Moim marzeniem jest:

Laptop

Eryk, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2013-02-13

 

Zapukałyśmy do drzwi. Gdy weszłyśmy do środka, Eryk (na co dzień bardzo energiczny, nie można za nim nadążyć) był wyraźnie onieśmielony. Mimo intensywnej terapii, siedział sobie na łóżeczku zajęty grami. Nasz Marzyciel nie rozumiał w jakim celu przyszły do niego dwie nieznajome panie. Gdy Ania podała mu prezent, natychmiast w jego oczach pojawił się błysk. Zabrał się do rozpakowywania. W środku znalazł puzzle z jego ulubionym bohaterem Spider-Manem, karty do gry w Piotrusia i warcaby. Od razu okazało się, że wybór prezentów był idealny. W jednej chwili pękły wszystkie lody. Gdy wyszłam z sali porozmawiać z lekarzem, Eryk wciągnął Anię do gry. Po powrocie zastałam ich bawiących się w najlepsze. Tylko sobie znaną metodą Eryk ograł Anię w warcaby, z czego był bardzo dumny.


Chłopiec poproszony o narysowanie swoich marzeń, bez najmniejszego zastanowienia chwycił za niebieski pisak i z wprawą narysował laptop. Podczas swojego pobytu w szpitalu niejednokrotnie oglądał bajki na laptopie pożyczonym od kolegi i korzystał z zainstalowanych gier. Sprawiało mu to niesamowitą frajdę! Eryk powiedział nam, że bardzo by chciał dostać również pomarańczową albo niebieską (to jego ulubione kolory) torbę do laptopa i myszkę. Drugim marzeniem chłopca był tablet (prawdopodobnie również zauważony u innego dziecka). Taki sprzęt mógłby urozmaicić długie i monotonne godziny w szpitalnym łóżku.


Gdy tylko pojawiła się pani doktor z kroplówką i strzykawką, twarz chłopca zmieniła się nie do poznania. Zdawał sobie sprawę, że nadszedł czas na te konieczne, ale nieprzyjemne czynności. Z racji małej powierzchni pokoju pożegnałyśmy się z Erykiem, jego mamą  oraz  ciocią i obiecałyśmy przyjechać jutro z wielką niespodzianką. Nasz Marzyciel chciał dowiedzieć się wszystkiego od razu, ale postanowiłyśmy nic mu nie mówić, niech nasze kolejne spotkanie będzie czymś naprawdę wyjątkowym!

 

Relacja: Zosia

spełnienie marzenia

2013-02-14

 

Dzień po pierwszym spotkaniu z Erykiem byliśmy gotowi spełnić jego marzenie. Pomyślałam, że wydarzenie to musi być naprawdę wyjątkowe ze względu na szczególne okoliczności. Udałam się więc do sklepu, żeby kupić kolorowe balony. Idąc pomiędzy sklepowymi regałami doznałam olśnienia. Będą balony, musi być też Clown! Po powrocie do domu szybko wyszukałam w Internecie Fundację Doktor Clown, której wolontariusze odwiedzają dzieci na oddziałach i "leczą je" za pomocą śmiechu, zabawy i radości. Zadzwoniłam. Po drugiej stronie telefonu nastąpił niesamowity wybuch entuzjazmu i woli pomocy. Umówiałam się z Szymonem (wolontariuszem Fundacji Doktor Clown) na spotkanie w holu szpitala.


 Na miejscu spotkałyśmy niesamowicie sympatycznego chłopca. Przywiozłam baloniki, ale rozchodziły się jak ciepłe bułeczki, bo wiele dzieci wyciągało po nie rączki. Z pomocą przyszli studenci medycyny, którzy nadmuchali wystarczająco dużo baloników, żeby stworzyć właściwy klimat dla Clowna! Gdy się pojawił, oniemiałyśmy z zachwytu. Wyglądał jak zaczarowany! Czerwony nos, fioletowe włosy, kolorowe spodnie na szelkach, marynarka w kratkę…


Wnieśliśmy na oddział radość, zainteresowanie i wybuchy śmiechu. Clown do każdego pomachał, uśmiechnął się lub zrobił zabawną minę. W końcu trafiliśmy pod drzwi z napisem „Eryk”. Weszliśmy do środka. Po wizycie z dnia ubiegłego spodziewaliśmy się, że malec będzie onieśmielony, przestraszony… Nic z tych rzeczy! Eryk złapał rewelacyjny kontakt z naszym przyjacielem Clownem. Bez cienia strachu pokazywał mu książeczkę o autach. Nasz Clown przystąpił do swoich popisowych numerów – kręcenie talerzykiem na tyczce, tworzenie zwierzątek z baloników, żonglowanie trzema piłeczkami jednocześnie. Mały był przeszczęśliwy! Skakał po łóżeczku, krzyczał radośnie, śmiał się i wszystko chciał robić z Clownem. Mogliby pewnie stworzyć świetny duet! Gdy któraś z piłeczek spadała na podłogę, Eryk natychmiast ją podnosił i wrzucał do wielkich spodni Clowna. Za każde dobrze wykonane zadanie Eryk dostawał od Clowna nagrodę.


Pierwszą był zapakowany w bardzo kolorowy i błyszczący papier laptop - największe marzenie chłopca.  Eryk razem z Clownem rozrywał papier.  Na ekranie pojawiło się pomarańczowe tło z napisem ERYK, co wywołało kompletne zaskoczenie. Kolejnymi nagrodami były: niebiesko - pomarańczowa myszka, torba na laptopa i dyplom spełnionego marzenia. Ten ostatni przeczytałam Erykowi kucając obok niego, tak żeby sam mógł go zobaczyć. Pewnie powiesi go w swoim pokoju. Bardzo szczęśliwe były też mama i ciocia Eryka, które przez cały czas nam towarzyszyły we wspaniałej zabawie.


Jak się okazało dzień naszej wizyty był również dniem wyjścia naszego Marzyciela do domu, po Eryka i jego mamę przyjechał dziadek. Nie chcieliśmy więc robić niepotrzebnego zamieszania. Postanowiliśmy rozdać resztę balonów innym dzieciom na oddziale. Bardzo chore maluchy spędzają całe dnie podłączone do specjalistycznej aparatury. Dlatego nawet zwykły, kolorowy balonik może sprawić im niesamowitą przyjemność. Eryk postanowił nam pomoc! Zaglądaliośmy do wszystkich pokoi, a nasz Marzyciel rozdawał swoim kolegom i koleżankom balony. Na widok Clowna dzieciaki doznawały natychmiastowego przypływu energii! Śmiechom i zabawom nie było końca. Eryk przez cały czas biegał po korytarzu goniąc naszego Clowna.


Nie zapomnieliśmy jednak, że jesteśmy w szpitalu, dlatego nasza wizyta nie mogła być za długa. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy oddział. Dzięki tym kilku chwilom z Erykiem nabraliśmy niezbitej pewności, że wszystkie marzenia się spełniają. Mimo choroby, bólu i cierpienia .... warto marzyć!

Szczególnie ciepło dziękujemy Szymonowi z fundacji Doktora Clowna za bezinteresowne poświęcenie Erykowi swojego  czasu, niesamowite poczucie humoru i niesienie radości chorym dzieciom. Dziękuję również tym z Państwa, którzy wpłacili 1% swojego podatku na Fundację Mam Marzenie – dzięki temu mamy możliwość spełniania marzeń w sposób ekspresowy. Zachęcamy do przekazania 1% również w tym roku.

 

Relacja: Zosia