu. Co prawda na razie tylko na dwa tygodnie, ale już coraz bliżej do powrotu na stałe. Od progu serdecznie przywitała nas mama. To właśnie za jej sprawą wiedzieliśmy, co możemy przynieść Łukaszowi jako "lodołamacz"- dowiedzieliśmy w czasie rozmowy telefonicznej, że chłopiec bardzo lubi grać w Simsy, więc kupiliśmy mu zestaw dodatków do gry, z czego był bardzo zadowolony.

Zaczęliśmy więc rozmowę. Łukasz był do niej już przygotowany, bo poznaliśmy się wcześniej przy okazji spełnienia marzenia Piotrka, z którym wówczas leżał na Sali(ale ten szpital mały;))i dobrze wiedział czym pachnie nasza wizyta. Bez większych problemów oświadczył Gosi, co jest jego największym marzeniem, a i z podaniem pozostałych opcji nie miał kłopotu. Na pytanie "jak się czujesz" bez zająknięcia odpowiedział, że dobrze, co mama skomentowała: "Jemu zawsze wszystko mija, kiedy mamy jechać do domu, jak ręką odjął": Nic dziwnego - niby wszędzie dobrze, ale w domu zawsze najlepiej! A jeszcze, jak się zgadali z Gosią, że mieszkają prawie że "za ścianą", to już całkiem Gosia była "swoja". Na domiar dobrego była wspaniała, słoneczna, typowo złotopolskojesienna pogoda. Nie można było sobie wymarzyć lepszej pogody na wyjście do domu... Nie zaprzątaliśmy więc Łukaszowi już głowy i ładnie się pożegnaliśmy, życząc mu wszystkiego najlepszego( 24.11. miał urodziny)

 

Autor: Kamil S.

 

spełnienie marzenia

2006-12-18

Na Łukasza zaczailiśmy się na oddziale dziennym hematologii i onkologii DSK. Na szczęście Marzyciel wpadł tam tylko na chwilę, na krótkie badania. To była wymarzona okazja, aby wręczyć mu wymarzoną konsolę. Oprócz dwóch maleńkich zielonych pudełeczek zabrałyśmy jeszcze ze sobą Mikołaja - przyjaciela fundacji, który twierdzi, że nigdy wolontariuszem nie zostanie, nie ma zamiaru się wzruszać, ale już niejeden raz nam pomógł. Kobiety wręczyły Łukaszowi paczuszki i to było wszystko, co mogły zrobić. Łukasz początkowo nie okazywał większych emocji, jakby nie wierzył, że to już TO. Spokojnie odwinął zielony papier, zastanawiał się, gdzie ta konsola, bo w pudełku było tylko jakieś cienkie maleństwo i dopiero po chwili stwierdził, że właśnie na to czekał. Nie obyło się bez kilku obco brzmiących okrzyków radości! Wow! Oooo! I tak dalej. Był jeszcze szeroooki uśmiech na twarzy Łukasza, który upewnił nas, że właśnie spełnia się to najważniejsze, największe, jedyne marzenie. A następne okrzyki radości były przy kolejnych grach, zwłaszcza ulubionych Simsach. To wszystko dzięki Mikołajowi, który dokonał wyboru. Łukasz dostał jeszcze samochodówkę, Fifę i cos bitewnego, ale niezbyt krwawego... Patrzyłyśmy z boku, jak mężczyźni dyskutują o settingsach, usb i innych strasznie tajemniczych sprawach. Ustawili co trzeba, żeby można było wypróbować grę. Faceci grali, a my z Karoliną nie mogłyśmy się nadziwić, że są takie maleńkie płytki z grami. Typowo babskie podejście.

Umówiliśmy się, że w razie problemów Łukasz zadzwoni do eksperta - Mikołaja. Ale nie przewidujemy raczej problemów, Łukasz też zapowiada się na komputerowego eksperta! Wręczyłyśmy Dyplom Marzyciela, pożegnaliśmy się z Łukaszem i Mamą Agnieszką życząc sobie wzajemnie Wesołych Świąt, no i pobiegłyśmy dalej spełnić kolejne marzenia, ponieważ na oddziale czekała na nas jeszcze trójka marzycieli.

Autor: Gośka P.