Moim marzeniem jest:

Mecz FC Barcelona na Camp Nou

Dawid, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2012-11-24

Na spotkanie z Dawidem wykorzystaliśmy moment, kiedy chłopiec dostał króciutką kilkunastogodzinną przepustkę ze szpitala. Mama zajęła się spełnieniem doraźnych kulinarnych marzeń Dawida (rosół i spaghetti) a wolontariusze przyparli go do muru, żeby zdradził to marzenie najważniejsze.

Dawid to tryskający energią siedemnastolatek, który interesuje się sportem. Na pierwszym miejscu jest żużel: Dawid kibicuje oczywiście Stali Gorzów. Nad łóżkiem w jego pokoju wisi cała galeria zdjęć z ulubionych meczy. Dawidowi udało się też spełnić jedno z wielkich marzeń - spotkał się z Tomaszem Gollobem! Drobniejsze marzenia spełniają się „na bieżąco" dzięki jego bliskim i przyjaciołom. Niedawno Dawid dostał też laptopa, ale kiedy zastanawiał się nad największym marzeniem, bardziej chciał „przeżyć coś" niż „mieć".

Oprócz żużla Dawid kocha piłkę nożną i skoki narciarskie. Po długim namyśle wygrała miłość do piłki. Marzyciel chciałby przenieść się na stadion Camp Nou, żeby pokibicować FC Barcelonie i na żywo zobaczyć jak kopie piłkę wielki Leo Messi.

Pożegnaliśmy Dawida, żeby mógł nacieszyć się przez chwilę domem i w spokoju skonsumować domową kolację. A teraz zabieramy się do roboty, żeby Marzyciel jak najszybciej zasiadł na trybunach barcelońskiego stadionu i zagrzewał Messiego do walki!

 

spełnienie marzenia

2013-11-23

Wrażenia zaczęły się już w samolocie Berlin-Barcelona, bo dla Dawida i Jego Taty był to pierwszy lot. Dawid siedział przy oknie i podziwiał widoki, a Tato pstrykał pamiątkowe fotki. Po wylądowaniu kapitan zaprosił Dawida do kokpitu, gdzie Marzyciel mógł zasiąść za sterami i poczuć się jak pilot Airbusa.

Barcelona ciepło nas powitała, bo i temperatura była duuużo wyższa niż w Berlinie, i do tego czekał na nas cały komitet powitalny: Pani Tamara z córeczką Anną, a w samochodzie reszta rodziny: Pan Ramon i pozostałe córki: Maria i Clara. Nasi nowi hiszpańscy znajomi domyślili się, że możemy być głodni po długiej podróży (musieliśmy wstać o 3.30 nad ranem!) i zaprosili nas na obiad.

Zostawiliśmy manatki w hotelu i poszliśmy do baru niedaleko Camp Nou. Był to typowy bar, gdzie zbierają się kibice Barcy, żeby pooglądać razem mecz na dużych telewizorach. Na stole pojawiły się przepyszne „tapas”, czyli zakąski. Dawid miał okazję skosztować kalmarów i ośmiorniczek w cieście, chlebka z sosem pomidorowym, kiełbasek, oliwek itp., ale najbardziej chyba smakowały mu „patatas con salsa”, czyli pieczone ziemniaki z pikantnym sosem. Kiedy właściciel baru dowiedział się, że Dawid i Jego Tata też kibicują Barcy i lecieli z tak daleka na mecz, wzruszony, podarował im przypinki ukochanego klubu...

Bardzo miło ucztowało się i rozmawiało przy stole, ale trzeba było ruszać na stadion. Przed meczem zahaczyliśmy o oficjalny sklep F. C. Barcelony. Na widok tylu różności z logo klubu, można było dostać zawrotu głowy.

Dawid miał już czapkę, szalik i rękawiczki od sklepu „Pod Stadionem”, ale Pani Tamara i Pan Ramon postanowili dołożyć prezent od siebie. Dawid dostał dres w ulubionych klasycznych kolorach, do tego koszulkę polo i jeszcze sporo drobiazgów. A dlaczego Dawid woli klasyczne stroje „blau grana”? Czarne wyjazdowe koszulki wydają mu się ponure, a czerwono-żółte kojarzą mu się z barwami Korony Kielce i Jagiellonii Białystok...

Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć ze stadionem w tle, zasiedliśmy w naszej loży. Na zapleczu była kuchenka, mogliśmy napić się kawy albo czegoś zimnego. Dawid, jako honorowy gość, został poproszony o wpisanie się do księgi pamiątkowej. Narysowaliśmy tam też Marzenkę – logo FMM.

Trochę martwiliśmy się, że tyle sław kontuzjowanych i nie zobaczymy np. Messiego, ale przed meczem pojawił się jednak na murawie, żeby odebrać nagrodę Złotego Buta. Osłabiona Barca i tak radziła sobie świetnie, Granada grała nerwowo, było sporo żółtych kartek, a pod koniec nawet czerwona. Pierwsze dwie bramki padły z rzutów karnych, potem jeszcze dwie „normalne” i mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla ulubionej drużyny Dawida.

Wynik udało się przewidzieć tylko Tacie Marzyciela, z czego był bardzo zadowolony. Doping kibiców Barcy robił wrażenie, na trybunach było kolorowo, powiewały gigantyczne flagi. Krótko mówiąc, to był mecz jak marzenie! Trudno było pożegnać się z naszymi przemiłymi opiekunami i ich córeczkami.

Może kiedyś przyjadą do nas do Gorzowa na mecz żużlowy? Na koniec dostaliśmy jeszcze prezent-niespodziankę: bilety na autobus turystyczny, aby wygodnie zwiedzić w niedzielę całą Barcelonę... Niedziela była ciepła i słoneczna. Widoki z górnego tarasu autobusu niezapomniane.

Zwiedzanie przerywaliśmy tylko, żeby coś przekąsić. Dawid widział budowę Sagrada Familia, Wzgórze Montjuic ze stadionem olimpijskim, stary port oświetlony milionem światełek odbijających się w morzu, a na koniec dnia spacerował po słynnej Rambli... Czegóż chcieć więcej, żeby marzenie spełniło się jak należy?

 

Za ogromną pomoc w spełnieniu marzenia Dawida dziękujemy serdecznie hiszpańskiej firmie Laboratorios Calier. Muchas gracias!

Wielkie dzięki dla sklepu „Pod Stadionem” (http://www.podstadionem.pl/) za podarowanie Dawidowi ciepłej wyprawki kibica.