Moim marzeniem jest:

Meble do pokoju

Kasia, 9 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-08-01

Dziewięcioletnią Marzycielkę Kasię odwiedziłyśmy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie tuż po spotkaniu z Julitą. Wjechałyśmy tylko 5 pięter w górę na drugi Oddział Hematologii, gdzie pacjenci przyjeżdżają "na chwilę" i szybko uciekają do domu. W przypadku Kasi dom jest baardzo daleko, prawie w górach, wiec spieszyłyśmy poznać jej marzenie póki Marzycielka jest blisko nas. Na początek poszedł lodołamacz - zestaw malarski, bo jak dowiedziałyśmy się przedtem od Mamy Kasi, dziewczynka bardzo lubi rysować. Zdradziła nam, że wybiera wesołe tematy: kwiaty, motyle, słońce... Niestety, nie chciała zademonstrować swoich talentów - chyba trochę onieśmieliły ją dwie wypytujące ciocie... No i wyraźnie rozczarował Kasię nasz okrutnie rozsądny regulamin niepozwalający podarowywać komputerów tak młodym damom. Hm, jeśli nie komputer, to co?

Kasia skupiła się na marzeniach "materialnych", choć opowiedziałyśmy jej o wszystkich czterech kategoriach. Bacznie obserwowałyśmy Marzycielkę słuchającą opowieści o spełnionych marzeniach. Czy mi się tylko zdawało, czy przy opowiadaniu o urządzaniu pokoju ujrzałam błysk w oku dziewczynki? Zapisałyśmy na kartce kilka możliwości, bo Kasia mimo, że uśmiechała się promiennie, nie dojrzała jeszcze do rysowania. Zgodziła się natomiast ponumerować marzenia. Hurra! Jest największe marzenie: jedynka stanęła nie przy kamerze, ani przy odtwarzaczu MP3, tylko przy nowych meblach do pokoju. Tata właśnie remontuje dodatkowe pomieszczenie, które już niedługo będzie pokojem Kasi. Marzycielka wyobraziła sobie nowiutkie biurko, krzesło, piętrowe łóżko, bo do swojego pokoju zabierze braciszka - najmłodszego z piątki rodzeństwa? Pokazała nam swoje ulubione kolory, wyciągając kredki z piórnika: był czerwony, pomarańczowy i oczywiście różowy. Byłoby fajnie, gdyby w wymarzonym pokoju Kasi znalazło się coś w tym kolorze - może roleta w oknie?

Zostawiłyśmy Marzycielkę, która musiała wstać bardzo wcześnie i chciała trochę się zdrzemnąć. Może przyśnił jej się różowy pokoik? Zrobimy wszystko, aby wyśniony pokój Kasi jak najszybciej stał się rzeczywistością!

 

 

Autor: Gośka P.

spełnienie marzenia

2007-04-14

W sobotę bladym świtem zawitaliśmy do Gośki, gdzie przechowaliśmy meble. Strasznie nieludzka pora widoczna była na twarzach, a raczej oczach nas wszystkich, ale czego się nie robi dla naszych Marzycieli:... Chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć do Kasi, więc raz dwa załadowaliśmy samochód i ruszyliśmy w drogę. Pogodę mieliśmy cudowną - słoneczko, cieplutko. I bardzo dobrze, przynajmniej Bartkowi się tak spać nie chciało; ) A mieliśmy spory kawałek do przejechania... Ale podróż mijała nam bardzo sympatycznie, z resztą jak zwykle. A jakie mieliśmy widoki... Coś fantastycznego! Ale Kasia też mieszka w bardzo malowniczej okolicy - dokoła zieleń, przestrzeń, cisza i spokój... Tylko sąsiad ciągnikiem zakłócał obrazek; ) Po chwili zachwycania się krajobrazem zostaliśmy bardzo miło powitani przez rodzinę Kasi. Kuba - młodszy brat pokazał nam podwórko i przedstawił nam swojego pieska, z którym jednak woleliśmy się przywitać z bezpiecznej odległości... Zaraz potem wzięliśmy część dodatków i zanieśliśmy do domu, żeby Kasia miała już w rękach część swojego marzenia. Łukasz - najmłodszy brat szybko przywiązał się do kolorowego kosza ze zwierzątkami i od razu spryciarz wykombinował, w jaki sposób się go używa: Nawet ja nie wpadłbym na taki pomysł... A kiedy już wszyscy nas przywitali i chwilę sobie porozmawialiśmy, zabraliśmy się do pracy. Najpierw wynieśliśmy meble, które jeszcze zostały w pokoju, a później wnieśliśmy paczki z nowymi i zaczęło się skręcanie. Zaczęliśmy od największego, czyli łóżka i z nim zeszło nam najdłużej. Ale we czterech z Tatą Kasi daliśmy sobie radę i po dłuższej chwili można już było się kłaść na piętrowym łóżku. To zabraliśmy się za pozostałe meble. Cały czas w pracy pomagała nam cała rodzina, nawet mały Łukaszek, który wspierał Kamila K: Dzieciaki segregowały nam części, żebyśmy się nie pogubili z tymi wszystkimi śrubkami, a i sama Marzycielka nie siedziała bezczynnie. Pomagała nam przy czym tylko mogła - m.in. wynosiła pudełka, wsuwała szuflady i wkręcała wkręty. Sama też przykręciła sobie uchwyty do szuflad.

Kiedy już wszystkie meble były skręcone, a opakowania powyrzucane, można było spokojnie pomyśleć, jak wszystko poustawiać. Kasia, jak i my wszyscy była zachwycona rezultatem całodziennej pracy. Kręciła się na krześle na środku pokoju. Ale to jeszcze nie był koniec, bo mieliśmy jeszcze małe prezenciki - pudełka na drobiazgi i trzy obrazki ze zwierzątkami wszystko w ulubionych kolorach Kasi: Dziewczyna była zachwycona, ten uśmiech mówił wszystko... Chyba nigdy mi się nie znudzi widok radości dziecka po spełnionym marzeniu: Nie zapomnieliśmy oczywiście o dyplomie. Ale robiło się już późno i postanowiliśmy się zbierać. Jeszcze tylko Tata Kasi zawiózł nas do bunkra z czasów II Wojny Światowej, gdzie bardzo nam się podobało - ciekawe miejsce z pojazdami z epoki. I po krótkiej wycieczce ruszyliśmy do domu, bo słonko już zachodziło, a chcieliśmy w miarę wcześnie wrócić. Pożegnaliśmy się więc ze wszystkimi i ruszyliśmy do domu

Za ufundowanie pięknych mebli dziękujemy firmie Nutrena.
Natomiast Panu Piotrowi Pakule z Kodak Express dziękujemy za podarowanie wesołych obrazków.

 

 

Autor: Kamil S.